Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Sri Lanka Sylwester 29.12.2014-11.01.2015

U lwa


07-01-2015

Zgodnie z zapowiedziami z deszczu nic nie zostało. Mimo wczesnej pory wychodzi już słońce. Pyszne śniadanie z widokiem na jezioro, które się nam pokazało dopiero wczoraj, bo wieczorem było zbyt mgliście, żeby je wypatrzeć.

Mimo wielu obaw i wątpliwości co do wspinaczki na Górę Lwa, ruszamy na zwiedzanie wszyscy w komplecie.

Góra już z daleka wygląda imponująco, sporo ludzi już na trasie, a upał robi swoje. I choć Andrzej rozważa jednak wejście na Sigiriję , ostatecznie wszyscy startujemy na początek trasy. Póki co droga wiedzie po płaskim przez ogrody i tarasy, dopiero u podnóża góry pojawiają się nierówne kamienne stopnie. Do tego deszcz, który naniósł piach i błoto, gdzieniegdzie wąskie strużki jeszcze spływają z gór. My jednak sapiemy ale idziemy. Widoki coraz to ładniejsze, i rozleglejsze, zaglądamy do pobliskich jaskiń, wyzwaniem i to prawdziwym będzie spiralna klatka schodowa przylepiona jakoby do skały wiodąca do bardzo atrakcyjnych malowideł, które tutaj w nienaruszonym stanie przetrwały i to dość długo. Dzielimy się na dwie grupy i jedni idą wprost do łap lwa, a my wspinamy się w ogonku by zobaczyć malowidła dziewic z bliska. Warto było, bo są naprawdę piękne i do tego idealnie zachowały kolory.

Spotykamy się pod rozłożystym drzewem w 2/3 wysokości skały. Ela i Darek idą dalej i jako jedyni zdobywają szczyt skały, a z samej góry piękny widok i oczywiście ogromna satysfakcja z nie byle jakiego wyczynu.

My czekamy pod drzewkiem łapiąc oddech i gawędząc oczywiście także o zabytkach i trudach chodzenia po górach. A już następnego dnia część z nas będzie żałować, że nie weszła na samą górę.

Zejście jest już naprawdę przyjemne i do tego jakie łatwe i szybkie. Po drodze prócz sprzedawców pamiątek rozlicznych natkniemy się na stado rozwydrzonych małp, a wśród nich grasować będzie też bardzo rzadka wiewiórka gigant.

Nawet nam zapozuje.

Czas na program popołudniowy, czyli zwiedzanie Pollonaruwa, to dalsza część zwiedzania Trójkąta Kulturalnego, najpierw jednak smaczny lunch i dopiero wtedy ruszamy na oglądanie poszczególnych ruin. Gorąco, nawet bardzo, dobrze, że miasto jest na tyle rozległe, że przejeżdżamy z miejsca na miejsce busikiem, wyskakujemy na zwiedzanie i po chwili łapiemy oddech w klimatyzowanym busie. Dzięki Andrzejowi auto jest stale włączone i korzystamy z miłego chłodu w środku. Dawna stolica robi na nas wrażenie, oglądane ruiny pałaców i basenów, stare świątynie są imponujące. Z ulgą jednak kończymy zwiedzanie moszcząc się wygodnie w busiku i wracamy do hotelu. Wpadniemy jeszcze po szybkie zakupy, bo jutro na Sri Lance wybory prezydenckie i ogólna prohibicja oraz dzień wolny od pracy.

W hotelu czeka na nas przesmaczna kolacja i trochę ploteczek u Krystyny i Andrzeja.

Pojechali i napisali:

PFR