Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Tajlandia i Kambodża 2-23.03.2010

10 dzień


11-03-2010

O 9 wyjechaliśmy z hotelu. Na nasze pożegnanie obsługa hotelowa przygotowała specjalny transparent: „Tęsknimy za Wami. Mamy nadzieję znów Was zobaczyć w Golden Pine Resort w Chiang Rai”.

Po perypetiach związanych z jakimiś dyspozycjami, które Pote dostał od swoich zwierzchników po 40 minutach jazdy dotarliśmy do wioski zamieszkiwanej między innymi przez Długie Szyje, która znajdowała się tuż obok … naszego hotelu. Według oficjalnej wersji w innych wioskach zamieszkiwanych przez plemiona odbywały się coroczne szczepienia.
Na początku odwiedziliśmy plemię Akha (Ekaw), które wyznaje animizm. Typowym elementem ich ubioru są charakterystyczne bardzo bogato zdobione nakrycia głowy. Później przeszliśmy do wioski Hmongów – mniejszości etnicznej wywodzącej się z Chin. Szaty kobiet z tego plemienia są obszyte czerwonymi kołnierzami. Następnie przeszliśmy do plemienia Lahu. Mieszkańcy tego plemienia odtańczyli dla nas rytualny taniec przy dźwiękach bębnów. Kolejne plemię, które odwiedziliśmy to plemię Długich Szyi – znane z tego, że ozdabiają oni swoje szyje obręczami z metali szlachetnych. Przed wejściem do wioski przymierzaliśmy takie obręcze. Największe i najcięższe z nich ważyły ponad 4 kilogramy. W czasie wizyty u Long Neck’ów mieliśmy okazję uczestniczyć w lekcji w wiejskiej szkole. Dzieci na naszą część odśpiewały piosenkę po angielsku i zatańczyły bardzo zabawny taniec. Nasz kierowca skorzystał z okazji i ochoczo powrócił do szkolnej ławki.
Po południu zamieniliśmy nasz autobus na bardzo popularny tutaj środek transportu, czyli samochód typu pick up. Po kilkudziesięciu minutach podróży dotarłyśmy do Królewskiego Centrum Badawczego, gdzie zobaczyliśmy kwiaty i rośliny typowe dla naszej strefy klimatycznej. Okazuje się, że europejskie uprawy to projekt królowej Sirikit. Badania mają zaktywizować lokalną ludność i zapewnić jej pracę. Jednocześnie lokalizacja centrum pozwala na stworzenie dobrej infrastruktury dla okolicznych wiosek (których mieszkańcy w przeszłości zajmowały się głównie handlem opium).
Po wypiciu popołudniowej kawy ruszyliśmy dalej w góry. Dojechaliśmy do granicy pomiędzy Tajlandią a Birmą. Zobaczyliśmy system umocnień na obydwóch granicach i pas ziemi niczyjej. Przeszliśmy przez obóz szkolenia straży granicznej i cześć wioski należącej do chińskiej mniejszości narodowej.
Hotel okazał się bardzo urokliwy. Jego wyjątkową zaletą było położenie tuż obok ogrodów Królewskiego Centrum Badawczego. Po zmroku mogliśmy słuchać niekończącego się koncertu cykad i oglądać drzewa rozświetlane przez latające wokół setki, a może nawet tysiące świetlików.

Pojechali i napisali: