Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Sago gotowe, teraz zostanie przeniesione na paleniska wewnątrz chaty i tam zrobi się z nich wałeczki lub placki. Zakodowaliśmy, że miazga płukana była wodą z rzeki. Tomek być może zwiększy nam dzisiaj porcję odkażacza. (był nieugięty). Aż trudno sobie wyobrazić że jeszcze przed 50 laty, to właśnie z takim samym sago mieszano mózg ofiar kanibali i formując wałeczki przygotowywano posiłek dla całej wioski...
W chacie nadal uczta. Bardziej dla ducha niż dla ciała. Z podarunków przywiezionych przez nas mężczyźni zaparzyli sobie wielki kocioł kawy i teraz delektują się w swych kubkach naparem o pięknym zapachu ale pewnie rozrzedzonym smaku. Rarytasem był jeszcze cukier. Na zewnątrz nadal tańce. Kobiety wydają się niestrudzone w swych pląsach.
Mila wypatrzyła na pomoście bawiące się dzieciaki. Krysia szukając cienia schroniła się za chatą. Kobiety pomne jednak obowiązku opieki nad nami nie pozostawiły Jej samej. Teraz były śmiechy z dwóch stron. Maluchy rajcowały w wodzie pozując do zdjęć Mili, a cała gromada dzieci i dziewcząt oblepiła Krysię, która rozdawała korale i gula - gula. Piękny zachód słońca. Dla nas powoli znak że zbliża się noc. Wraz z zachodem powoli cichną bębny. Nagle robi się bardzo cicho. Nie wiemy czy ta cisza nie jest bardziej przerażająca niż łomot. Gdzieniegdzie z tłumu siedzących nadal w chacie mężczyzn wydobywa się zawodzenie i pomrukiwanie. Do kolacji jeszcze chwila. Zabroniono nam chodzenia po zewnętrznych częściach chaty, bo grozi to zawaleniem. Dostaliśmy na spróbowanie sago. Mieliśmy nieodparte wrażenie, że jest niedopieczone w środku, ale i tak popróbowaliśmy. Muchy nawet po zachodzie słońca były paskudne. Rozświetliliśmy wnętrze swoich moskitier świeczkami. Nikt nie rwie się do toalety. Wódz wioski sam osobiście przygotował nam trap do schodzenia. Miejscowi zeskakują lub wspinają się po żerdziach, my mamy specjalne zejście. Nasi panowie Inżynierowie skrytykowali wprawdzie nachylenie stopni względem podłoża, my jednak cieszyłyśmy się, że nie musimy skakać wprost do błota. Kolacja. Koi choć na chwilę nasze niepokoje. Jeszcze chwilę dyskutujemy i układamy się do snu. I nagle zaczyna się. Najpierw jakiś blisko siedzący obok nas mężczyzna zaczyna kaszleć. Ale tak przeraźliwie i tak długo, że najpierw milczymy, potem dopada nas histeryczny śmiech, a na sam koniec już tylko czekamy aż przestanie. Potem gdzieś pod ścianą ktoś zaczyna zawodzić i mamrotać. I tak przez całą noc. Krysi śni się, że wokół Niej w nocy krążą Papuasi. Budzi Darka. Pomiędzy naszymi materacami przebiegają w nocy kury, a może i nawet ze dwa psy. Niewykluczone, że także Papuasi. Sami tego chcieliśmy!
Ranne wstawanie i toaleta przychodzą nam o wiele łatwiej niż wczoraj. Czujemy się trochę jak u Wielkiego Brata. Nikt z nas nie miał problemu ze wstawaniem. Tuż o wschodzie, czyli na krótko przed szóstą rozległy się pierwsze uderzenia w bęben. Skąd my znamy tę melodię? Mieliśmy nieodparte wrażenie, że ta melodia się do nas zbliża. I słusznie bo chata zaczęła się znowu wypełniać. Chcąc nie chcąc musieliśmy wygrzebać się spod moskitier. Moja i Ewy posłużyła jako salonik śniadaniowy. Muchy były nieznośne. (Brawa dla Beaty, która jak się okazało dopiero niedawno nienawidzi ptaków, a to jej moskitiera stała dokładnie pod kurnikiem!).
