Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Na naszych stołach po raz kolejny królują ryby i owoce morza. Leniwie delektujemy się widokami i zapachem czosnku wydobywającego się z kuchni. Nie ma lepszych wakacji.
Docieramy do hotelu jeszcze przed zachodem słońca i znowu nam błogo ale i jak. Nasz ostatni hotel na trasie nosi nazwę Kołyski Anioła. I rzeczywiście takową dla nas jest. Jest to przemiły mały budynek mieszczący około 20 pokoi, z czego każdy kryje się pod nazwą jednego z aniołów. Mamy widok na ocean a przed hotelem na linii horyzontu basen. Pokoje w stylu hinduskim z przepięknymi i bardzo stylowymi meblami. Nad każdym łóżkiem czuwa nad nami aniołek, w łazienkach mini aniołki, wszystko dopieszczone i dopracowane. Jest nam bardzo dobrze.
Od razu przebieramy się w stroje i spotykamy się w basenie. Mocząc się w bardzo przyjemnej wodzie obserwujemy zachód słońca nad oceanem. Zaczynają latać wokół nas nietoperze i świetliki. Księżyc nad naszymi głowami, pojawiają się także gwiazdy. I jak tu rozstać się z tak pięknym krajem. Nikt nie myśli póki co o powrocie. Po basenie spotykamy się pod parasolami i do późnej nocy opowiadamy sobie różne historie. Oczywiście jednym z głównych tematów są nasze podróże. Już planujemy kolejne, i niewykluczone, że uda się nam powtórzyć nawet część tego samego składu.
A rano spotykamy się przy śniadaniu. Pyszne gęste soki, kawa z plantacji Britt uchodzącej tutaj za najbardziej znaną, pyszne rogaliki i platany. Już wiemy jaka jest różnica między bananami i platanami nawet na ząb.
Ze strojami kąpielowymi udajemy się zaledwie 20 kilometrów bardziej na południe by dotrzeć do plaży o nazwie Okno. Skały i formacje układają się tu na kształt okna rozsiadamy się pod palmami kokosowymi na ziemi. Za chwile widząc jak z pobliskich drzew lecą kokosy przenosimy się w bardziej bezpieczne miejsce. Część z nas od razu biegnie do wody. Tym razem jednak plaża jest inna niż wczorajszy park Manuel Antonio. Piasek jest ciut ciemniejszy choć tak samo drobny, ale fale bardzo zdradzieckie. Najpierw uderzają bardzo delikatnie o brzeg przyzwyczajając do lekkiej bryzy, by nagle i niespodziewanie zaatakować na tyle mocno by zrywać stroje, okulary, chustki, zalewać nawet kamery. Woda jednak wyborna.
A w kąciku czytelniczym zamiast książek, plotki i ploteczki. O wszystkim. Olman zapoznał nas z miejscowymi chłopcami, którzy specjalizują się w strącaniu i sprawianiu kokosów. Oczywiście zasilamy ich skarbonki i każdy z nas próbuje wody kokosowej oraz miąższu z kokosów. Bardzo orzeźwiające.
To nie koniec rozpusty, bo prócz krzesełek, które dotarły za nami, teraz na plażę wjeżdża też stół. A chwil kilka po nim - pan, który niesie ciężką i wielką chłodziarkę a w niej owoce i to dla nas. Przypatrujemy się uważnie jak nakrywa liśćmi bananowca stół i w ten sposób mamy zielony i „żywy” obrus. Potem wprawnymi ruchami układa koronę z liści bananowca i krotona przyciskając to prawdziwym ananasem. Teraz owoce: są pyszne małe banany, ananasy i arbuzy. Pięknie komponują się różne kolory. Wszystkie owoce pokrojone w małe cząstki by łatwo je było jeść. To nie koniec smakołyków. Mamy jeszcze papaję i melona. Wszystkie owoce są bardzo słodkie i super soczyste.
Żyć nie umierać!
Koczujemy na plaży do południa. I kiedy już mamy iść wchodzimy jakoś przez przypadek na temat naszej eskapady do Papui i czas przestaje się liczyć. Opowiadam ciekawe i śmieszne a czasami straszne historie o kanibalach i naszych spostrzeżeniach. Uwielbiam takie momenty.
W drodze do hotelu decydujemy się na przystanek przy drodze, gdzie wisi wielki szyld „ceviche i świeża ryba” a nasz kierowca rekomenduje tutejszą kuchnię. Ponieważ już nie mamy wątpliwości, że Kostarykańczycy mają świetną kuchnię decydujemy się z marszu na przekąskę i wybieramy różnego rodzaju ceviche: z ryb, mieszane z krewetkami, z małżą, a każda opcja jest bardzo smaczna. Sylwek, Boguś i Olek zamawiają rybę. Świeża smakuje wprost bosko. Będziemy cali okrąglutcy!
A teraz sjesta w hotelu. Basen, plaża, leniuchowanie. Popołudniem wybieramy się na małe zakupy i kolację. I znowu jedzenie, ale jakie pyszne!
Krótka przerwa na odpoczynek w hotelu, nie dość nam plaży bo część z nas od razu nurkuje w ciepłej wodzie naszego hotelowego basenu. Do miasteczka Dominical jedziemy z zamiarem zrobienia ostatnich zakupów. Nazwanie miasteczkiem rzędu straganów i dwóch sklepów spożywczych to oczywiście przesada, a jednak udaje się nam znaleźć kilka ręczników i kolorowe pareo. Najważniejszy okaże się jednak zachód słońca. Już wiemy dlaczego wszystkie przewodniki wymieniają właśnie tę plażę jako najlepsze miejsce do obserwowania zachodów. Niebo na pół godziny przed samym zachodem zaczyna mienić się różnymi kolorami. Widok jest wspaniały bo plaża szeroka i widać stąd bardzo duży kawałek oceanu. W wodzie ostatni amatorzy kąpieli i przede wszystkim surferzy. Powoli dzień chyli się ku końcowi. Zaczynają pojawiać się delikatne pomarańcze i czerwienie. Chmury tworzą niepowtarzalną kompozycję na niebie. Przykrywając część nieba pozostawiają nad samym horyzontem kawał czystego nieba, które właśnie teraz zacznie wypełniać się kolorami. Słońce w błyskawicznym tempie pokonuje kolejne warstwy chmur i wreszcie dociera do pustego pasa nieba. A teraz już tylko sekundy dzielą go od całkowitego zatopienia się w oceanie. Uchwycamy ostatnie minuty i sekundy zachodu. Sesja na całego. Dzień się zakończył, ale nie dla nas. W pobliskiej najstarszej i jedynej restauracji w Dominical rozsiadamy się na kolacji. Hitem dzisiejszego wieczoru będą quesadillas wyglądające jak łacińska pizza, nadziewane szynką, serem lub mięsem. Tradycyjnie już najwięcej z nas kusi się na rybę. Stajemy się znawcami i ustalamy wewnętrzny ranking najsmaczniejszych ryb na trasie. Jesteśmy zgodni co do pierwszego miejsca, potem już każdy ma trochę inną wizję.
Do hotelu wracamy w deszczu. Pogoda nie przestanie nas zaskakiwać. Po drodze leje jak z cebra, droga cała mokra. Część z nas marzy już tylko o spaniu, inni jeszcze na pogawędkach przysiadają na chwilę na tarasikach. Deszcz ustaje i powietrze staje się łatwiejsze do oddychania. Przelotny deszcz złagodził duchotę w powietrzu.
A dzisiaj kolejna wycieczka z naszego hotelu i znowu wcześnie rano. Nasza grupa puchnie, mamy przyjemność gościć i zabrać wraz z nami 4 osoby także z Polski, rodzinę naszego kontrahenta. Jedziemy na Wyspę del Cano, która słynie z raf koralowych. Najpierw jednak musimy pokonać kawałek drogi wzdłuż wybrzeża nad Pacyfikiem. Pogoda jak zwykle bardzo optymistycznie nastraja nas do plażowania. Docieramy do naszego portu i czekamy na łódź, która zabierze nas bezpośrednio na wyspę. Nie spodziewamy się, że łódź będzie taka mała, mieścimy się bez problemu, ale za chwilę chowamy głowy za naszymi sąsiadami, bo pęd powietrza jest niesamowity, najpierw płyniemy przez lasy mangrowe i trasa jest bardzo spokojna. Do momentu naszego wpłynięcia na wody otwartego oceanu. Musimy włożyć kamizelki i walczymy z falami, które uparcie kołyszą naszą łódką. Wyspę widać już na horyzoncie. Ponieważ pierwszego dnia naszego pobytu ze względu na duże fale i bardzo silny wiatr nie udało się nam ponurkować na Wyspie Tortuga dziś mamy jedyną i ostatnią już szansę by podglądać rafę koralową i rybki. Dzielimy się na dwie grupy. Jedna z nich zostaje na wyspie, druga płynie do rafy. Obie grupy spotykają się na plaży wymieniając wrażeniami. Plaża jeszcze inna od tych, na których już byliśmy. Piasek trochę grubszy i ciemniejszy. Przy brzegu mnóstwo kamieni i skał. Malowniczy kolor wody i rybki podpływające do samego brzegu. Oczywiście znowu korzystamy z wody i plażowania. W przerwie mała przekąska i czas na nas. W drodze powrotnej zatrzymamy się na chwilę przy lasach mangrowych, które akurat w tym miejscu są bardzo okazałe. Nasz lokalny przewodnik nauczy nas rozpoznawać kilka gatunków drzew oraz pokaże nam ich nasiona. Z łodzi przesiadamy się do naszego autobusu i zatrzymujemy się w parku, gdzie oglądać można z bliska tajemnicze kule. Pochodzą z tego regionu i do dnia dzisiejszego stanowią największą tajemnicę Kostaryki. Nikt nie wie skąd tak naprawdę pochodzą, ile mają lat i w jakim celu zostały stworzone. Czesia łapie od nich promieniowanie i dobrą energię, my robimy zdjęcia i kierujemy się w stronę hotelu. Po drodze jednak spontanicznie decydujemy się odwiedzić jeszcze raz restaurację przydrożną by skosztować smażonej ryby i ewentualnie ceviche. Ponieważ jesteśmy już po zachodzie słońca wybór jest dość ograniczony, a panie decydują się specjalnie dla nas uruchomić wymytą już kuchnię i serwują nam świeżo smażoną rybę. Posileni wracamy do hotelu. Bawimy się jeszcze nad basenem.
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "