Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Etiopia 22.09.-12.10.2011

Wizyta w szkole, Aksum, święto Meskal


28-09-2011

Dziś pobudka o 7:30 tak by zdążyć na kontynuację corocznej uroczystości święta Meskal. Od godziny 9:00 przez półtorej godziny trwały modlitwy i śpiewy kapłanów z arcybiskupem na czele oraz wiernych. O 10:30 w końcu nadszedł kulminacyjny moment, kopiec z krzyżem z wysuszonej trawy, stojący na głównym placu w Aksum został podpalony. Poczuliśmy uderzenie gorącego powietrza, wszyscy nagle zaczęli się wycofywać. Teraz najważniejsze było, by konstrukcja przewróciła się na wschód. To będzie oznaczać szczęśliwy kolejny rok dla wiernych. Również popiół po spaleniu kopca jest symboliczny dla mieszkańców Etiopii. Jest on zbierany przez każdego, gdyż podobno ma właściwości uzdrawiające. Zaraz po wypaleniu kopca wszyscy więc rzucili się w pogoni za żarzącymi się patykami, by zdobyć jak najwięcej popiołu dla swojej rodziny. Tłumy ludzi wracały pielgrzymką do swych domów, my pośród nich próbowaliśmy przejechać naszym busem, co w końcu się udało. W pełni nastrojeni tym jakże ważnym dla Etiopczyków świętem ruszyliśmy w dalszą drogę. Ok. 12:30 pojawiliśmy się w miejscowości Yeha, gdzie znajduje się przepiękna, najstarsza świątynia w Etiopii z pierwszego wieku przed Chrystusem. Ponieważ nasz program zawierał wizytę w świątyni Yeha lub w klasztorze Debre Damo, a panowie bardzo chcieli wspiąć się na Debre Damo, postanowiliśmy spróbować zobaczyć oba miejsca, oszczędzając przy tym czas przy pierwszej świątyni. Podczas gdy grupa zwiedzała Yeha Temple, ja pobiegłam wraz z dziećmi do szkoły z kartonami rzeczy, zabawek, plecaków, pluszaków, przyborów szkolnych od naszych hojnych darczyńców. Dziękujemy wam! Radości tych małych szkrabów nie da się opisać, każdy dany przedmiot był dla nich jak świętość, pytali o spodnie, buty, kredki, ołówki... skromna dwu-komnatowa szkoła była prawie pusta, więc te dary były dla nich złotem. Reszta na zdjęciach...

Gdy tylko wróciłam ze szkoły, a grupa obejrzała świątynię Yeha udaliśmy się do Debre Damo, słynnego klasztoru z IX wieku, do którego trzeba się wspiąć na ok. 7-metrowej linie i tą przyjemność mają tylko i wyłącznie mężczyźni. Nasi mężczyźni byli bardzo dzielni. My stałyśmy tuż przy ścianie
 i relacjonowałyśmy ich wejście. Pierwszy był Jasiu, ledwo zaczął się wspinać, już był na szczycie. Drugi wchodził Jurek, tak samo poradził sobie bez większych problemów. Nasz przewodnik próbował wejść, ale nie dał rady, nie namawialiśmy. Byliśmy bardzo dumni z naszych panów, reszta grupy podobnie wniebowzięta jak oni, gdyż krajobrazy w okolicy Debre Damo były zachwycające. Nikt z nas nie żałował tej decyzji, w dodatku byliśmy wdzięczni kierowcy, gdyż to on musiał nadrabiać drogi i jechać później po ciemku. Jednak warto było! O 19:20 dojechaliśmy do Mekele, skąd jutro mamy jeszcze 460 km do Lalibelli – 8 cudu świata – miasta kościołów skalnych, budowanych przez ludzi i anioły. Gdy tylko znowu pojawi się Internet, wyślemy relację. Pozdrawiamy gorąco, gdyż dziś jest pierwszy dzień sezonu suchego i mamy już 30 stopni.

Pojechali i napisali:

PFR