Estera Hess - podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Budzimy się dość wcześnie, bagaże spakowane, śniadanie. Żegnamy się z bardzo miłą obsługą i przejeżdżamy na lotnisko w Wamenie. Nadajemy nasze bagaże i lecimy do Jayapury. To największe miasto w Papui Zachodniej. Nie witają nas tu już mieszkańcy jak wcześniej. Nikt nie chodzi tu w tradycyjnych strojach. Brakuje nam serdeczności i domowej atmosfery. W drodze do hotelu zwiedzimy pomnik Mc Arthura, wyspę, gdzie można nabyć piękne malowidła na korze drzew. Niestety panie nie mają ochoty się z nami targować, a ceny, których żądają są nazbyt wygórowane. Nie robimy zakupów i płyniemy na lunch. Dzisiaj ryba wprost z jeziora. Mamy trzy opcje: smażona, na ostro lub słodko-kwaśno. Tomek ma pomysł na sago. Nasz przewodnik bardzo zdziwiony upewnia się dwukrotnie, czy oby na pewno chcemy sago. Tomek potwierdza. W karcie dostępna jest zupa z sago. Zamawia małą porcję. Na sam koniec Pani kelnerka przynosi sago (małą porcję) i tak oto przed Tomkiem staje wielka misa z klejem przezroczystym. My pękamy ze śmiechu a Tomek czeka na ciąg dalszy. Dostaje jeszcze zupę rybną. Za chwilę demonstracja jak to należy jeść. Zręcznym ruchem dwiema łyżkami ciągnie się ten klej i urywa bardzo energicznie okręcając w tym samym czasie łyżkę. Taką kulkę wrzuca się do zupy i widelcem odcina się od niej mniejsze kluseczki. Podobno smakuje wybornie. Kusi się na degustację także Darek, który ma jednak inne zdanie. Zbyt wiele imbiru. Krysia potwierdza: nie do zjedzenia. My zostajemy przy podziwianiu zapachu zupy z sago.
Za to delektujemy się na nowo sokiem z awokado. Jest też sok ze słodkch pomidorów. W planach jeszcze muzeum. W ostatniej chwili, mimo tego, że na 10 minut przed oficjalnym czasem zamknięcia łapiemy wyjeżdżającego w bramie pana kustosza, który zawraca i wpuszcza nas do środka. Oglądamy zbiory, które nie są tu specjanie zadbane i trafiamy do sklepiku. Rzucamy się w pierwszej kolejności na malowidła, których nie udało się nam kupić na wyspie. Beata i Bożena wypatrzyły ptaka. Pan wprawdzie opowiadał, że to ptako-krokodyl, po zapakowaniu w gazety wyglądał raczej jak kotwica i oczywiście powiększył nasze zbory. To część wewnętrznej akcji Dziewcząt: uwolnić ptaka (znalazły powiązanie z kotekami Papuasów). Hotel już bardzo europejski ze wszelkimi wygodami. Najpierw zahaczamy o bar, potem prysznic i kolacja. Elegancko i przytulnie, ale my już tęsknimy za Asmatami. Jutro wracamy na Bali a potem Komodo i smoki z Komodo.
Na lotnisku w Jayapurze udaje się nam przemycić nasze długie i niewymiarowe bagaże. Około południa lądujemy na Bali. A tu jak zwykle słońce i pogoda aż prosząca się do wypoczynku. W samolocie przeżyliśmy trochę stresu, bo Krysia już tradycyjnie jak co roku słabiej się czuła. Na szczęście jest już dużo lepiej i jedziemy do dobrze znanego nam hotelu. Dostajemy szybko pokoje. I niespodzianka w lobby hotelowym dumnie na samym środku stoi i czeka na nas, najbardziej na Ewę, Jej wyczekiwana i najczęściej przez nas wspominana czarna walizka. Przez ostatnie 12 dni codziennie słuchaliśmy czego to Ewa nie ma w tej walizce. I 2 kilo cukierków, i kredki, farbki, ochraniacze na buty, super mały ręcznik, kapelusz, spodnie trekkingowe, itd. A teraz wreszcie walizka jest. Chociaż gdyby nam przyszło obyć się bez niej do końca trasy na pewno dalibyśmy radę. Póki co jednak Ewa przygotowała dla nas wszystkich niespodziankę w podziękowaniu za pomoc w chwilach niedoli i tak przed kolacją zaproszeni zostaliśmy na lokalny masaż.
Oczywiście wszyscy przyjęliśmy zaproszenie, prócz Krysi, która korzystając z chwili wolnego zdecydowała się odpocząć przed jutrzejszą wyprawą na Komodo. W pokojach wielkie mycie i szorowanie. Przebieramy się i jak nowo narodzeni zbieramy się w recepcji na masaż. Ppo drodze wymienimy jeszcze pieniądze i uzupełnimy zapasy alkoholu. Na Bali prohibicja nie obowiązuje. Docieramy na masaż. Każdy z nas decyduje się na godzinny masaż całego ciała. Ukradkiem przemycam z lady u Pani recepcjonistki album ze zdjęciami dla wtajemniczonych. Miejscowi przed masażem mogą wybrać sobie masażystkę. Bez żadnych poddtekstów. My zdajemy się na wybór odgórny i znikamy w małych pokoikach oddzielonych od siebie firankami. Najwięcej śmiechu było po, kiedy wymienialiśmy się doświadczeniami. Okazało się, że każdy z nas masowany był inaczej. Jest nam dobrze, wracamy na kolację do hotelu. Oczywiście kolację niezwykłą, bo tym razem świętujemy urodziny Tomka. Wyczuł nasze intencje i na stole czekało na nas już zamówione przez Jubilata pyszne czerwone wino. My dokładamy białe miejscowe wino, kosz z egzotycznymi owocami, super rzeźbę z arbuza, wymyślne menu i świętujemy. Ewa z przepastnej walizki wydobyła aparaty do robienia baniek mydlanych i Tomek po raz pierwszy świętuje swoje urodziny w bańkach. Na lekkim wietrze rozlatują sie po całej restauracji. Mamy sporo zabawy. Kolejna dobra strona zaginionej walizki. Chociaż dzieci u Asmatów bardziej cieszyłyby się z tych baniek. Przed spaniem na chwilę odwiedzamy Jubilata - słowo na dobranoc i kładziemy się spać. Jutro rano znowu dalej w drogę na Komodo.
Wczesne śniadanie. Mamy już wprawę w przepakowywaniu rzeczy więc idzie nam to bardzo sprawnie. Ruszamy na lotnisko. Odlot punktualnie. Po niespełna dwóch godzinach lądujemy w Labuan Bajo. Piękne słońce i tym razem. Odbieramy nasze bagaże, które dla odmiany nie pachną teraz wędzonką ale rybami. W luku bagażowym rozlało się coś, w czym były świeże ryby. Fuj, co za zapach. Pakujemy się do podstawionego busika i jedziemy do portu. Po drodze uzupełnimy braki w sprzęcie do nurkowania. Dokupimy napojów i okrętujemy się na drewnianej łodzi. Mamy ją tylko do naszej dyspozycji. Siły podzieliły się po równo. Na 8 załogantów mamy 8 osób do obsługi. Znosimy rzeczy pod pokład, ale z małą nadzieją na nacleg w kojach pod pokładem. I rzeczywiście noc spędzimy pod gwiazdami na pokładzie górnym. Zanim jednak nocleg od razu wskakujemy w stroje kąpielowe, bo przed nami pierwsze wejście do wody. Rafa będzie niespecjalnie różnorodna, ale jaka przyjemność pływania w błękitnej i ciepłej wodzie. Plaże wprost z raju. Oczywiście by nie wypaść z rytmu lunch i deserek.
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Kolejna świetnie zorganizowana impreza poprzez logistykę, pięknie "skrojony" program i znakomicie realizowany przez Esterę. Hotele otoczenie miejscowi przewodnicy i miejsca które odwiedzaliśmy - fantastyczne. Nie spodziewaliśmy się takich uroków kraju. Ja ponieważ jestem z Mazur dostąpiłem zaszczytu i obroniłem honor grupy łowiąc piranię, ciekawy punkt programu ale bezpieczny. W ogóle mimo zagrożenia o jakim się słyszy nie odczuwaliśmy tego bezpośrednio. Kolejny raz się nie zawiedliśmy, dzięki!"
"Zakończyliśmy naszą wspaniałą przygodę z Indiami. Baaardzo dziękujemy za bardzo ciekawą trasę, świetną organizację i opiekę nad nami. Jesteśmy Indiami zachwyceni i z pewnością tam wrócimy, mamy nadzieję, że z Tobą osobiście albo co najmniej z Twoim biurem. Trudno byłoby nam w Indiach żyć natomiast zdecydowanie łatwiej do Indii wracać. "
"Bardzo dziękuję firmie ESTA Travel za cudowną podróż do Namibii. Było na tym wyjeździe wszystko: od burzliwego Oceanu, poprzez wydmy i pustynie na Jeepach i Quadach, aż do sawanny i buszu z bogactwem zwierząt (od jaszczurek po słonie i żyrafy). Niezapomniane spotkania z kobietami z plemienia Himba i innymi tubylczymi plemionami. Wspaniałe noclegi w lodżiach na sawannie i w górach oraz troskliwa opieka samej Szefowej, Estery. Dzięki!"
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Ale nasza Kamczatka była super przygodą!!! Jeszcze raz dziękuję za piękny czas, który z Wami spędziłem… To był mój dobry i piękny czas! "
"Jesteśmy ciągle pod wrażeniem wspaniałej wyprawy do Toskanii pod kierunkiem Ani. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Ciekawa trasa, urozmaicona wizytami w winnicach, lanczami i kolacjami przygotowanymi tylko dla nas przez gospodarzy. Wspominamy doskonałą atmosferę. "
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Chciałabym bardzo podziękować za zorganizowanie świetnego wyjazdu na Sri Lankę! Hotel był rewelacyjny, kuchnia, zajęcia z Pauliną - rewelacja! A takiej przewodniczki jak Karolina to nigdy nie miałam, bardzo profesjonalna. "