Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Bali-SPA 12-23.04.2010

7 dzień


18-04-2010

Dziś większość grupy wybrała jogę nad basenem i w basenie.

Śniadanie było znakomite.
O 10:30 wyruszyliśmy się na wycieczkę rowerową. Początkowo byliśmy do niej nastawieni dosyć sceptycznie – troszkę baliśmy się trudnych podjazdów pod górę. Okazało się, że było to jedno z najbardziej pozytywnych doświadczeń w czasie naszego pobytu w hotelu w dżungli. Nasz przewodnik, – Budha szczegółowo opowiedział nam o tradycyjnej balijskiej architekturze, która ma ścisły związek z wierzeniami i koncepcjami kosmologicznymi. Do najważniejszych zadań tutejszych architektów (nasz przewodnik jest jednym z nich) należy zbudowanie domów na linii góra-morze (północ – południe). Góra to opiekunka. Wskazuje miejsce, gdzie żyją bogowie i przodkowie. Inna oś to kangin – kauh (wschód-zachód). Obszar między czterema punktami wyznaczanymi przez 4 budynki to kraina ludzi. Przed głównym wejściem do domu często buduje się mur. Służy on ochronie domostwa przed demonami, które niczym nieproszeni goście mogłyby się pojawić zakłócając życie mieszkańców.
Nasza droga wiodła krętą, wyboistą trasą w dół. Zjazd okazał się bardzo przyjemny. Często zamiast pedałować musieliśmy tylko używać hamulców, żeby nasze jednoślady zbytnio się nie rozpędziły.
Przewodnik pokazał nam małą rodzinną plantacje, czarne balijskie świnki, miejscową fabrykę komponentów do niewielkich, rodzinnych świątyń, obchody w lokalnej świątyni, niewielką wiejską szkołę tańca, zgromadzenie starszyzny w jednej z wiosek oraz dwa gatunki krów występujące na Bali. Budha dokładnie omówił nam białe krowy, które mieszkańcy wyspy czczą jako święte.
Pełni wrażeń i promiennie uśmiechnięci dojechaliśmy do ostatniego miejsca naszej kilkugodzinnej wycieczki. Było to przepiękne, soczyście zielone pole ryżowe. Zjedliśmy pyszny przygotowany przez pracowników hotelu lunch.
Po tej wycieczce wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że nazywanie bali rajską wyspą wcale nie jest przesadzone.
Popołudnie minęło nam równie przyjemnie. Przyszedł czas na kolejny masaż zamówiony dla nas przez Estę. Cała grupa zgodnie wybrała masaż jawajski. Jola, Zbyszek i ja zdecydowaliśmy się na maseczkę z papai i jogurtu, a Marysia postanowiła dać się zawinąć w liście bananowca.
Kolacja smakowała wyśmienicie.

Pojechali i napisali: