Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Przed odlotem mamy jeszcze chwilę czasu na zakupy i przegląd lokalnych straganów. Nabywamy kolejne drobiazgi i już zostaje nam tylko przejechać na lotnisko. Przelot do Varanasi. Po raz pierwszy lecimy samolotem wewnątrz Indii. Najpierw sprawdzają nas, potem nasze paszporty i bilety, następnie nasze walizki, niektórzy (w tym ja) muszą je otworzyć, potem bilety i karty pokładowe. I to jeszcze nie koniec. Każdy z nas dostał karteczki na bagaż podręczny. Teraz udajemy się do kontroli osobistej. Dwie kolejki, jedna dla pań, druga dla panów, potem na taśmę trafiają bagaże podręczne. Okazuje się, że najważniejsze są właśnie te małe karteczki doczepione do każdej sztuki bagażu podręcznego. Wracamy po pieczątki. Jesteśmy w sli odlotów, bramka jedna, wyjście też jedno i dwa samoloty lecące w tym samym kierunku. Reszta to tylko czysta intuicja, nie ma podanych numerów lotów, nie ma wyświetlaczy z godziną boardingu, tylko intuicyjnie wybieramy sobie odpowiednią kolejkę, okazuje się , że trafną bo wchodzimy na właściwy pokład samolotu. I tak wszystkie te niedogodności są tego warte, gdyby nie samolot to musielibyśmy pokonać odległość 410 kilometrów między Khajuraho a Varanasi naszym autobusem, co średnio trwa około 14 - 16 godzin, a nasz lot zaledwie 45 minut…
Lądujemy prawie o czasie. Bardzo sprawnie odbieramy nasze bagaże i pakujemy się do podstawionego nowego autobusu. Nasz hotel leży w centrum Varanasi. Jest to miejsce dla nas wyjątkowe. Staram się już w autobusie wprowadzić w klimat miasta i opowiedzieć o czekających na nas przeżyciach. Są to jednak doznania tak bardzo indywidualne, że nie wszystko można nawet nazwać. Niektórzy po wprowadzeniu są lekko przestraszeni, inni jeszcze bardziej ciekawi spotkania z Gangesem, stosami kremacyjnymi, paleniem zwłok i wielkim miastem jakim jest Benares.
Do hotelu wpadamy jak po ogień, w chwil kilka jesteśmy gotowi do odjazdu. Rezygnujemy z przejazdu do ghatów naszym autobusem, byłoby to całkowicie niemożliwe ze względu na zapchane ulice miasta. Organizujemy się we dwójki i bierzemy riksze rowerowe. Zmierzch skrada się małymi kroczkami. Na ulicach ścisk i tłok, wszędzie pełno pieszych, mnóstwo riksz rowerowych i motorowych, do tego wozy, rowery, święte krowy, dzieci wraz z rodzicami, otwarte wylewające się ze swym towarem wprost na ulice kramy i sklepiki, lady z owocami i warzywami ciągnięte przez staruszków, psy. Nasze riksze bardzo wprawnie jadą do ghatów, droga zajmie nam trochę czasu. Indie zalewają nas ze wszystkich stron. Myśleliśmy, że Agra będzie na naszej trasie jedynym tak brudnym miastem, nic bardziej mylnego. Varanasi (Benares) jest jeszcze bardziej brudne. Na ulicach, bo chodników prawie nie można wypatrzeć, leżą stosy śmieci, gazety, papiery, krowy rozdrapują usypane na stosy odpadki, psy wyciągają jakieś resztki, widać ślady żutego tu nagminnie czerwonego betelu. Należy patrzeć uważnie pod nogi bo wszędzie leżą pozostałości po przechodzących tutaj krowach i psach. Wreszcie docieramy w pobliże Gangesu. To pierwsze miejsce na trasie, gdzie spotykamy tyle grup turystów. Część z nich podobnie jak my dotarła tu rikszami, inni szli pieszo, jeszcze inni woleli dotrzeć tu w zamkniętych taksówkach. Jesteśmy świetnie przygotowani duchowo na to co nas czeka. Wyposażeni w latarki, skarpetki, zamknięte buty. Wchodzimy przez bramkę na pierwsze schody prowadzące do Gangesu. Po prawej i lewej rzędem siedzi mnóstwo żebrzących osób. Wiele z nich to staruszki, które w drżących rękach trzymają garnuszki na datki. Obok nich wiele kalek i mocno okaleczonych osób. Pod naszymi nogami mnóstwo dzieci, które obłapują nas za nogi prosząc o datki i pomoc. Na chwilę opędziliśmy się od sprzedawców kartek, koralików, kwiatków. Nie mogą wchodzić na święte schody. Ruszamy gęsiego za naszym przewodnikiem. Aby nie zgubić się w tłumie ludzi mamy obstawę zarówno z przodu jak i z tyłu kolumny. Jesteśmy zafascynowani tym co widzimy. Celina nazwie panującą tu atmosferę: gęsta. To bardzo trafne słowo. Na specjalnych niskich łóżko –stołach siedzą już pierwsi pielgrzymi, którzy zarezerwowali sobie miejsca w pierwszym rzędzie na widowisko pudży. Za kilkanaście minut odbędzie się tu rytuał palenia świec oraz wspólnych modłów. Gromadzi się tu coraz więcej osób. My jednak powoli udajemy się w stronę mniej zatłoczonych ghatów. Wiele z nich jest całkiem pustych. Panuje tu już półmrok i cisza oraz spokój. Największą jednak uwagę przykuwają stosy kremacyjne. Są tylko dwa miejsca nad Gangesem, gdzie palone są zwłoki. Jedno z nich to niedawno wybudowane krematorium, drugie to stosy. Zawracamy i wybieramy się do miejsca palenia zwłok. Po drodze mijamy zatłoczone ghaty. Widzimy przede wszystkim pielgrzymów, ale nie brakuje tu także turystów. Wielu z nich w łodziach od strony rzeki ogląda oświetlone ghaty. Powoli mijamy kolejne segmenty. Wszędzie tłoczą się wierni. Należy bardzo uważać, bo gdzieniegdzie jest ślisko i mokro, gdzie indziej brudno. W kątach niewidoczni na pierwszy rzut oka siedzą skuleni ludzie. Część z nich dopiero co wyszła z rzeki, ich ubrania i ciała ociekają z wody. Powoli docieramy na miejsce. Już z daleka widać płonący ogień. Panuje tu całkowity zakaz robienia zdjęć oraz filmowania. Mijamy ułożone w stosy drewno, które sprzedawane na kilogramy posłuży jako materiał do ułożenia stosu. Przeciskamy się wąską uliczką pomiędzy drewnem. Wszędzie panują ciemności, i trzeba uważać gdzie się stąpa. Wchodzimy po schodach na taras jednego z pałaców z widokiem na Ganges. Z góry mamy widok na płonące stosy. Przypominamy sobie podane przeze mnie w autobusie fakty. Wiele rzeczy staje się prostszych do zrozumienia.
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "