Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Birma 6-24.11.2012

Ngapali


17-11-2012

W Ngapali powitał nas na lotnisku hotelowy Chevrolet jak ze starego westernu. Nasz hotel nazywał się Amazing i był rzeczywiście niesamowity: komfortowe domki z widokiem na morze, mnóstwo zieleni, przesympatyczna obsługa.
Cudowna, cieplutka woda, szeroka piaszczysta plaża a za nią rząd palm, 30 stopni ciepła i miły wiaterek .... Przepraszam wszystkich, którzy czytają to w Polski listopadowy dzień.
Pobyt był także bardzo udany pod względem kulinarnym. Jedzenie w hotelu było pyszne  (z pewnym wysiłkiem ale jednak udało nam się przejść z menu europejskiego na lokalne) a na lunche znaleźliśmy lokalną knajpę serwującą dopiero co wyciągnięte z wody ryby, kraby i krewetki. Nawet najwięksi smakosze mieli problemy, by pomieścić to wszystko w żołądku.

Odpoczynek w Ngapali bardzo nam posłużył. Wszyscy wypoczęci, zadowoleni i w szampańskich humorach.
Jeszcze tylko leżący 70 metrowy Budda w Yangon i wracamy do domu.

Birma (powoli powinniśmy zacząć się przyzwyczajać do obowiązującej i międzynarodowo uznanej nazwy Myanmar) zaskoczyła nas nie tylko bogatą historią i tysiącami pagód. To mają i sąsiednie kraje.
Największym skarbem Myanmaru są jego mieszkańcy. Mili, przyjaźni, szczerze uśmiechnięci. To jeden z ostatnich zakątków na ziemi, gdzie turysta nie czuje się dojną krową albo chodzącym bankomatem, gdzie nie ma na każdym kroku natrętnych sprzedawców, naganiaczy i wyłudzaczy.
Tu można się wmieszać w tłum na lokalnym targu i być częstowanym lokalnymi smakołykami z czystej sympatii a nie z nadziei na zrobienie interesu życia.
Birma ma gęstość zaludnienia podobną do Polski (85 mieszkańców na km kwadratowy, sąsiedni  Bangladesz - ponad 1300). Nie ma tu więc wrażenia tłoku, rzadko widzi się tłum, przeciwnie, pełno jest tu pustych, sielskich krajobrazów.  Życie toczy się tu powoli, jak przed setkami lat. Myanmarczycy są pełni radości i wewnętrznego spokoju. Idealne miejsce do relaksu i kontemplacji.
I jeszcze jedno zaskoczenie. Przez cały czas nie widzieliśmy ani jednego żołnierza, policji też jest niedużo i jest mało widoczna, jak na kraj jeszcze 2 lata temu rządzony przez wojskową juntę wydaje się to aż dziwne.
Jest spokojnie i bezpiecznie. Drogi też nie są takie straszne    (lepsze niż w wielu krajach trzeciego świata), buduje się dużo nowych. 
Naprawdę warto tu przyjechać.
Na tym kończę relację z naszej wyprawy. Gorąco pozdrawiam wszystkich uczestników. Do zobaczenia na kolejnych trasach!
Maciej Grzegrzółka

Pojechali i napisali: