Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Bali-SPA 12-23.04.2010

8 dzień


19-04-2010

Ponownie zdecydowaliśmy się na alternatywne uprawianie jogi.

O 7 rano odśpiewaliśmy dzisiejszej jubilatce – Joli uroczyste „Sto lat” i wręczyliśmy prezent, a potem zgodnie z harmonogramem wyruszyliśmy na śniadanie. Okazało się, że kucharz zaspał. Wypiliśmy świeży sok z ananasów i wróciliśmy do pokojów przygotować walizki.
O 8 ponownie zjawiliśmy się w restauracji. Śniadanie było tak pyszne, że nikt z nas nie mógł się oprzeć choćby niewielkiej dokładce.
W czasie śniadania okazało się, że w grupie nastąpiła pełna synchronizacja myśli. Gdy Marysia coś mi powie w pokoju, mogę być pewna, że kilka minut później usłyszę to samo od Zbyszka. Jeśli Zbyszek wygłosi jakąś opinię Marysia powie, że właśnie o tym myślała.
O 9 wybraliśmy się na ostatni masaż w naszym hotelu w dżungli.
Po masażu dopakowaliśmy bagaże podręczne i wyruszyliśmy do recepcji, żeby się wykwaterować. Przed recepcją czekał na nas rozradowany Dana i nasz kierowca.
Ruszyliśmy w kierunku Ubud. Początkowo zatrzymaliśmy się przy jednym z tarasów widokowych, żeby zobaczyć malowniczy, typowo balijski krajobraz – przepiękne tarasy ryżowe. Następnie odwiedziliśmy miejsce, w którym mogliśmy podziwiać piękno balijskiego malarstwa oraz pracę lokalnych mistrzów pędzla.
Dojechaliśmy do wioski Sangeh i zwiedziliśmy świątynie i małpi gaj Bukit Sari. Małpy chętnie pozowały do zdjęć zarówno same, jak i w naszym towarzystwie.
Po około 40 minutach jazdy dojechaliśmy do Danau Bratan - jezioro leży w kraterze wygasłego wulkanu Gunung Catur. Zachwyceni malowniczymi pejzażami doszliśmy do świątyni Pura Ulun Danau Bratan poświęconej bogini Dewi Danu. Zbudowana w XVII wieku przez radżę Mengwi świątynia jest jedna z najważniejszych świątyń irygacyjnych na Bali. Spacerując po otaczającym świątynie parku obejrzeliśmy nieco późniejszą buddyjską świątynie. Odwróceni w kierunku drogi głównej mogliśmy podziwiać smukłą wierzę minaretu i dostojną kopułę tutejszego meczetu. Okazało się, że ten bardzo malowniczy zakątek jest znakomitym miejscem do pokazania panującego na Bali synkretyzmu religijnego.
Zachwyceni widokami postanowiliśmy zostać w tym miejscu na kawę. Udało mi się też zorganizować niewielki poczęstunek urodzinowy dla Joli.
Po krótkim odpoczynku wyruszyliśmy do największych ogrodów botanicznych na Bali. Na obszarze ponad 100 hektarów można tu podziwiać między innymi kilkadziesiąt gatunków storczyków, kilkanaście gatunków kaktusów (w dziewiętnastym wieku przywieźli je na wyspę holenderscy kolonizatorzy) oraz kilka pięknie położonych świątyń.
W czasie wizyty w Ogrodach Dana przez chwilę był nieco wyższy od Zbyszka. Chwilowa zamiana ról bardzo ucieszyła obu panów.
Przed 17 dojechaliśmy do świątyni Taman Ayun. Niestety okazało się, że opiekujący się świątynia stróż w związku z silnymi opadami deszczu postanowił, że wcześniej pójdzie domu. Na nic zdały się prośby i groźby Dany, który próbował przekonać stróża, iż ten musi pracować w godzinach wyznaczonych przez lokalne władze. Klucznik poinformował Danę, że jest deszczowo i tak właściwie to świątynia jest zamknięta ze względu na odbywające się tu uroczystości religijne i nie będziemy mieli szans wejść na jej teren.
Po powrocie do hotelu spotkaliśmy przy schodach znajome tancerki, które odtańczyły nam na powitanie tradycyjny taniec i przyozdobiły nasze uszy niewielkimi kwiatami.
Wieczorem wybraliśmy się do znanej nam z restauracyjki La Scala, gdzie jedliśmy kolację pierwszego wieczoru. Obsługa przywitała nas bardzo serdecznie pytając się, jak spędziliśmy ostatnich kilka dni. Przyszedł do nas sam szef restauracji wyrażając swoje kondolencje z powodu naszej tragedii narodowej i wybuchu wulkanu na Islandii. Po wyśmienitej kolacji wybraliśmy się na wieczorny spacer.

Pojechali i napisali: