Estera Hess - podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dziś prawie każdy cieszył się na przyjazd do Las Vegas, mimo że w planach był jeszcze jeden, ostatni park narodowy. Ruszyliśmy w kierunku Zion National Park, czyli Parku Narodowego Syjonu, nazwanego tak przez przybywających tu w XIX wieku mormonów.
Charlie podwiózł nas do muzeum, skąd ruszyliśmy shuttle busem w kierunku Zion Lodge. Wybraliśmy trasę do emerald lakes na ok. 1,5 godziny, tak by wystarczająco szybko dojechać później do hotelu. Z początku planowaliśmy odwiedzenie tylko Lower emerald Lake, czyli niższego jeziorka szmaragdowego, jednak po dojściu do celu, padła decyzja, że idziemy wyżej, do tego najwyższego jeziora – Upper emerald Lake. Trasa wiodła typową górską ścieżką pod górę, nie była prosta ze względu na silne słońce i skaliste podejście, jednak spotykane po drodze grupy ludzi w różnym wieku wracające z trasy, mobilizowały nas do dalszej drogi.
Gdy doszliśmy do podnóża skały, gdzie zlokalizowane było jezioro, nadszedł czas na sesję zdjęciową i chwilę odpoczynku. Ostatni odcinek był na szczęście zacieniony, co pozwoliło nam nabrać sił na powrotną drogę.
Schodziliśmy powoli i uważnie, aż doszliśmy do rozdroża – możliwe było dalsze przejście do the grotto lub zejście tą samą drogą do Zion Lodge. Nikt nie miał wątpliwości, że wracamy krótszą, tą samą drogą - Jurek i Zosia wypowiedzieli się na ten temat tak: „Dojście do celu pod górę jeśli mamy możliwość dojścia do celu w dół mija się z celem” – tym słowom nie można było oponować! – poszliśmy do celu w dół.
W Zion Lodge wszyscy odetchnęli z ulgą wsiadając w powrotny autobus do visitor center, gdzie czekał już na nas Charlie. W końcu trochę się rozruszaliśmy po tylu przejechanych milach, wysiłek był jak najbardziej wskazany. Szkoda było zostawiać tyle innych punktów widokowych i tras, ale czas ruszać w dalszą drogę.
Wyjeżdżając z parku, zatrzymaliśmy się na lunch w jednym z grill barów – ich specjalnością były tzw rice bowls – miseczki ryżu z różnym dodatkiem mięs lub ryb i warzywami. Najedzeni, z energią na dalszą część dnia, ruszyliśmy w kierunku Las Vegas.
Przed 17:00 pojawiliśmy się w innym hotelu, co było niespodzianką dla grupy – dziś nocujemy z New York New York. Dobrze się złożyło, gdyż część z nas, namówiona przez Zbyszka F. na rollercaster znajdujący się przy hotelu, nie musiała iść daleko. 10 minut po zameldowaniu się w pokojach Zbyszek, Beniu, Zbyszek, Jola i ja, wybraliśmy się na niezapomniany przejazd rollercasterem – mój amerykański towarzysz żegnał się z pięknym życiem gdy ruszaliśmy, nasza grupa natomiast podekscytowana czekała na atrakcje. Nie minęła chwila, gdy prawie wszyscy zaczęliśmy wydawać z siebie przeraźliwe okrzyki, zastanawiając się czy aby na pewno przetrwamy do końca jazdy – udało się- wytrzęsło, zakręciło, wrażenia niezapomniane. Najlepiej jazdę znieśli Zbyszek F. i Beniu, doświadczeni po ostatnim pobycie w LV.
Pół godziny na przebranie w wieczorowy strój i o 18:30 czekała na grupę kolejna niespodzianka. Na miejscu zbiórki przywitał nas Darek – nasz kontrahent amerykański, który zaprosił wszystkich na kolację w okolicznej knajpce Harley Davidson.
Atmosfera jak z bajki – kult Harleya Davidsona jest ogromny w Stanach Zjednoczonych. Gdy weszliśmy do środka, głośna muzyka i tłum ludzi przestraszyły niektórych z nas. Jednak gdy się rozsiedliśmy przy zarezerwowanym stoliku, a następnie zwiedziliśmy wnętrze, można było stwierdzić, że miejsce ma duszę. Na ścianach mnóstwo zdjęć znanych postaci na harleyach, na specjalnej taśmie ruchomej nad naszymi głowami jechały pod sufitem najlepsze modele harleya, mając w tle na ścianie wielką, świecącą flagę amerykańską. U góry natomiast można było przyjrzeć się specjalnie produkowanym modelom harleya - paniom najbardziej spodobał się tygrysi harley ( zdjęcie w naszej galerii). Na piętrze była również przygotowana mała kapliczka, gdzie można było wziąć szybki ślub – w końcu Las Vegas m. in. z tego słynie, oprócz przeogromnych, obecnych wszędzie kasyn i pełnych przepychu hoteli.
Dania, które dostaliśmy w ramach kolacji były obfite, zaskoczyły wszystkich. Szczególnie ciekawie prezentowały się żeberka, które kilka osób już od jakiegoś czasu chciało spróbować i dziś mieliśmy do tego sposobność ( zdjęcie w galerii). Zaczęliśmy natomiast od przystawek, następnie sałatki, danie główne, owoce i deser w formie ciasta. Gdy skończyliśmy dwugodzinną przeprawę z kolacją, pierwsze co przyszło nam do głowy to jak najdłuższy spacer, by spalić ogromną ilość kalorii.
Przemierzaliśmy powoli oświetlone neonami, przepełnione ludźmi chodzniki Strip, wchodząc do najciekawszych hoteli, podziwiając wnętrza i przyglądając się prezentowanym show na zewnątrz.
Zaczęliśmy od Bellagio z fontannami, przez okazały, luksusowy pałac Cezara, z pięknym shopping forum, aż do Venetian palace, gdzie można było poczuć się jak na spacerze przez wąskie kanały Wenecji, przyglądając się zacumowanym gondolom.
O 23:00 zdążyliśmy na ostatni wybuch wulkanu przy hotelu Mirage – pokaz prezentowany tam co godzinę. Chcieliśmy też wybrać się na ostatni pokaz zatapiania statku przy hotelu Treasure Island, ale gdy tam doszliśmy, okazało się, że show jest odwołane ze względu na problemy techniczne.
Całą drogę powrotną, a więc około 4 km, przeszliśmy pieszo, podziwiając po raz ostatni neonowe, pełne przepychu miasto rozrywki. Ostatni odcinek był ciężki dla wszystkich, czuliśmy w nogach wcześniejszy spacer po parku, jednak doszliśmy do hotelu po północy, zadowoleni z pełnego wrażeń dnia.Jutro przejazd do Los Angeles i ostatnie 2 dni w Stanach Zjednoczonych. Pozdrawiamy
"Kolejna świetnie zorganizowana impreza poprzez logistykę, pięknie "skrojony" program i znakomicie realizowany przez Esterę. Hotele otoczenie miejscowi przewodnicy i miejsca które odwiedzaliśmy - fantastyczne. Nie spodziewaliśmy się takich uroków kraju. Ja ponieważ jestem z Mazur dostąpiłem zaszczytu i obroniłem honor grupy łowiąc piranię, ciekawy punkt programu ale bezpieczny. W ogóle mimo zagrożenia o jakim się słyszy nie odczuwaliśmy tego bezpośrednio. Kolejny raz się nie zawiedliśmy, dzięki!"
"My jeździmy dużo, ale ta wyprawa "Misja Wino" przebija wszystkie inne. Zorganizowana dla małej grupy i zorientowana na poznanie lokalnych atrakcji przygotowanych przez gospodarzy daje niezapomniane wrażenia. Długo będziemy te wyprawę wspominać i mamy nadzieję, że uda nam się wpisać kolejna z Pani programu do naszych planów wycieczkowych."
"Zakończyliśmy naszą wspaniałą przygodę z Indiami. Baaardzo dziękujemy za bardzo ciekawą trasę, świetną organizację i opiekę nad nami. Jesteśmy Indiami zachwyceni i z pewnością tam wrócimy, mamy nadzieję, że z Tobą osobiście albo co najmniej z Twoim biurem. Trudno byłoby nam w Indiach żyć natomiast zdecydowanie łatwiej do Indii wracać. "
"Jestem po Ugandzie. Piękny kraj, piękna wyprawa, piękna organizacja wyprawy. Poza tym rzecz szalenie istotna daleko od domu - poczucie bezpieczeństwa i beztroska - wszystko podane na tacy. Komfort podziwiania rzeczywistości ugandyjskiej takiej jaka jest z zabezpieczeniem wygód, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni - świetne noclegi, jedzenie, dojazdy itp. Polecam sceptykom myślącym, że niemożliwe jest połączenie "dzikości" kraju z naszymi potrzebami ludzi Europy. Wart uwagi jest też talent organizatorki do scalania grupy."
"Jesteśmy zachwyceni Indiami i zastanawiamy się dlaczego tak długo zwlekaliśmy. Trasa super. Miejsca, które odwiedzamy powalają. Czasami warto zboczyć z drogi aby zobaczyć coś extra. Mamy super kierowcę. Przy tutejszym ruchu to prawdziwy skarb. Jesteśmy teraz w Gwaliorze w baaaardzo klimatycznym hotelu - coś na kształt paradoru hiszpańskiego. "
"Sudan to było nie lada wyzwanie! W ogóle nie był na mojej liście 'must visit', ale wizja wspólnego wyjazdu z Esterą Hess ESTA TRAVEL na przetarcie szlaku w kompletnie nieznane obszary sprawiła, że długo się nie zastanawiałam;) Wrażenia ogromne, olbrzymi kraj, kompletnie inna rzeczywistość, zupełnie obce nam problemy tamtejszej ludności... Super fajne jest to, że z ESTA TRAVEL widzimy, jak naprawdę wygląda życie w totalnie odmiennych kulturach, religiach i strefach klimatycznych. To jest zwiedzanie poza przetartymi już szlakami, poza 5-cio gwiazdkowymi hotelami. To jest podróż i przygoda! Ja to uwielbiam! Ładuję wówczas swoje akumulatory. Na pewno jeszcze nie raz skorzystam z oferty ESTA TRAVEL!!!! "
"Polecam gorąco. Świetna organizacja, dobre pomysły a nade wszystko wsparcie i opieka najlepszej pilotki ever :) 10/10"
"Jesteśmy ciągle pod wrażeniem wspaniałej wyprawy do Toskanii pod kierunkiem Ani. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Ciekawa trasa, urozmaicona wizytami w winnicach, lanczami i kolacjami przygotowanymi tylko dla nas przez gospodarzy. Wspominamy doskonałą atmosferę. "
"Naturę Islandii zawsze chciałam zobaczyć. Propozycja i program wyjazdu z ESTA TRAVEL były dokładnie tym, w czym chciałam wziąć udział. Islandia wyspa lodu i ognia - lepiej nie można jej opisać. Po prostu skrajności. Trasa długa do przejechania, niewiele dni. Estera z pozytywnym nastawieniem do ludzi i podróży pomimo niesprzyjającej pogody, potrafiła przybliżyć nam wyspę, jej naturę, mieszkańców. Świetna organizacja! Dzięki za to, co widziałam!"
"Wyjątkowa właścicielka, wyjątkowe biuro, wyjątkowy serwis, rewelacyjna oferta. Tak trzymać. "
"Byłam na Sri lance zorganizowanej przez Esta Travel i chciałabym podziękować za wspaniałe przygotowanie. Czułam się bezpiecznie na każdym etapie podróży. Wspaniałe miejsce a przede wszystkim organizacja, profesjonalizm biura ale również p.Karoliny Łuczak - której wsparcie i profesjonalizm czuło się przez cały okres trwania wycieczki: wesoła, przygotowana merytorycznie i organizacyjnie :) Pani Paulina Młynarska ciepła osoba i z dużą wiedzą na temat jogi, medytacji i ogólnie spraw kobiet:-) "
"Chciałabym bardzo podziękować za zorganizowanie świetnego wyjazdu na Sri Lankę! Hotel był rewelacyjny, kuchnia, zajęcia z Pauliną - rewelacja! A takiej przewodniczki jak Karolina to nigdy nie miałam, bardzo profesjonalna. "
"Misja Wino w Andaluzji. Jesteśmy z mężem pod wrażeniem profesjonalizmu Ani i Ani, a gdyby nie pełne autentycznej pasji i wiedzy o Andaluzji prowadzenie imprezy, to nie byłoby to... "
"Misja Wino w Andaluzji. Wyjazd taki, że żal wyjeżdżać. "
"I to już jest koniec lankijskiej przygody. Dziękujemy za perfekcyjną organizację. Do następnego razu!"