Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Londyn 16-21.06.2012

Esta w Londynie


16-06-2012

Londyn, chodził za mną już od dawna. Wszyscy byli tylko nie ja. I co z tego, że stale tam pada, i co z tego, że to wielkie  miasto, musi być szczególne skoro nikt nie pozostaje wobec niego obojętny. I choć rzadko kiedy pojawia się w rankingach najpiękniejszych miast na świecie na pierwszych miejscach to na pewno warto go obejrzeć, a może nawet przygotować trasę do Londynu. Klamka zapadła już  w marcu, babski skład, bilety kupione i lecimy. U nas Euro, tu już szaleństwo zbliżających się Igrzysk Olimpijskich. Sport dookoła.

Lot z Poznania trwa bardzo krótko, w samolocie żadnych wolnych miejsc. Krótko, lecimy tylko niespełna dwie godziny. I pierwsza niespodzianka, mimo samych czarnych chmur w zapowiedziach pogodowych i chłodu, wita nas już zza okien samolotu słońce i z pewnością brak deszczu. Stewardesa wprawdzie przestrzega przed mocnym wiatrem, ale co on nam teraz kiedy nie pada.
Na lotnisku sprawnie kontrola i bagaże. Teraz tylko odbieramy wcześniej zamówione bilety na pociąg łączący lotnisko ze ścisłym centrum i jedziemy.
I tu pierwsza niespodzianka, pociąg stoi ale odwołany, czekamy na kolejny. Ten choć nazywa się ekspres to jedzie dwa razy dłużej i tak nie tam dokąd miał dojechać pierwotnie, musimy wysiąść na zupełnie innej stacji i teraz naprędce znaleźć rozwiązanie jak dostać się do hotelu.
Przesiadamy się kilkukrotnie bo albo linia okazuje się dzisiaj wyjątkowo kończyć bieg już na drugiej stacji, a nie na piątej, gdzie miałyśmy się przesiąść, albo trzeba zmienić metro i przejść na druga linię. Dobrze że zyskałyśmy na czasie, jesteśmy godzinę do tyłu względem czasu polskiego.
Oczywiście w samą porę docieramy do hotelu, położonego w bardzo urokliwej dzielnicy. II połowa meczy Polska – Czechy wprawdzie z komentarzem brytyjskim ale jest.
Miejsce mamy świetne, cała kamienica, to tu urodził się sam Charlie Chaplin. Apartament dwupokojowy, dwa kominki, sofy, na dole kawa i herbata, ciasteczka ze słonecznikiem. I mecz.
Piękny początek wakacji. Od jutra jednak koniec zabawy i poważne zwiedzanie.

Pojechali i napisali:

PFR