Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Po długich przejazdach w Gruzji i Azerbejdżanie z rozkoszą słuchaliśmy słów Soni, naszej ormiańskiej przewodniczki: w pół godziny od wyjazdu będziemy w Monasterze Goshawank, tam pobędziemy godzinę, po kolejnej pół godzinie jazdy będziemy nad jeziorem Sevan, skąd mamy już tylko godzinę do Erewania.
Armenia, choć kiedys była lokalnym mocarstwem dziś ma tylko niewiele ponad 50tys. km 2, więc wszystko tu jest blisko.
System zwiedzania też jest bardziej "przyjazny" - Sonia przy każdym obiekcie daje nam naprawdę bardzo wyczerpujące wyjaśnienia, a potem daje nam czas by samemu pogrążyć się w tajemniczej atmosferze ormiańskich kościołów i zamków. Zwłaszcza te pierwsze robią niesamowite wrażenie surowością swego piękna.
Wspaniałe kamienne formy, najczęściej oświetlone tylko wąskim promieniem światła wpadającym przez otwór w kopule, bez mozaik czy innych dekoracji (to celowe, by nie rozpraszać wiernych przy modlitwie).
Przykładem takiej prostej a zarazem ujmującej architektury jest kompleks klasztorny Sevanavank, uroczo położony na wzgórzu nad jeziorem Sevan.
Kiedyś leżał na wyspie, ale działania radzieckich uczonych spowodowały, że poziom wody w jeziorze znacznie się obniżył i teraz jest to półwysep.
Lunch zjedliśmy patrząc w dół na wody jeziora i w górę na monastyr. Była oczywiście pyszna, doskonale przyrządzona i świeżo wyciągnięta z wody ryba.
A po lunchu pojechaliśmy już do Erewania.
Choć miasto liczy sobie 2800 lat jego współczesne centrum zostało wybudowane od podstaw w początku XX wieku. Ówcześni urbaniści zaprojektowali je tak, by z każdego miejsca było widać Ararat - miało to choć częściowo zmniejszyć Ormianom traumę spowodowaną faktem, że ta święta dla nich góra (a także święte "miasto 1000 kościołów Ani) pozostała za granicą turecką.
Zostaliśmy zakwaterowani w pięknym, wielkim domu, który przez kilkadziesiąt lat był rezydencją honorowego konsula Włoch - stylowe meble, mnóstwo bibelotów i książek.
Z tarasu przy pokojach na górnej kondygnacji był widok na Ararat, chociaż Ararat miał akurat wolne.
Po krótkim odpoczynku udaliśmy się na miasto, by obejrzeć mecz Polska-Grecja.
Na placu wokół Opery jest mnóstwo restauracji i kawiarni na świeżym powietrzu - może to nie jest "strefa kibica", ale w każdej z nich był duży ekran a na nim mecz. Zajęliśmy VIPowskie miejsca tuż przed jednym z nich.
Byliśmy obiektem dużego zainteresowania miejscowych, gdy na stojąco odśpiewaliśmy hymn, a zwłaszcza, gdy ryknęliśmy po pierwszym golu...
Dopiero po meczu spotkaliśmy sporo Polaków (Greków nie było).
Kolejnego dnia pojeżdziliśmy i pochodziliśmy po całym mieście. Bardzo ciekawe okazało się muzeum piśmiennictwa ormiańskiego z bogatym zbiorem średniowiecznych manuskryptów. Równie ciekawe, choć przygnębiające było muzeum martyrologii Ormian - w czasie pogromów w końcu XIX i początku XX
wieku wymordowano połowę narodu.
Po południu pojechaliśmy do leżącego 20 km od Erewania Echmiadzin, by zobaczyć "Katedrę Matkę" - jeden z najstarszych (Vw) kościołów ormiańskich, będący siedzibą Katolikosa - zwierzchnika kościoła ormiańskiego (udało nam się go zobaczyć, gdy wychodził ze swojej rezydencji). Przedtem jednak
trafiliśmy na dwa kolejne śluby i orszaki ślubne - złożyliśmy życzenia młodym parom i zrobiliśmy mnóstwo zdjęć.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy ruinach twierdzy Zwartnots (taką nazwę nosi też położone niedaleko Erewanskie lotnisko). Tu Wiesław biegający jak wszędzie z kamerą został skarcony przez strażniczkę za wspinanie się na szczyt ruin, ale wykupił się uśmiechem.
Wieczorem przez miasto przeszła silna burza (my na szczęście byliśmy już bezpieczni w hotelu). Ochłodziło się (z 35 do 25 stopni) a rano - Ararat ukazał nam się w całej okazałości, na wyciągnięcie ręki.
Jeszcze przed śniadaniem porobiliśmy zdjęcia a potem ruszyliśmy do warowni Erebuni. Niezbyt wiele z niej zostało, ale zachowała się wyryta pismem klinowym kamienna tablica z aktem erekcyjnym miasta datowanym na 782 r. p.n.e.
Cały czas zielonymi dolinami i wzgórzami patrząc na Ararat i Aragats (najwyższy szczyt na terytorium Armenii) dotarliśmy do pogańskiej świątyni Garni. Pamięta ona jeszcze czasy starożytnego Rzymu, o czym świadczą chociażby zlokalizowane tuż obok rzymskie łażnie z podgrzewaną podłogą.
A położenie - jak wszędzie zachwycające - na wzgórzu o pionowych zboczach z trzech stron otoczonym przez meandrującą rzekę.
Na zakończenie - mocny akcent - wykuty w skale kompleks klasztorny Geghard, do dziś centrum licznych pielgrzymek (w jednym z wykutych w skale kościołów zródełko z wodą, o cudownych właściwościach).
Po lunchu z widokiem na skały i klasztor powrót do Erewania. Tu szybkie ostatnie zakupy (mam nadzieję, że nic się nie stłukło), dwugodzinny występ fantastycznego zespołu folklorystycznego - doliczylismy się ponad 60 tancerzy i śpiewaków, pożegnalna kolacja, dwie godziny snu - i wyjazd na lotnisko.
Gdy rano w Warszawie powitał nas deszcz i chłód nie mogliśmy uwierzyć, że nasza wyprawa dobiegła już końca.
Ale - przed nami następne.
Do zobaczenia!
Maciej Grzegrzółka
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"