Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Wietnam 13-26.02.2010

Hanoi


14-02-2010

Hejka,
podzieliłyśmy się i będziemy zamiennie pisać nasze relacje:) Ja pierwsza.
 

W sobotni poranek rozpoczęłyśmy naszą podróż do Wietnamu. Odebralam Celinę z hotelu i wspólnie w wyśmienitych humorach pojechałyśmy na lotnisko.  Zgodnie z tradycją podróżniczą - na lotnisku w Warszawie zaopatrzyłyśmy się w niezbędne pomoce podróżnicze.
Wbrew wszelkim obawom podróż przez Moskwę do Hanoi okazała się miłym zaskoczeniem zakończonym lekkim lądowaniem w Hanoi.

W Hanoi z rana przywitała nas lekka mgła ale bardzo rześkie powietrze. Podczas lotu nad ranem widziałyśmy przepiękny wschód słońca - gdzieś nad Birmą. Czegoś tak niesamowitego nie widziałyśmy nigdy. Podnoszący się czerwono złoto niebieski pas kolorów a na koniec słońce.
W Hanoi ja nie byłabym chyba sobą gdyby mnie nie spotkała drobna "przygoda". Mój paszport jak i moja wiza wietnamska wzbudziły wielkie zainteresowanie Panów w okienku kontroli. Pan wpatrywał się w mój paszport ze wszystkich stron a na koniec wyszedł z budki, pomachałam moim paszportem wszem i wobec, Zawołał menadżera i zaprosił do oddzielnej kanciapki. Co śmieszniejsze w tym czasie Celina przeszła pomyślnie odprawę. Pan co prawda miał wątpliwości ale menadżer wyraźnie machnął ręką na zgodę.
Ja postałam sobie z Panem odpowiedzialnym za moją sprawę, który przepytał mnie np. na jak długo tu przyjechałam, ile mam pieniędzy, skąd jestem,etc.. Po każdej odpowiedzi szedł do swoich kolegów machając moim paszportem wracał i zadawał kolejne pytania.

W końcu powiedział "no problem" przystawił mi pieczątkę na karcie pokładowej i mogłam się odprawić przy okienku "dyplomacji":)
W Hanoi na lotnisku spędziłyśmy niedzielny poranek, oczekując na samolot do Sajgonu - smakując już lokalne napoje:)
Sajgon przywitał nas słońcem i temperaturą 35 st. Wsiadamy do lokalnej taksówki i ruszamy do hotelu. Przez całą drogę czuwamy obserwując drogę czy oby nas dowiezie na miejsce - właściwe miejsce. Udało się. Po zakwaterowaniu się w hotelu ruszamy na spacer po najbliższej okolicy. Wyzwanie dla nas zwłaszcza że prawie nikt tutaj nie chodzi, a przynajmniej bardzo rzadko. Dzielnie walczymy z dziesiątkami skuterów, aut, twardo przechodząc przez jezdnię. Byle zdecydowanie - jak mówi Celina.

W Wietnamie obecnie przypada Święto Tet – wietnamski Nowy Rok oparty na chińskim kalendarzu. Jest to najważniejsze wietnamskie święto a w dniu dzisiejszym wszyscy życzą sobie szczęśliwego Nowego Roku. Właśnie rozpoczyna się Rok Tygrysa.
Na ulicach Sajgonu królują kolorowe neony, lampiony, głośna muzyka, kolorowe drzewka,z kolorowymi ozdobami, tłumy ludzi odświętnie ubranych świętujących rozpoczęcie nowego roku, dmuchane tygrysy. Chłoniemy kolory i atmosferę Sajgonu i cieszymy się że mozemy ponownie świętować Nowy Rok.

Spacerujemy aleją kwiatową, pstrykamy zdjęcia, słuchamy muzyki i nawet nie przeszkadza nam napierający z kazdej strony tłum.
Mamy już za sobą:
- degustację lokalnego piwa Sajgon 

- kawy z mlekiem skondensowanym - przepyszna. Zwlaszcza rozsmakowala się w niej Celina

 - i pierwszą zupe Pho (to ja) - nie mogłam zakończyć pierwszego dnia w Wietnamie bez skosztowania zupki:) 

Lekko zmęczone, ale zadowolone kończymy ten dzień. Jutro rano ruszamy w dalszą drogę ale o tym później napisze Celina.

Podrawiamy serdecznie - Ola i Celina

Pojechali i napisali: