Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dzień zaczęliśmy spokojnie, noc była krótka, dlatego należało ją, choć odrobinę wydłużyć.
Pyszne śniadanie w hotelu i pierwsze spotkanie z naszym przewodnikiem.
Laziz prowadzi grupy od 15 lat, pochodzi z Samarkandy. Od samego rana przekonaliśmy się, że to będzie naprawdę ciepły dzień. O tej porze roku temperatury zwyczajowo są ok. 26/28 stopni. Nas przywitał 38-stopniowy upał.
Po szybkiej wymianie walut ruszyliśmy na podbój Chorsu bazar. Od ilości towarów aż się w głowie kręci. Niesamowite sery, chleby, owoce, warzywa misternie ułożone w stosy. A to dopiero początek. Można by się tam zgubić.
Pierwszy, ale nie ostatni w tej podróży meczet, Hazrati Imam Complex oraz pierwszą i również nie ostatnią medresa Baroqxon.
Szybki transfer do Metra i już możemy podziwiać stacje wzorowane na metrze moskiewskim. Przecudnej urody mozaiki, ceramiki i marmury- robiące wrażenie nawet na podróżnikach, którzy byli już prawie wszędzie. Po krótkich odświeżeniu w hotelu Milan - czas na pierwszą wspólną kolację. Humory dopisywały, a grupa zintegrowała się tak szybko, że wszyscy czujemy się jak starzy znajomi.
Przed nami trzeci dzień ten niesamowitej podróży- Samarkanda.