Po śniadaniu chcieliśmy porozmawiać z wodzem. Przystał na naszą prośbę bardzo chętnie. Zasiedliśmy w rogu chaty, oczywiście cały czas mając za sobą rytm bębnów. Pytaliśmy przede wszystkim o kanibali i na przywołanie wodza przyszło dwóch starych Panów pamiętających jeszcze smak ludzkiego mięsa. Ciarki nam przeszły po plecach. Przez chwilę nie mieliśmy o co pytać. Ale udało się nam przełamać milczenie i wypytywaliśmy o lekarza, szkołę, ilość dzieci, itd. Wódz był bardzo rozmowny i naprawdę chętnie opowiadał o swej wiosce. Na koniec już tradycyjnie zakupy. Wioska biedna to i pamiątek niewiele. I tym razem jednak znaleźliśmy coś dla siebie. Worek z zakupionymi przez nas pamiątkami coraz bardziej okazały.
Moglibyśmy już ruszać w drogę gdyby nie bardzo niski poziom wody. Nasze dwie łodzie stoją na mieliźnie i nawet nie mamy jak do nich dotrzeć. Czekamy jeszcze chwilę. Papuasi są nam bardzo pomocni i bardzo sympatyczni. Budują specjalnie dla nas ze swych czółen specjalnie dojście na naszą lódź. Ślizgamy się straszliwie, bo w nocy padało i wszystko jest bardzo mokre. Każdy z nas obiera inną taktykę. Wspierani przez kucharza, pomocników i Papuasów zasiadamy w swojej łodzi. Z wielkim trudem udaje się je zepchnąć do wody. Papuasi brodzą po kolana w błocie. Smutno nam, ale z nadzieją płyniemy do kolejnej trzeciej wioski.
Ciąg dalszy opowieści dopiero w niedzielę. Jutro wuruszamy na Komodo do waranów. A za chwilę masaż. Ewa wreszcie odzyskała swój bagaż i w podzięce za naszą pomoc na trasie zaprasza nas na lokalny masaż. A potem kolacja urodzinowa. Tym razem Jubilatem jest Tomek.
Tym razem droga zgodnie z zapowiedziami zajmie nam trochę więcej czasu. Pogoda jak zwykle bardzo nam sprzyjająca. Słońce świeci dość mocno. Z dużej i szerokiej rzeki po mniej więcej trzech godzinach wpływamy do wąziutkiej odnogi. Mijamy samotne łodzie dłubanki. Wygląda na to, że połów ryb to domena tutejszych kobiet. Wraz z dziećmi siedzą na łodziach i wyciągają wcześniej zastawione sieci. Pomagają sobie korzystając z naturalnych przypływów i odpływów. Najpierw zerkają na nas spode łba, kiedy uśmiechając pozdrawiamy Je machając one także wesoło odmachują. Podziwiamy ich łodzie, malutkie, wyglądają na bardzo niestabilne. Wiele z nich ma ozdobnie rzeźbione noski. Wreszcie w malowniczym zakolu rzeczki pokazują się pierwsze zabudowania. Pytamy wzrokiem przewodnika czy to nasza wioska, potwierdza. Naszym oczom wyłania się bajkowy widok, piękne palmy kokosowe, wąska rzeczka, pomost, trapy drewniane, dom mężczyzn i pozostałe budynki. Od razu wylegają z domków pierwsi ciekawscy. W pierwszej kolejności dzieciaki, tuż za nimi pojedynczy mężczyźni i na sam koniec kobiety z najmniejszymi mieszkańcami wioski Jow.
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"