Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Śniadanie w hotelu Dona Palace jest godne pałacu. Piękne wnętrza, serdeczna obsługa i pyszne jedzenie. Delektujemy się wspaniałą włoską kawą. Za chwilę spotykamy się w patio i idziemy na tramwaj wodny, który zabierze nas na kolorową wyspę Burano.
Dopływamy porannym kursem, by choć przez chwilę nacieszyć się wyspą bez turystów. Spacerujemy wśród kolorowych domków, zaglądamy do sklepików i kawiarenek. Mamy tu sporo czasu, by się zrelaksować. Słoneczny dzień powoduje, że każde zdjęcie tutaj to majstersztyk. Podoba nam się ten niespieszny klimat i czujemy oddech po trudach wędrówki i nieco zatłoczonej Wenecji.
Zaczynamy odwrót. Jak się później okaże, będzie on trwał znacznie dłużej, niż to zaplanowałyśmy. Ale po kolei.
Wracamy do hotelu, zabieramy walizki i płyniemy na lotnisko. Idziemy najpierw coś zjeść, a potem nadajemy bagaże. Wyjątkowo długo trwa nadawanie na lot do Warszawy. Grupa poznańska znacznie nas wyprzedza, ale już po kontroli bezpieczeństwa okazuje się, że z powodu trudnych warunków atmosferycznych i burz przechodzących przez Europę, wiele lotów jest opóźnionych, nasze niestety też.
Początkowo nie psuje nam to nastrojów, dopóki nie okaże się, że lot do Poznania przez Monachium zostaje anulowany i przełożony na następny dzień, a samolot do Warszawy wyląduje za późno, by zdążyć na przesiadkę do Wrocławia. Ostatecznie część z nas dociera do domów dopiero w poniedziałek po południu.
