Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Maroko 2-13.05.2023

Fez - Sahara


06-05-2023

Rankiem wyjeżdżamy z Fezu

Miasto dopiero budzi się do życia, powoli, niespiesznie. Pojedynczy sprzedawcy owoców rozstawiają stragany na ulicach, poranny wiatr daje uczucie rześkości.

Przed nami długa droga do Merzougi, z której zaczyna się Erg Chebbi, czyli piaszczysta pustynia wydmowa.
Pierwszym przystankiem na drodze jest miejscowość Ifran zwana Szwajcarią Maroka. Nazwę swą zawdzięcza architekturze przypominającej bardziej wioski, jakie spotykamy w Alpach niż budownictwo marokańskie. Pięknie zagospodarowane place, parki ze stawami, soczysta zieleń- to wszystko sprawia, że jest to popularne miejsce wypoczynku bardziej zamożnych Marokańczyków. Przy słynnej rzeźbie lwa trudno jest zrobić zdjęcie, wiec tylko pijemy kawę i ruszamy dalej.

Makaki berberyjskie

Przejeżdżamy przez przełęcze i park narodowy, zatrzymujemy się na chwile, by zobaczyć gatunek małp bez ogona — makaki berberyjskie, które występuje tylko na tym obszarze Afryki Północnej i jest to gatunek chroniony.

Wiosna to czas kiedy nomadowie zamieszkujący okoliczne doliny zaczynają się przenosić z terenów pustynnych czy przedpustynnych na te położone wykaże w górach. Wędrują 3-4 tygodnie ze swoimi stadami owiec i kóz, by na kolejne pół roku osiedlić się w miejscu bardziej przyjaznym niż gorący obszar Sahary.

W chacie nomadów

Mamy okazje odwiedzić rodzinę mieszkającą w tradycyjnych zbudowanych przez nich chatach. Hadżiba — młoda kobieta, która akurat była w domu przyjęła nas tradycyjną marokańską herbatą, mogliśmy zapytać ją, jak wygląda życie nomadów. To jedno z najciekawszych doświadczeń naszej podróży — bardzo autentyczne i ciekawe. Ona również była ciekawa naszego życia, jak wygląda ono w Polsce.

Na dzisiejszy Lunch wybraliśmy restauracje przy drodze, w której zamówiliśmy specjalności kuchni marokańskiej — omlet po berbersku, tajin z wielbłąda, oraz pstrągi- najlepsze w okolicy.

Tak posileni ledwo wsiedliśmy do auta, by przejechać na Saharę, mijając po drodze Midelt — miasto i okolice słyną z najlepszych jabłek w Maroku.

Arfud

Docierając do Arfud już możemy poczuć klimat przedsaharyjskich krajobrazów. Mijamy wzgórza, gdzie wydobywa się miejscowy kamień, w którym zostały uwięzione morskie stworzenia setki milionów lat temu. Skamienieliny tworzą przepiękne wzory na blokach skalnych, które pocięte i wypolerowane mogą służyć jako ozdoba w każdym domu w postaci stołu, umywalki czy fontanny. To marokański czarny marmur.

Mijając wzgórza, możemy dostrzec majaczące w oddali przepiękne wydmy. Słońce jest już niżej, oświetla je cieplejszym światłem — wydają się być żółto-pomarańczowe. Wyglądają dokładnie tak, jak pamiętamy z filmów przyrodniczych…

Na wielbłądy!

By dostać się do naszego campu, przesiadamy się z samochodu na wielbłądy (dromadery). Czekają już na nas gotowe do drogi przez piaski Sahary. Każdy ma swojego zwierzaka, razem tworzymy małą karawanę.

Przed nami godzina drogi z przerwą na przepiękny zachód słońca. Piasek jest czerwony, ciepły, miękki. Siedzimy na jednej z mniejszych wydm, podziwiając, jak słońce chowa się za wzgórzami na horyzoncie…

Docieramy do obozowiska, w którym po kolacji mamy możliwość obejrzeć występ muzyków gnawa — potomków czarnoskórych niewolników, którzy pozostali w Maroku.

Niebo nad Saharą rozświetlone światłem księżyca i gwiazd — niezapomniane!

Pojechali i napisali: