Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Dolomity - trekking 24.06-2.07.2023

Z Fanes do Sennes


29-06-2023

Pozytywny poranek w Fanes

Już od 6 rano pierwsze ruchy w pokojach. Z radością dzielimy się pozytywnymi wrażeniami z dobrze przespanej całej nocy. Pilnujemy, by naładować swoje telefony i zegarki i udajemy się na śniadanie.

Z entuzjazmem przyjmujemy pojawienie się soczystego i słodkiego arbuza. Chętnie sięgamy też po kawę i panna cottę.

Ruszamy na szlak

Schodzimy do narciarni po wygrzane i wysuszone buty, które z dnia na dzień coraz trudniej nam rozpoznać, ponieważ biały pył przykrył wszystkie kolory - teraz każda z nas nosi szaro-siwe. Narzucamy plecaki i o 8 ruszamy na szlak.

Dzisiaj rozpoczynamy lekko, bo schodzimy w dół do schroniska Pederu. Mamy naprawę dobre tempo i pierwsze dziewczyny docierają tam już o 9:30. Pogoda jest po prostu wymarzona! Słońce, błękitne niebo i białe chmurki jak baranki.

Opalanie i relaks w Dolomitach

Z radością zajmujemy leżaki z widokiem wartym milion dolarów i zamawiamy napoje i przekąski. Jest nam tak dobrze, że nie chce nam się ruszać. Humory i forma dopisują dzisiaj wszystkim.

W końcu postanawiamy ruszyć dalej, choć z lekką rezerwą zerkamy w stronę czekającego nas podejścia. Teraz czeka nas już tylko droga pod górkę. Idziemy sprawdzoną już metodą 100 kroków, po których wyrównujemy oddech i ruszamy dalej, kolejne 100 kroków.

Idzie nam świetnie!

Co jakiś czas robimy przerwy, sięgając po wodę i batony.

Naszym celem jest w tej chwili schronisko Sennes. Im bliżej jesteśmy, z tym większą niecierpliwością patrzymy na drogę, wypatrując schroniska za każdym kolejnym zakrętem. Widoki są dzisiaj oszałamiające!

Kiedy wreszcie ukazuje się naszym oczom wyczekiwane schronisko, lecimy przez szeroką łąkę jak na skrzydłach!

Lunch w Sennes

Tutaj zajmujemy dwa stoły na przepięknym tarasie i zamawiamy lunche i napoje. Dzisiaj powodzeniem cieszy się zupa warzywna (choć okazuje się za słona) oraz przepyszny ogromny omlet na słodko.

Nie obejdzie się bez kawy. Jak na Włochy przystało, zamawiamy każda inny rodzaj kawy. Jesteśmy przeszczęśliwe i cieszymy się chwilą.

Po jedzeniu idziemy jeszcze poleżeć na kwietnej łące.

Jak zawsze trudna decyzja o dalszej drodze należy do pilota, więc Kasia ogłasza zbiórkę i ostatni dzisiaj marsz do naszego docelowego schroniska, a właściwie górskiej chatki. 

Munt de Sennes

Munt de Sennes mamy tylko dla siebie! Przesympatyczni właściciele tego miejsca zajmują się produkcją serów i masła. Przyjmuje nas uśmiechnięta Lucia. Kawa z mlekiem prosto od krowy kradnie nasze serca! Dookoła mnóstwo zwierząt i widoki nie do opisania!

Jeszcze przed kolacją gramy zacięcie w UNO! To jest gra na cały wieczór! Bawimy się świetnie!

Następny dzień!

Pojechali i napisali: