Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Zakaukazie 24.05-11.06.2012

Uplistsikhe, Wardzia, Borżomi, Kutaisi


29-05-2012

Gdy dotarliśmy do Kazbegi padał deszcz i gór prawie nie było widać. Tymczasem następnego ranka wielu z nas już o 5 rano mógło zobaczyć majestatyczny, sięgający ponad 3 km w górę ponad inne szczyty, szczyt Kazbeku.
Po wczorajszym deszczu powietrze bylo tak przejrzyste, że wydawał się sięgać na wyciągnięcie ręki. Po szybkim śniadaniu wynajętymi Ladami Niwami i UAZem pojechaliśmy 400 m w górę, do położonej u stop Kazbeku Świątyni Świętej Trójcy. To symbol Gruzji, której zdjęcie znajduje się na okładce prawie każdego przewodnika.
Z inicjatywy Grzegorza ostatnie kilkaset metrów przeszliśy pieszo - można więc potraktować to jako pielgrzymkę.
Z wysokich gór wróciliśmy znow w Dolinę Kury (od dziś to ulubiona rzeka Marysi) i wzdłuż granicy z Osetią Południową (na szczęście nikt nas nie ostrzelał) dotarliśmy do Gori i położonego kilkanaście kilometrów od niego starożytnego skalnego miasta Uplistsikhe.
Potem słynnym i pięknym wąwozem Borzomi dotarliśmy na nocleg do położnego tuż przy granicy tureckiej Akaltsikhe. Jest to niewątpliwie jedno z najstarszych gruzińskich miast, natomiast mówienie, że jest jednym z najpiękniejszych jest jednak pewną przesadą.
Hotel był w porządku, tyle że miał tylko jeden komputer, który zamknął w swoim gabinecie kierownik a klucza nikomu nie zostawił - stąd opóźnienie w mojej relacji.
Za to następny ranek znów powitał nas słońcem i dostarczył kolejnych emocji. Najpierw stromą ścieżką wspięliśmy się na twierdzę Khertvisi a potem ponad godzinę chodziliśmy po wykutych w skale salach, korytarzach, tunelach założonego przez królową Tamareę miasta Wardzia.
Tym razem udało nam się dotrzeć do autobusu w sekundę przed kolejną ulewą. Lunch z pyszną rybą, domowym winem i innymi przysmakami czekał na nas w ranczo, malowniczo położonym tuż nad rzeką wśród zielonych wzgórz.
Niestety w Borzomi znowu złapał nas deszcz, nie mogliśmy więc pospacerować długo po pięknym parku uzdrowiskowym ograniczając się jedynie do krótkiego wypadu do źródła i wypicia tudzież nabrania leczącej wszystko wody Borzomi.
Po kolejnej godzinie przejechaliśmy przez długi tunel i znaleźliśmy się na terenie historycznej Kolchidy.
Im niżej zjeżdżaliśmy, tym bardziej robiło się gorąco.
Wieczorem dotarliśmy do Kutaisi - wszyscy poszli na spacer a ja piszę tę relację.
Jutro zwiedzamy miasto i jedziemy wysoko w góry do Swanetii. Tam też nie ma internetu, więc kolejna relacja - po przyjeździe do Batumi.

Pojechali i napisali: