Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Nasza dzisiejsza wycieczka konno do wodospadów została odwołana, a szkoda. Niestety nie wytrwaliśmy w naszym początkowym zrywie do jazdy konnej i codziennie ktoś zmieniał zdanie, aż została tylko 5 najdzielniejszych (Dziunia, Wiesiu, Renata, Maria i Estera). Mimo tej zmiany atrakcji nam nie brakuje tego dnia. Ruszamy tuż po śniadaniu. Pogoda żegna nas wspaniała. Wjeżdżamy na najwyżej położoną trasę w kraju, która prowadzi na wysokości ok. 3200 metrów. Nasz Olman zadowolony z siebie stale powtarza słowo masakra, którego nauczył się od Bogusia, a które stosowane przez niego nabiera bardzo wszechstronnego znaczenia. Wszystko jest teraz masakra i tak słowo to staje się ulubionym słowem całej wyprawy. W połowie drogi do San Jose zatrzymujemy się na widoki i zdjęcia. Sam kierowca jest bardzo zdziwiony naszym fartem co do dzisiejszej pogody. Podobno przed 360 dni w roku jeździ się tędy przez bardzo gęstą mgłę i absolutnie nie ma co liczyć na lepszą widoczność niż na zaledwie dwa metry przed siebie. My za to delektujemy się widokami sięgającymi aż do Oceanu. Przystanek kolejny to podglądanie kwezali. Kwezal to narodowy ptak Gwatemali wyróżniający się pięknym zielono-czerwonym ubarwieniem i długimi piórami, które samiec ma w ogonie. Właśnie na naszej trasie leży kawałek lasu, gdzie rośnie sporo dzikiego awokado – ulubionego pożywienia tych ptaków. A ponieważ akurat od stycznia do marca jest ich okres lęgowy mamy bardzo duże szanse by wypatrzeć ptaki w gąszczu zielonych liści. Zmieniamy nasze buty na kalosze i ruszamy na szlak obserwacyjny. Nie bardzo wierzą wszyscy w powodzenie tej wycieczki, ale są i tacy którzy cierpliwie czekają. Wszyscy z nas zobaczą siedzącą na koronie drzewa samiczkę. Niektórym to już wystarcza i wracają. Kilkoro z nas jednak zostaje łudząc się, że uda się nam wypatrzeć do pary także samca. Boguś i nasz miejscowy przewodnik schodzą po błocie obserwując pilnie gałęzie. I nagle przewodnik cicho wskazuje nam miejsce w koronie drzewa. Staramy się podejść jak najbliżej i najciszej by nie spłoszyć ptaka. Rzeczywiście jakiś fragment czerwieni przebija przez gałęzie. Niestety ptak wypłoszył się i przeleciał na drugą część korony niewidoczną od naszej strony. Brniemy przez chaszcze rozgarniając krzewy, łamiąc gałęzie. Boguś już stoi pod drzewem i dokładnie wskazuje miejsce gdzie siedzi pan kwezal. Robimy zdjęcia. Kilkukrotnie jeszcze zmieniamy miejsce naszej obserwacji w pogoni za pięknym ptakiem. Jego pióra rozwiewają się na wietrze. Wracamy do restauracji inną trasą, chyba dłuższą, bardziej stromą i zdecydowanie trudniejszą. Ale i tak było warto wyczekać na parę ptaków. Dziś obiad w stylu wiejskim. Na stole makaron w pomidorach, wielka misa czarnej fasoli, sałatka z kapusty, ryż i ryba. Najwięcej ogonów rybich schrupał Olek. Ania pozostaje wierna swoim kurczakom i teraz też wytrwale czeka na pollo. Na deser krem cytrynowy i czas na nas. Koło półtorej godziny dzieli nas od stolicy. Przed zakwaterowaniem w hotelu chcemy jeszcze zrobić ostatnie zakupy spożywcze. Odwiedzamy duży sklep w centrum miasta. Od razu zatrzymujemy się przy półce z kawą oraz owocami w czekoladzie. Przy okazji dokupujemy t-shirty, breloczki, piny, kubki, olej, truskawki. Istne szaleństwo. Ale miejsce w bagażach topnieje. Chwila na oddech w hotelu, co pilniejsi już podpakowali bagaże z myślą o jutrzejszym wylocie. Kolacja pożegnalna w restauracji z widokiem na oświetlone San Jose. Klimaty nadal południowoamerykańskie. Jemy dzisiaj w Machu Picchu. Sporo akcentów peruwiańskich, począwszy od typowych dań, przez napoje aż po wystrój. I oczywiście pojawia się także temat wycieczki do Peru. Część z nas ma już tę trasę za sobą, ale miło ją bardzo wspomina. Inni myślą o niej całkiem poważnie.
Zajadamy się pysznymi daniami. Oczywiście jest czas na przemówienia i podziękowania. Najpierw ja, potem Olman, potem Olek. Wszyscy wzajemnie sobie dziękujemy. Olman przygotował dla nas niespodzianki – prezenty z Kostaryki. Mamy nowe koszulki, piny, pen drivy, kosmetyczki. Jest nam bardzo miło i kręci się nam łza w oku na myśl, że już jutro czas wracać do kraju.
Zapadamy w błogi sen.
Najwcześniej wstają Beata i Boguś, którzy lecą osobno przez Stany. Rano spotykamy się w recepcji, taksówka już czeka. Żegnamy się nie na długo, bo prócz spotkania powycieczkowego, które już w trakcie przygotowań za dwa tygodnie zobaczymy się w Warszawie. Reszta pakuje bagaże i je śniadanie. O 8 ruszamy na ostatnie zwiedzanie jeszcze dwóch atrakcji Kostaryki. Robimy powtórną próbę zwiedzenia Wulkanu Poas. Na samym początku trwania wycieczki to trzęsienie ziemi uniemożliwiło nam dotarcie do wulkanu, gdyż na jedynej drodze dojazdowej osunęła się skarpa i niestety nie udało się jej uprzątnąć. Ale dzisiaj droga jest w pełni przejezdna. Niestety z miasta widać, że szczyt wulkanu spowity jest gęstymi chmurami, ale znając jak kapryśna potrafi być pogoda w Kostaryce nie poddajemy się i jedziemy na wulkan. Niestety wulkan do końca stara się wytrwać w swej niedostępności. Mimo że jesteśmy bardzo blisko krateru w dole tylko biała dziura. Nie widać kompletnie nic. Pocieszamy się zerkając na obrazki i plansze dookoła. Po drodze znajdujemy kilka ciekawych roślin, których wcześniej nie było na trasie. Zaglądamy do sklepiku. Niektórzy z nas dopiero co znaleźli czas by wypisać kartki. Nigdy nie jest za późno. W drodze z wulkanu mijamy po prawej i po lewej pozostałości klęski sprzed trzech tygodni. Wiele domów nie przetrwało trzęsienia i niestety zostało zniszczonych. Obok rozstawiono namioty w których koczują rodziny, które straciły dach nad głową. Widać prowizoryczne toalety, garkuchnie. Mijamy wyższe partie przy wulkanie i zatrzymujemy się w jednej z kawiarni z widokiem na plantację kawy Doka. To obok Britt największa i najbardziej popularna kawa w Kostaryce. Olman jest jej smakoszem. Zakupujemy kolejne opakowania kawy i oczywiście degustujemy wyborny czarny trunek. Kawa jest pyszna, a z widokiem na plantację smakuje bardziej kawowo.
To nie koniec naszych kawowych emocji. W Alajuela czeka na nas jeszcze wizyta na plantacji kawy połączona ze zwiedzaniem najstarszej w Kostaryce nadal czynnej fabryki kawy. Nasza przewodniczka wtajemnicza nas w kolejne kroki powstawania lokalnego specjału. Robimy mnóstwo zdjęć. I oczywiście smakujemy różnego rodzaju kawę. Na koniec przegryzamy trunek kawą w czekoladzie. I tak otoczeni zapachem kawy udajemy się na lotnisko. Tu odprawa idzie nam bardzo sprawnie i jesteśmy gotowi do lotu. Tym razem lot nocny więc liczymy na trochę spania. I nie mylimy się, po pierwszym posiłku światła zostają wygaszone i śpimy. Oczywiście różnica czasu robi swoje bo jak jeść śniadanie o 2 w nocy, kiedy za oknem piękne słońce? Powalczymy i z tym. Lotnisko w Madrycie – tu mamy chwilę na zakupy i rozprostowanie nóg. A potem lot do Berlina i tu się żegnamy.
Za nami dwa tygodnie w kraju, o którym przed wyjazdem niewiele wiedzieliśmy. Kiedy mówiliśmy, że jedziemy do Kostaryki większość naszych znajomych ostrzegała, że przecież w styczniu jest zimno na KORSYCE. Na próżno szukaliśmy książek czy przewodników w języku polskim. Prócz jednego nie udało znaleźć się nam więcej informacji. A wczoraj z ogromnym żalem opuszczaliśmy ten kraj, który urzekł nas swoja gościnnością. Na zawsze kojarzyć go będziemy z naszym kontrahentem, jednocześnie przewodnikiem po swoim kraju, który okazał wobec nas mnóstwo sympatii i zaangażowania by spełniać wszelkie nasze zachcianki i zamienić nasze wakacje w prawdziwą przygodę.
Zapewne jesteśmy pod ogromnym wrażeniem zieleni, kwiatów, drzew, mrocznej dżungli, pięknych plaż, wielu zwierząt i świetnego zaplecza hotelowego. Nie sposób nie wspomnieć pysznej kuchni, która przypadła nam bardzo do gustu.
Mimo objazdowego charakteru tego wyjazdu udało się nam poruszać i bardzo aktywnie spędzić ten czas: rafting, canopy tour, wycieczki piesze, plaża, nurkowanie codziennie dostarczały nam mnóstwa wrażeń.
Cóż był to po prostu masakrycznie udany wyjazd!
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."