Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Wódz wita nas przez podanie ręki na pomoście. Zapraszają nas do Domu Mężczyzn. I znowu budują nam specjalny trap i balustradę abyśmy mogli wejść do wnętrza budynku. Przedstawieni nam zostają oficjalnie dwaj wodzowie, jeden młodszy, który stoi na czele całej wioski i drugi starszy odpowiedzialny za wszelkie uroczystości kulturalne i pielęgnowanie tradycji. Sam dom wydaje się być bardziej stabilny. Przed wejściem rzeźbione tarcze. Po raz pierwszy mamy werandę. Właściwie jest to szerokie wejście wraz z oknami, które podwieszone teraz wewnątrz robią wrażenie dużego tarasu. Piękny widok i tam też jako w miejscu honorowym chcą nas usadzić mężczyźni. Miejsce piękne, ale przyjmując tę propozycję skazalibyśmy się na nocleg dokładnie po środku chaty. Nauczeni stałą obecnością innych współmieszkańców wioski wolimy jednak przenieść się z naszymi moskitierami dalej w głąb budynku. Dostajemy maty. Małe zamieszanie z ich rozłożeniem, tak aby każdy z nas miał dość miejsca na swoją noclegownię. Wreszcie sytuacja opanowana. Częstujemy już tradycyjnie naszych sąsiadów papierosami i mamy palarnię w domu. Tu dokładnie widać podział ról. W chacie wraz z nami są póki co tylko mężczyźni. Kobiety wraz z dziećmi stoją na zewnątrz. Rony przygotowuje nam herbatę i kawę oraz ciasteczka. Jego zapobiegliwość jest ujmująca. W tym samym czasie miejscowi budują nam toaletę na zewnątrz. Kiedy już wszystko prawie gotowe czas na lunch. Dzisiaj mistrz kuchni serwuje nasi goreng - typowe danie indonezyjskie.
Posileni decydujemy się na spacer po wsi. Zabieramy pełne kieszenie słodyczy, upychamy po torbach papierosy, bransoletki, ołówki i idziemy. Od samego początku towarzyszą nam dzieciaki. Inne spragnione prezentów i zaciekawione nami dołączają do sporej już gromadki spacerujących. Wieś robi na nas bardzo pozytywne wrażenie. Zarówno ład i porządek jak i sami ludzie. Wszyscy są nam szczególnie życzliwi i zupełnie nienahalni. Podglądamy poszczególne chaty, robimy mnóstwo zdjęć. Tubylcy jak wszędzie chętnie dają sobie pokazywać zrobione przez nas zdjęcia na monitorach aparatów i zaśmiewają się rozpoznając siebie na obrazku. Palmy dodają temu miejscu szczególnego uroku. Dzieci są bardziej zadbane niż ostatnio. Odnajdujemy szkołę, kościół. Do jednego z domów wchodzi Ewa z poczęstunkiem. Zostaje przyjęta bardzo ciepło. Do kolejnego domu, do którego wiodą tylko pojedyncze cieńkie belki decyduje się wejść Darek. Z dużym zapasem słodyczy wolno i precyzyjnie idzie po deskach. W momencie kiedy opiera się o ścianę domu mamy wrażenie, że cała konstrukcja się kołysze. Robi trochę zamieszania, kiedy ukazuje się w drzwiach i tym samym straszy kobiety wewnątrz. Jednak i tym razem słodycze zostaną przyjęte bardzo ciepło. W tym samym czasie Ewa nie chcąc poczekać na Darka udaje się w Jego stronę po tych samych cienkich deseczkach. Za moją namową trzyma się wiszącego sznurka. I niestety... trach prach i Ewa spada z mostka. A wiadomo, że mokradła na dole. Patrzymy tylko jak ląduje i czy jest w stanie się sama podnieść. Uff... wygląda dobrze. Darek dociera na miejsce. Upadek spowodował akcję ratunkową we wsi. Na pomoc pospieszył właściciel domku i złamanego teraz trapu, zawołał swoją córkę albo siostrę z wiadrem wody, żeby Ewa mogła się umyć. Straty: obdarte plecy, zarysowana ręka. Ale słodycze zaciśnięte w pięści. Cóż w rankingu naszych pechowych wypadków Ewa wysforowała się znowu na prowadzenie.
Oczywiście nawet takie zdarzenie nie spowodowało odwrotu. Nadal dzielnie szliśmy aż do końca wsi. Rozdając pozostałe pamiątki. Teraz zainteresowanie nami było jeszcze większe. Powoli zaczynają pojawiać się odświetnie ubrani mężczyźni. Specjalnie dla nas zostanie odegrane święto marszu z maską od lasu do chaty mężczyzn. Robimy sobie zdjęcia z umalowanymi i odświętnie ubranymi tubylcami. Uzbrojeni w aparaty wychodzimy na trapy. Rozglądamy się co dzieje się wokół. A tu coraz więcej poprzebieranych kobiet i dzieci. Stoją obok nas. Zaczynają podrygiwać. Mężczyźni skupili się za chatami. Zaraz zacznie się cała ceremonia. Już słychać śpiewy. Za chwilę pojawią się pierwsze włócznie i dzidy. I mamy wreszcie prawie całą wioskę zaangażowaną w ceremonię. Nie możemy nadążyć z robieniem zdjęć. Jeden z młodszych mężczyzn maszeruje z kuskusem - lokalne zwierzę, z którego skóry robi się nakrycia głowy. W pochodzie biorą udział sami mężczyźni, kobiety oraz dzieci tańczą przed nami. Docieramy wspólnie przed chatę. Tam na placu przed wejściem następuje rozebranie człowieka w masce. I nagle coś o czym nie wiedzieliśmy a co zostało potem nazwane adopcją. Każdy z nas zostaje otoczony przez miejscowych i zaadoptowany. I tak Ewa od swego "Taty" (pan od mostka) dostaje łuk i trzy strzały. Beata czapkę z długimi włosami (i nie tylko, jak się później okaże także z wszami), Bożena cała zmieszana patrzy na swego "Tatę", który swawolnie rozbiera się ze spódniczki z rafii wykonując przed Nią taniec godowy (choć wyglądał bardziej jednoznacznie). Tomek wpadł w oko dwójce staruszków. Darek i Krysia też mają nowe rodziny. Ja dostałam strzałkę z piórkiem i teraz mocno trzyma mnie za rękę nowe małżeństwo. Nie bardzo wiemy na czym polega ta adopcja. Robimy sobie zdjęcia. Oczywiście nowi Rodzice zostaną obadarowani mnóstwem łakoci, które mamy jeszcze w naszych rezerwach. I znowu zadowoleni rozsiadamy się na naszych matach. A że dzień chyli się ku zachodowi korzystamy z obecności mężczyzn w chacie i robimy sobie wspólne zdjęcie. Ponieważ wioska zaprezentowala się nam w tańcu i ze śpiewem na ustach Krysia intonuje głośne hip hip hura, które stanie się teraz naszym okrzykiem ku uciesze naszych Tubylców.
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "