Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Budzi nas piękne listopadowe słońce, jakże tu inaczej niż u nas teraz za oknem. Leniwe śniadanie obowiązkowo z oliwkami i serem. Idziemy na spacer nie bardzo wiedząc dokąd. W ręce przewodnik i jeden z magazynów o podróżach z opisem 60 godzin w Stambule. Obie pozycje bardzo przydatne, ale najpierw musimy się zorientować gdzie jesteśmy. I znowu panowie policjanci, angielski słaby, ale chęć pomocy ogromna. Już wiemy, że należy iść do przodu. Idziemy. A tu gwizd, odwracamy głowy, to nasi „koledzy” wskazują teraz ręką nagły skręt w lewo. Podążamy za wskazówkami i jesteśmy na głównym deptaku Stambułu. Jeździ tu zabytkowy tramwaj i aż roi się od sklepów. My najpierw znajdujemy kantor, robimy wymianę pieniędzy i maszerujemy w stronę Wieży Galata. Na nos schodzimy do mostu a potem do centrum starego Stambułu. Po drodze już bardzo swojskie widoki. Fantastyczny okazuje się most, na którym jeden przy drugim stoją szeregiem wędkarze. Z drugiej strony widać tylko mnóstwo wędek i same żyłki – że one się im nie poplączą.
Jesteśmy przed wielkim meczetem – szukamy go na naszych mapach. Nie ma nic takiego. A to dziwne, bo budowla wielka i w strategicznym miejscu. Znajduję tabliczkę z nazwą. Jesteśmy już w ścisłym centrum. Dzisiaj piątek i wewnątrz meczetu trwają akurat modły. Możemy wejść ale tylko do bramy, kobiety siedzą na specjalnym podeście wzdłuż murów okalających cały meczet, a panowie się modlą. Nikt na nas nie reaguje, robię nawet kilka zdjęć i też bardzo przyjaźnie. Bez problemu znajdujemy budynek w którym mieści się Targ Korzenny. Obok pięknych kolorowych stert z przyprawami, kolorowymi słodyczami tureckimi, sporo ceramiki, biżuterii, ozdób i tradycyjnych pamiątek dla turystów. Każdy nas pozdrawia, częstuje kawałeczkami swoich delikatesów. Same pyszności. Jest w czym wybierać. Nikt nie jest tu natarczywy albo zbyt agresywny. Sporo turystów, ale na pewno mniej niż w samym wysokim sezonie. Stąd marszem idziemy do Meczetu Sulejmana. Minarety górują nad miastem. Po drodze hammam – czyli typowa tradycyjna łaźnia. Dzisiaj nieczynna. W meczecie trwają akurat modły piątkowe, przysiadamy obok w jednej z kawiarni, których z meczetem graniczy cały szereg na herbacie podawanej w maleńkich filiżankach z cienkiego szkła i na świeżo wyciskanym soku z pomarańczy. Pychota. Teraz widzimy pierwszych wychodzących z meczetu wiernych. Ustawiamy się w kolejce do wejścia. Samo wnętrze mało atrakcyjne, bo w dużej mierze zasłonięte. Meczet od środka w remoncie. Niewiele widać. Wszystkim naszym spacerom po mieście towarzysza wszędobylskie koty i te małe, i te duże, rude, czarne, kolorowe. Jest ich mnóstwo. Za to psów jak na lekarstwo. Wśród gąszczu i plątaniny wąskich uliczek znajdujemy znaki prowadzące nas do Wielkiego Bazaru, gdzie to można naprawdę znaleźć wszystko. Tu sporo miejscowych. Sklepiki oferują absolutnie wszystko: są kolorowe tkaniny, ubiory, chusty, narzuty, kapy, słodycze, ceramika, przyprawy, zioła, itd. Dajemy się zagubić w szeregu uliczek pomiędzy kramami. Wypatrujemy kilka małych restauracyjek i nastrojowych miejsc na herbatę albo kawę. Ale Maciej wyczytał w jednym z naszych przewodników, że niedaleko stąd jest stylowa stara herbaciarnia i teraz podtykamy jednemu ze sprzedawców nazwę tegoż miejsca pod oczy a ten płynną angielszczyzną kieruje nas w odpowiednim kierunku. I trafiamy bezbłędnie, chociaż panowie przed swoim sklepem z okazałymi dywanami zapytani o herbaciarnię kierują nas dokładnie do toalety. Jak się okazuje dotarliśmy na miejsce od tyłu wejściem dla wtajemniczonych, stąd ta toaleta. Jest klimat, który uwielbiam, niskie stoliki, do tego krzesła i fotele, wszystko w zaułku pod gołym niebem przesłonięte tylko konstrukcją z drewna. My też zapadamy się na poduchach. Skoro herbaciarnia to zamawiamy po herbacie koniecznie słodkiej. Korci mnie zapach tytoniu jabłkowego – wszyscy wokół pala spiszę (tutaj nazywana nargilą). Miejsce znane wśród lokalnych mieszkańców i sądząc po ilości tubylców bardzo popularne i lubiane. Turyści tu nie docierają. I dobrze.
Maszerujemy dalej. Czas na małą pierwszą przekąskę oczywiście kebab i to wprost na ulicy. Porcja według Turków big dla nas we dwójkę okazuje się wielkim gryzem. Ale akurat na tę chwilę. Jesteśmy blisko informacji turystycznej, tak by wynikało z opisu ale nie możemy jej zlokalizować. W Meczecie Błękitnym, którego 6 minaretów jest widocznych tylko z jednego miejsca też modły. Mamy więc około godziny czasu, aby móc wejść do środka. Obok znajdujemy kolumnę ze starych czasów, cysternę z pięknymi kolumnami pod ziemią. To największa niespodzianka. Miejsce mało reklamowane w przewodnikach, a wykorzystujące w pełni swe atuty. Pięknie podświetlone wnętrze, przygaszone czerwonawe światło. Chłodno tu i mroczno, ale klimat pierwszorzędny. Po wyjściu na powierzchnię zaglądamy do pobliskiego hotelu na oględziny z myślą o kolejnych grupach, a obok wreszcie informacja. Tak nam się wydawało tylko przez chwilę. Sprytnie rozgrywają to usytuowane przy głównej ulicy poszczególne biura podróży, które nęcą szyldem Informacja turystów. My jednak korzystamy z pogawędki i wypytujemy o kilka wskazówek. Szukamy profesjonalnych występów derwiszy. Mamy namiary. Ruszamy do Błękitnego Meczetu. Wnętrze imponujące. Bardzo sprytnie oddzielona część dla zwiedzających i dla modlących się. Da się pogodzić. Słońce powoli zaczyna zachodzić. Łapiemy piękny widok na Hagia Sofię i widok zza fontanny w tle zachodzącego słońca. Pięknie się to razem prezentuje.
Teraz spacerem do hotelu. Po drodze jednak mini przystanek na słodkości. Wybieramy same maleńkie ale bardzo słodkie ciasteczka – pychota. W porcie zatrzymujemy się na lokalną przekąskę. Na łodziach przycumowanych do brzegu, kołyszących się czasem nawet bardzo na wielkiej płycie grillowane są ryby wprost z Bosforu. My też siadamy przy niskim stoliczku i zamawiamy tutejszy specjał – wielką bułę z cebulą i rybą. Obok na straganie kupuję kubek pikli i kiszonej kapusty. Smakuje ciut inaczej niż u nas ale jest pyszna i komponuje się z rybką. Między nami krążą sprzedawcy z chusteczkami odświeżającymi, wodą, lemoniadą, itd. My zajadamy się naszą bułką… A teraz przez most usiany nadal wędkarzami a poniżej szeregiem restauracji rybnych wracamy do naszej dzielnicy. Czas na sjestę. Zasłużoną. Kawał stolicy mamy dzisiaj w nogach. Wieczorem wychodzimy zgłodniali na kolację w pobliżu naszego hotelu. Ulica ta sama co rano, a jednak zupełnie inna. Gwar, ruch, piątkowy wieczór w knajpkach serwujących napoje nie ma wolnych miejsc. Musimy dobrze rozglądać się by znaleźć miejsce na jedzenie. Wreszcie w jednej z niewielkich restauracyjek udaje się nam znaleźć wolny stolik. Baranina, ayran czyli rozrzedzony jogurt z solą i naleśniki. Dziwny zestaw? Ale jaki pyszny!
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"