Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Drugi dzień w Stambule przed nami. Już rozeznajemy się w okolicy i wiemy co chcemy. Musimy przejść ponownie na drugi brzeg. Znajdujemy jakąś inną drogę, tym bardziej, że oba przewodniki zachwalają bardzo targ rybny. Patrząc na mapę powinniśmy go znaleźć przy głównym gmachu poczty. Pytam pana policjanta stojącego na skrzyżowaniu. Ale on odsyła nas w całkiem przeciwnym kierunku zapewniając po swojemu, że to na pewno tam. Nie ma co sprzeczać się z panem władzą. Idziemy i już po zapachu znad straganów wiemy, że zbliżamy się do celu. Wąska alejka obstawiona gęsto straganami, jest jeszcze wcześnie i trwa tu póki co sprzedaż owoców, warzyw i ryb oraz owoców morza. Na straganach leżą jak malowane sardele, rybki, kałamarnice, krewetki i inne stwory z wieloma nogami i wyłupiastymi oczami. Przechodzimy łakomie wodząc wzrokiem po różnych straganach. Musimy dotrzeć na most. Wybieramy jakąś mniej uczęszczaną trasę, pośród wąskich domków, na gankach siedzą starsze kobiety opatulone chustami i gaworzą sobie dość żywo. Z niskich bram wybiegają dzieci bawiąc się w leniwe sobotnie przedpołudnie. Oczywiście nie brakuje tu kotów, a mamy wręcz wrażenie, że jest ich tu szczególnie dużo. Idziemy, idziemy, idziemy a mostu nie widać. Pytamy o drogę młodych ludzi na przystanku. Zapytani nie rozumieją angielskiego, ale za chwilę znajdują kolegę, który wydukał kilka słów ale wskazał nam dokładnie drogę. Do wody jeszcze kawałek, ale do naszego mostu z wędkarzami kilka kilometrów. Oddaliliśmy się i to mocno od naszego celu. Szliśmy w zupełnie innym kierunku. Teraz wzdłuż nabrzeża zmierzamy do portu. Nawet przez chwilę rozważamy pomysł przepłynięcia na drugi brzeg łódką – promem, ale musielibyśmy czekać ok. 15 minut na najbliższą łódź. Tyle czasu zajmie nam pieszy spacer.
A na moście jak zwykle wir wędkarzy, w małych wiaderkach już sporo rybek i jeszcze więcej krewetek. My jednak maszerujemy dalej, dzisiaj postanowiliśmy zobaczyć od środka Hagia Sofię. Po drodze korcą nas zapachy jedzenia, dzięki długiemu spacerowi jesteśmy już trochę zmęczeni. Przed nami jeszcze kawał do przejścia. Decydujemy się na małą przekąskę. Zaglądamy do maleńkiej typowo tureckiej restauracji. Przy ladzie stali Klienci, a przy kasie bardzo elegancki pan. Jak się okaże właściciel władający świetnie angielszczyzną. Sadza nas przy swoim stoliku i zachwala najlepsze tureckie dania. Nie dajemy się zbyt długo prosić. Jedna porcja kebaba po aleksandryjsku znika w oka mgnieniu. Zanim jednak zabierzemy się do jedzenia podchodzi do nas pan kelner z miseczką i jogurtem, dajemy sobie suto nałożyć na talerz, za chwilę w rondelku przynosi roztopione masełko. Zastanawiamy się przez chwilę czy to naprawdę konieczna kombinacja, ale widząc minę pana właściciela i słysząc jego głos zza pleców młodego chłopaka nie mamy wyjścia. I dobrze – bo danie nabrało dopiero teraz odpowiedniego smaku. Kebab znika z talerza, a my nadal jesteśmy głodni. Korzystamy z sympatii pana i prosimy by polecił nam coś jeszcze. Wybiera dla nas specjalnego zawijasa z nadzieniem mięsnym i ziemniakami. Też smaczne. Na deser nie mamy już miejsca, ale Maciej obiecuje, że wrócimy tu wieczorem. Objedzeni ale bardzo zadowoleni ruszamy do naszego kościoło-meczetu. Tu najpierw kolejka po bilety. Przy kasie mnóstwo przewodników oprowadzających po obiekcie za kilka EUR. My wdajemy się w rozmowę z panią przewodniczką, która pokrótce opowiada o sobie i o meczecie też.
Ciekawy przypadek najpierw kościół, potem meczet i to wszystko można odkryć chodząc po przestronnych wnętrzach. Niezmierna szkoda, że od lat prowadzone są tu prace restauracyjne i na środku stoi wielkie rusztowanie, którego nijak nie da się wyeliminować ze zdjęć. Budowla musi robić wrażenie. Każdy zakamarek kryje jakąś tajemnicę przysłuchujemy się kątem ucha temu co opowiadają poszczególni przewodnicy ze swoimi grupami. Same ciekawostki. Hurra, udało się nam wreszcie po dwóch dniach poszukiwań odnaleźć informację turystyczną Wewnątrz wąsiasty pan, który łamaną angielszczyzna odpowiada na nasze pytania. Według niego widzieliśmy już wszystkie najważniejsze zabytki Stambułu, teraz mamy odpoczywać, jeść i pić. My jednak jeszcze dociekamy gdzie dzisiejszego wieczoru możemy zobaczyć prawdziwe popisy derwiszów. Dostajemy namiary. A za mną chodzi już wielka kawa. I prawdziwa kuchnia fusion. Wśród szeregu budek z kebabami, stoiskami z czerwonymi chustami i niebieskimi zawieszkami z motywem oka proroka Starbuck’s i moja ulubiona kawka. Tu sami przyjezdni, lokalni mieszkańcy w herbaciarni za rogiem. Trzeba spróbować wszystkiego. Na zewnątrz powoli zapada zmrok i robi się ciemno, temperatura też spada o kilka stopni, ale nadal jest przyjemnie. Robimy zdjęcia meczetów nocą co wcale nie jest takie łatwe, bo mamy przed nami i za nami mnóstwo ciekawskich par oczu dzieciaków, które koniecznie chcą zobaczyć efekt robienia zdjęć. Do show mamy jeszcze kawałek czasu więc idziemy do naszego pana w małej restauracyjce, a ten poznaje nas już z daleka. Teraz dostajemy miejsce na górnym balkoniku z widokiem na wodę. I zamawiamy tym razem każdy porcję dla siebie, ja kuszę się raz jeszcze na kebaba po aleksandryjsku, a Maciej wybiera pilaw. Dostaje górę ryżu z kurczakiem i dodatkami w kształcie donnicy. Zajada się, ale po kilkunastu minutach staje się syty. Wtedy pan, który właśnie do nas zajrzał opowiada o tej potrawie, że to typowe danie zapewniające dobrobyt jedzone tu tradycyjnie na weselach i że jedna taka porcja starcza na ogół dla 3-4 osób. Że też nie powiedział nam wcześniej. Show zaczyna się punktualnie w przepięknych wnętrzach. Jest jednak propozycją dla wytrwałych i wtajemniczonych. To bardziej mistycyzm całej ceremonii związanej z derwiszami niż prezentacja ich umiejętności. Przyzwyczajeni do popisów dla publiczności derwiszy choćby w Egipcie teraz z napięciem wyczekujemy jakiegoś szczególnego momentu, zwrotu akcji, ale nie dzieje się nic szczególnego. Czas na powrót do hotelu. Zrobiło się już bardzo późno, a na naszej ulicy niezmiennie gwar i tłok.
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "