Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Madagaskar 24.04-9.05.2025

W stronę Berevo


03-05-2025

Z rytmem natury

Budzimy się z rytmem natury. Niebo tuż przed wschodem słońca przybiera różne odcienie czerwieni, różu i pomarańczu. Od rana ruszamy ponownie do naszego wodospadu – cudowne orzeźwienie! Turkusowa woda i chłodna kąpiel to piękny początek dnia. Po pysznym śniadaniu płyniemy dalej.

Zmieniające się krajobrazy

Krajobraz wokół nas się zmienia – znikają pagórki, teren staje się całkowicie płaski. Czasami tylko brzeg rzeki jest nieco wyżej położony. Od czasu do czasu mijamy pierwsze baobaby!

Spotkanie z lokalną społecznością

Po kilku godzinach przybijamy do brzegu, by odwiedzić niewielką wioskę – niewielką z naszej perspektywy, ale dla okolicznych mieszkańców to ważne centrum społeczno-handlowe. Przemierzamy wąskie uliczki, odwiedzamy kościół – obecnie dwa w jednym: wokół starego, małego kościółka powstają mury nowego, znacznie większego budynku. Zaglądamy też na lokalny targ i do szkoły.

Mimo że nie ma dziś zajęć, nauczyciel otwiera klasę, abyśmy mogli zobaczyć, jak wygląda szkoła na Madagaskarze. Nie minęły dwie minuty, a w ławkach siedzi już niemal komplet uczniów. Oni ciekawie nam się przyglądają – my im również. Na tablicy wciąż zapisane są ostatnie ćwiczenia z języka francuskiego. Można zostawić datek i wpisać się do pamiątkowej księgi. Robimy zdjęcia: w ławkach, z dziećmi, w klasie i na zewnątrz. Po wyjściu dzieci śpiewają dla nas hymn Madagaskaru i tradycyjną malgaską piosenkę. Potem ruszają za nami aż do łodzi, przez cały targ, gdzie można kupić dosłownie wszystko.

W stronę Berevo

Wyruszamy dalej, a kolejnym przystankiem ma być mała wioska Berevo, w której – jak głosi wieść – polski ksiądz prowadzi misję. Najpierw obiad, a mimo nadciągających chmur idziemy do wioski. Nie leży bezpośrednio przy rzece – spacer trwa około 15 minut. Obsługa łodzi rozpytała miejscowych o drogę do kościoła, który – jak się okazuje – zna tu każdy.

Spotkanie z księdzem Henrykiem

Docieramy do kościoła. Od razu czujemy, że trafiliśmy we właściwe miejsce. Pięknie zagospodarowany ogród, bujna zieleń, kwitnące kwiaty, niewielki biały kościół, a za nim dom z mniejszym ogrodem. To tu mieszka ksiądz Henryk. Przewodnik pyta pracującego w ogrodzie mężczyznę o polskiego księdza – po chwili w drzwiach domu pojawia się starszy pan w błękitnej koszuli, z uśmiechem na twarzy. Wita nas z ogromną radością, zaskoczony i wzruszony – nie mógł uwierzyć, że do tej odległej wioski przybyli Polacy specjalnie do niego.

Wzruszenie i wspólne chwile

Ksiądz Henryk zaprasza nas do prostego domu, bez luksusów. Opowiada o codziennym życiu na Madagaskarze, o tym, jak tu trafił i jak od 18 lat pomaga lokalnej społeczności. Wybudował szkołę podstawową, a rok temu ukończył budowę liceum. Wspierają go ludzie o wielkich sercach z całego świata – przesyłają datki, pomagają osobiście.

Przekazujemy mu resztę rzeczy przywiezionych z Polski oraz datek finansowy – nasz symboliczny wkład w dzieło tego niezwykłego, skromnego człowieka. Na zakończenie robimy wspólne zdjęcia. Gdy wychodzimy, z kościoła dobiega śpiew dzieci: „Jezu, ufam Tobie”… po polsku. To nie była zwykła wizyta. Zostawiła w nas wiele emocji i refleksji.

Powrót na łódź

Wracając na łódź, jesteśmy zmęczeni i spoceni – temperatura nas nie rozpieszcza, a na horyzoncie gromadzą się deszczowe chmury. Na szczęście zostają w oddali, a my płyniemy dalej w stronę ujścia rzeki Tsiribihina, ku błękitnemu niebu.

Wieczór pod afrykańskim niebem

Na nocleg zatrzymujemy się przy brzegu, skąd widać już pierwsze baobaby. Niedaleko cumuje inna łódź – pełna Malgaszy i towarów aż po dach. Po pięknym zachodzie słońca jemy kolację na łodzi, a potem spotykamy się z ekipą z sąsiedniej łodzi przy ognisku na plaży. Tańce pod rozgwieżdżonym niebem, rozmowy w ciepłą afrykańską noc… chwila luzu, chwila odpoczynku.

Część z nas śpi na pokładzie, część w namiotach. Jest ciepło i przyjemnie. Nad ranem robi się trochę wilgotno, ale słońce szybko suszy to, co mokre.

Pojechali i napisali: