Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Viva Barcelona 19-26.10.2011

wycieczka rowerowa, popołudniowy spacer po centrum


23-10-2011

Dzisiaj nikt nie miał problemu ze wstawaniem, gdyż planowa wycieczka rowerowa zaczynała się o 11:00, tak więc każdy mógł w końcu dłużej pospać. Prawie wszyscy skorzystali z tego przywileju. Oczywiście nie zawsze późniejsze wstawanie ma same plusy, gdyż na wolny stolik przy śniadanku trzeba było troszkę poczekać, ale dla godzinki snu dłużej było warto się poświęcić. Dodatkowo za oknem prześwitywało co jakiś czas słonko i zachęcało do dzisiejszej wycieczki. Po 10:00 wyszliśmy z hotelu by dojechać punktualnie na miejsce zbiórki i wypożyczalni rowerów. Byliśmy nawet chwilę wcześniej. Nasz przewodnik – Christian powierzył każdemu z nas zielony rower z koszykiem, pomógł przy regulacji siodełek i nadszedł czas na trzygodzinną wycieczkę.

Zaczęliśmy od Placu Królewskiego, gdzie dziś jak co niedzielę odbywał się targ staroci. Kawałek jechaliśmy zatłoczoną ramblą, gdzie trzeba było uważać, by kogoś nie potrącić. Następnie drogą dojechaliśmy do pomnika Kolumba, skąd  nasza dalsza trasa wiodła już nad wybrzeżem. Dojechaliśmy do najdalej oddalonego punktu deptaku nadmorskiego – hotelu Wella. Tam z przepięknego tarasu podziwialiśmy widok na morze oraz na całą promenadę przy plaży Barcelońskiej. Kuszący złoty piasek plaży i piękna, szeroka trasa promenady nie mogła pozostawić nas obojętnych. Postanowiliśmy przejechać całym wybrzeżem przy plaży aż do parku Forum, by tam następnie zawrócić przepiękną aleją Diagonal (najdłuższą ulicą Barcelony) przy charakterystycznym wieżowcu Torre Agbar, widocznym z każdego miejsca w mieście. W trakcie trasy nasz Andrzej nieszczęśliwym trafem przebił oponę. Nasz lokalny przewodnik użyczył swój rower w zastępstwie, natomiast tym drugim nie dało się już jechać. Na szczęście jechał z nami jeszcze przewodnik zamykający grupę, który wręczył nam swój sprawny rower i odłączył się, by odwieźć zepsuty rower. Nasza trasa wiodła następnie obok areny byków, przez dzielnicę Eixample z powrotem do dzielnicy gotyckiej, gdzie zrobiliśmy sobie kilka przerw w miejscach, gdzie nie zdążyliśmy dojść wczoraj. Wycieczka trwała 3,5 godziny i była miłym urozmaiceniem od klasycznego zwiedzania.
 
Przystanek metra St Jaume I był naszym punktem zbiorowym. Osoby, które nie udały się na wycieczkę rowerową z nami, dotarły do nas zaraz po niej, by wspólnie udać się na lokalny obiad. Tym razem wybraliśmy knajpkę na placu Georga Orwella – znana przez lokalnych i turystów, zawsze pełna, dziś kusiła również ceną. Na obiad podano krem z zielonego groszku, katalońskie warzywa zapiekane na bagietce lub królika z sałatką do wyboru oraz na deser: świeże kawałki melona. Wszystko tradycyjnie bardzo świeże i popijane przez nas lokalnymi trunkami. Pycha! Podliczyliśmy rachunek z napiwkiem dla kelnera i udaliśmy się spacerkiem w kierunku placu przy katedrze, by jeszcze raz spróbować lokalnej Cavy. Do naszej grupy dołączyła na chwilę siostrzenica Basi, mieszkająca od jakiegoś czasu w Barcelonie, która poleciła nam jedną z lodziarni po drodze. Wszyscy skusili się więc na kilka kulek lodów. Furorę robiła czekolada z ostrą papryką, ale również inne smaki były przepyszne.
 
Plac przy katedrze był miejscem, w którym zakończyliśmy oficjalny program dzisiejszego dnia. 4 osoby udały się na spacer po okolicy, my postanowiliśmy zobaczyć jeszcze kilka ciekawych miejsc w okolicy. Tym oto sposobem przecinając la Ramblę udaliśmy się do muzeum sztuki współczesnej, gmachu uniwersytetu katalońskiego, Szpitala Świętego Kkrzyża, kończąc na pałacu Guella. Wszystkie te budynki były już dzisiaj zamknięte, ze względu na późną godzinę, jednak mimo wszystko robiły wrażenie.
Zaawansowany wieczór zainspirował wszystkich do tego, by usiąść sobie przy stoliku na la Rambli i wypić Sangrię. Znaleźliśmy przyjemny ogródek, zamówiliśmy sangrię z Cavy i sącząc ją powoli dyskutowaliśmy na różne tematy, obserwując przy okazji ciągły tłum na głównym deptaku Barcelony.
Nadeszła pora powrotu. Metro zawiozło nas jak zwykle bezproblemowo na przystanek niedaleko hotelu. W hotelu spotkaliśmy wcześniej odłączające się osoby. Tam wymieniliśmy się wrażeniami z dzisiejszego dnia i nie tylko i po jakimś czasie udaliśmy się spać. Jutro dzień wolny, ale każdy z nas ma już specjalnie wybrane miejsce, które chce zobaczyć. Najbardziej oryginalni zdecydowali się na podróż do Montserrat lub na zwiedzanie muzeum morskiego. Co jeszcze przyniesie nowy dzień? Na pewno mnóstwo niespodzianek, ponieważ Józef ma jutro urodziny. Pozdrawiamy!!

Pojechali i napisali: