Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Etiopia 22.09.-12.10.2011

Przejazd do Awassy


01-10-2011

Dziś o 6:00 pobudka, o 7:00 wyruszaliśmy w kierunku lotniska. Ostatnie pożegnanie z kierowcą i chwilę później już znajdowaliśmy się w hali odpraw. Jako że samolot przyleciał trochę wcześniej, niż było to planowane, w stolicy byliśmy już o 10:00. Tam czekał już na nas Alem oraz Tes, którzy będą nam towarzyszyć podczas zwiedzania południowej części Etiopii. Pożegnaliśmy ciepło naszego Dereje licząc na ponowne spotkanie i szybko zapakowaliśmy się do naszych jeepów. W jednym Ewa, Jurek, Tes i kucharz, w drugim ja, Sławka, Mirek, Jasiu i Alem. Przejazd przez Adis był niczym niekończąca się opowieść, korki spowodowały, że godzina, którą nadrobiliśmy samolotem, została spędzona w pyle spalin samochodowych. Droga wyjazdowa do Awassy, do której udawaliśmy się dzisiejszego dnia, jest jedną z najbardziej uczęszczanych, gdyż prowadzi do Dżibuti, w których prowadzone są liczne interesy handlowe. Stąd i tu musieliśmy przejechać kilkadziesiąt kilometrów, by trasa stała się szybciej przejezdna. Momentalnie można było zauważyć różnicę między północą a południem. Nie tylko ze względu na klimat, ale także liczbę pól uprawnych, szklarni z uprawami roślin, owoców, warzyw oraz niezliczone gromady ptaków. Ta ostatnia zmiana wywołała w nas wielkie zadowolenie. Jako że mamy w grupie specjalistę ornitologii, wszyscy z wielką chęcią obserwują i fotografują ptaki. Alem również został poinformowany o naszej niezwykłej pasji, tak więc przystanki obserwacyjne były niezwykle częste. Pojawiły się między innymi marabuty, pelikany, różnobarwne szpaki, młotodzioby, irysy i wiele innych, endemicznych gatunków. Dłuższy przystanek spędziliśmy na obiadku, gdzie wszyscy zamówiliśmy świeżutką telapię w różnej postaci, najróżniejsze zupki, sałatki oraz oczywiście lokalne piwo. Najedzeni, ruszyliśmy w dalszą drogę . W Awassie, na jeziorem Langano, gdzie mieliśmy hotel, pojawiliśmy się o 17:30. Hotel był raczej skupiskiem domków, położonych nad samym jeziorem, pojawiły się w związku z tym moskitiery nad łóżkami. Po godzinie wybraliśmy się na wieczorny spacer wzdłuż plaży, aż trudno było uwierzyć, że jezioro może mieć tak duże fale. Obok plaży znajdował się okrągły budynek z restauracją, gdzie postanowiliśmy posmakować lokalnego piwa. Przyłączył się do nas Alem, z którym rozpoczęliśmy dyskusję na temat zwyczajów ludzi południa, wszechmocy ostatniego cesarza Etiopii- Hajle Selasje, polityki i wiele innych. Ok. 20:30 postanowiliśmy udać się z powrotem do swych pokoi, gdyż wszyscy byli dziś trochę zmęczeni podróżą. Jutro przed nami przejazd do Arba Minch.Pozdrawiamy!

Pojechali i napisali: