Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Brazylia 28.04-14.05.2023

Jedziemy do Parati


02-05-2023

Brazylijskie śniadanko

Po pysznym śniadaniu, na którym zajadamy się świeżymi mango, papajami i ananasami ruszamy busem w dalszą drogę. Jedziemy do Parati oddalonego o około 300 km od Rio – uroczego kolonialnego miasteczka, w którym życie toczy się powoli w rytm przypływów i odpływów a większość dróg jest nieprzejezdna dla samochodów ze względu na uliczki wybrukowane wielkimi kocimi łbami.

Lunch z muzyką na żywo

Najpierw jemy lancz w uroczej restauracji Margarida, urządzonej w stylu kolonialnym. Przygrywa nam na gitarze miejscowy muzyk, który, poproszony przez nas, z chęcią gra dla nas słynną piosenkę „Dziewczyna z Ipanemy” Antonia Carlosa Jobima – jednego z ojców bossa novy (jazz połączony z rytmami samby).

Po lanczu okraszonym caipirinią wybieramy się na spacer po mieście z lokalną przewodniczką Priscillą.

Priscilla opowiada nam o Paraty. To założone w XVII w. osada, która  znajdowała się na trasie Złotego Szlaku, którym transportowano złoto i diamenty odkryte w sąsiednim stanie Minas Gerais.

Paraty było portem, z którego  drogą morską skarby trafiały przez Rio de Janeiro do Lizbony. Po około 100 latach prosperity to zamożne miasteczko opustoszało, gdyż statki ze złotem były napadane przez piratów i w związku z tym zbudowano nową drogę lądową do Rio.

Powoli zbliża się zachód słońca, idziemy po jakby drzemiących, wybrukowanych uliczkach Paraty. Słońce rozświetla ciepłym blaskiem kolorowe okiennice, drzwi i fasady białych kolonialnych domków.

Wolność, równość i braterstwo

Wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Paraty zachwyca nas swoim naturalnym pięknem, nienagannie zachowaną architekturą z obszaru kolonialnego oraz tajemnicami, które w sobie kryje. Znajdujemy kultowe geometryczne szyfry, pionowe pasy masońskich paneli geometrycznych i rogi ulic z trzema kamiennymi filarami i jednym pobielonym (symbolizującym trójkąt oznaczający wolność, równość i braterstwo). Wiele budynków jest pomalowanych na niebiesko i biało, w starożytne kolory masońskie.

Wieczorem udajemy się na caipirinhę do przytulnego baru z muzyką na żywo i boiskiem po drugiej stronie ulicy, na którym Brazylijczycy po zachodzie słońca, przy świetle latarni, grają w piłkę.

Jest ciepło, nasze krzesła chyboczą się na nierównym bruku, dobiega muzyka, a kultowy drink, noszący nazwisko sławnego pisarza Brazylijskiego Jorge Amado, autora powieści „Gabriela, cynamon i goździki” zaczyna nam szumieć w głowie…

Czas wracać do naszej pousady (kolonialnego motelu-zajazdu).

Następny dzień!

 

 

Pojechali i napisali: