Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Indie Południowe 20.11-11.12.2010

Nocleg na 2400 metrów, domek na drzewie


30-11-2010

Opuszczamy Cochin. Przed wyjazdem odwiedzamy prowadzoną przez siostry zakonne szkołę dla dzieci upośledzonych. Obserwujemy jak dzieciaki i dorośli pracują na warsztatach, przygotowują kartki świąteczne i drewniane zabawki oraz stroiki. Zasilamy konto szkoły kupując kilka drobiazgów. Przed nami kilka godzin jazdy, tym razem oaza zieleni, plantacje herbaty i sporo pól uprawnych najbardziej egzotycznych przypraw.

Droga wije się straszliwie, rośnie wysokość. Spać będziemy dzisiaj na wysokości 2400 metrów. Musimy zdążyć przed zachodem słońca. Tym razem zostawiamy nasz samochód na nizinach i ostatni półgodzinny odcinek drogi pokonujemy już tylko samochodem terenowym. W samą porę, robi się ciemno i zachodzi słońce a wokół nas tylko plantacje herbaty. Żałowałabym bardzo gdyby nic nie było  widać. Nie do wiary, że w takim miejscu ma na nas czekać dzisiejszy nocleg. Nie widać nawet kawałka światełka. Ale nasz kierowca na pewno wie dokąd jedzie i nie zważając na kolejne wyrwy i doły śmiało sunie przed siebie.
Wreszcie pojawia się jakaś brama. Wjeżdżamy na teren naszego ośrodka. To miejsce tylko dla wybrańców, dzisiejszej nocy poza nami nie ma tu nikogo. Nasz opiekun wybiera sobie na nocleg jeden z namiotów. To duże stacjonarne namioty z łazienką i wszelkimi wygodami, my za to bardziej egzotycznie, najbliższe dwie noce spędzimy w domku na drzewie. I to najprawdziwszym domku na drzewie do którego prowadzą tylko schody. Super, nad nami tylko korona drzewa a w środku domku piękny gruby pień.
Na kolację możemy sami sobie wybrać menu – oddajemy się jednak w ręce naszego kucharza, który dopiero co był tragarzem, a wcześniej kierowcą. Mimo tego, że jest nas tylko trójka zostajemy uraczeni wieloma tutejszymi specjałami, których starczyłoby dla przynajmniej 20 osób.
Zapadamy w głęboki sen. W nocy budzą nas dzikie wrzaski i coś biega nam po dachu. Nasłuchujemy, za oknem nic nie widać, sprawdzamy czy nie mamy intruza w pokoju. Po kilku minutach wszystko milknie i słychać tylko usypiający szum liści.

Pojechali i napisali: