Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
To ostatni dzień w Nowej Zelandii. Ze spokojem pakujemy walizki, zanosimy je do aut i mamy jeszcze pół dnia na zwiedzanie miasta. Idziemy piękną uliczką, wzdłuż której wybudowane domy w stylu wiktoriańskim nadają stylu i dodają koloru pasatowi, przez który przejeżdża co jakiś czas zabytkowy tramwaj.
Potem spacer do Kartonowej Katedry anglikańskiej - wybudowanej po trzęsieniu ziemi w 2011 na miejscu zniszczonego kościoła św. Jana. Główna katedra wzniesiona z kamienia również została zniszczona i czeka cały czas na odbudowę. Dzisiaj niedziela więc jest msza, która właśnie się kończy i możemy wejść do środka- tak naprawdę zostaliśmy zaproszeni.
Ogromne wrażenie zrobiła na nas idealna geometryczność szkieletu dachu zbudowanego z 86 kartonowych tub, z których każdą waży 500 kg, a ich fundamenty stanowią kontenery. W kontenerach mieści się kącik zabaw dla dzieci, kuchnia, toalety oraz pomieszczenia kościelne.
Piękne słońce nas dzisiaj rozpieszcza, więc z przyjemnością idziemy ulicami miasta, które niestety po wspomnianym trzęsieniu ziemi ma już niewiele zabytkowej architektury.
Czas wolny na zakupy, wspólny pożegnalny lunch i przejazd na lotnisko gdzie oddajemy auta, przechodzimy odprawę paszportowo- bagażową i jesteśmy już przy gate wylotu do Sydney. Większość grupy zostaje na kilka dni w Australii, we trójkę wracamy do Warszawy.
Przed nami kolejny długi lot.
