Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Indie Południowe 20.11-11.12.2010

Dojazd nad wodę, nocleg na wyspie


02-12-2010

Opuszczamy Munnar i udajemy się znowu nad wodę. Tym razem mamy kierowcę Lenina. I to nie żart, Karnataka, czyli jeden ze stanów w którym akurat teraz jesteśmy jest nadal bardzo komunistycznym stanem i jak widać nie brakuje rodzicom fantazji i ideałów przy nadawaniu dzieciom imion. Zachowujemy powagę i skrywamy zdziwienie i jedziemy do miasteczka. Przesiadka, zakupy tutejszych przypraw i herbaty. Obowiązkowa herbata masala aromatyczna czarna herbata z lokalną mieszanką bardzo pachnących i egzotycznych przypraw. Po drodze na wybrzeże odwiedzamy rodziców naszego opiekuna. Tu czeka na nas swojskie śniadanie, prócz idy i sambaru, które już dobrze znamy z naszych hoteli i dotychczasowych jadłodajni, pani domu po raz pierwszy przygotowuje dla nas ryż z bananami. Pewna nowość. Cała rodzina uprawia kardamon. Nie możemy pominąć zatem wycieczki na pole obok domu. Po raz pierwszy widzę jak wygląda kardamon z bliska i jak dojrzewają nasiona kardamonu. Analizujemy cały proces zbiorów a potem obróbki kardamonu, by na koniec zostać obdarowanymi dwoma paczuszkami tej aromatycznej przyprawy.

Cała walizka i wszystkie nasze rzeczy pachną teraz kardamonem. A w Polsce pachnieć nim będzie kawa.
Długa i kręta droga wlecze się straszliwie. Po drodze przerwa na lunch. Wreszcie docieramy na miejsce. By dotrzeć do naszego hotelu musimy przesiąść się z samochodu do łodzi, nocujemy dziś na wyspie. Piękne stylowe wnętrza, wspaniała restauracja i wreszcie długo oczekiwane owoce morza. Żyć nie umierać, szczególnie po tak długiej podróży należy się nam chwila oddechu. Zdążyliśmy rozgościć się w pokoju i nagle zupełnie niespodziewanie nadeszła wielka burza, taki najprawdziwszy monsum. Leje jak z cebra, deszcz jest bardzo ciepły i przyjemny. Grzmi w oddali i błyska. Przy kawie i herbacie wylegamy na taras przed domkiem, strumienie deszczu padają bardzo równomiernie i tworzą zasłonę niczym mgła. Wspaniały widok.

Pojechali i napisali: