Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Chile 5-27.11.2012

Przejazd do Paraty


25-11-2012

We wczesnych godzinach porannych wyruszyliśmy w trasę z nowym przewodnikiem do Paraty –kolonialnej miejscowości turystycznej położonej 350 km od Rio de Janeiro, w której mieliśmy spędzić ostatnie półtora dnia naszej wyprawy na plażowaniu, opalaniu się i odpoczywaniu. Pogoda zmieniła się jednak i całą drogę do Paraty padało. Gdy dojechaliśmy na miejsce, na szczęście przejaśniło się na tyle, że mogliśmy wyruszyć prywatnym stateczkiem na 5godzinną wycieczkę. Stateczek czysty, w kolorach błękitno - żółtych, z dużą ilością wygodnych miejsc do rozłożenia. Brakowało jeszcze słońca dla pełni szczęścia, ale i to nie było tak ważne, jak sam fakt podziwiania uroków tamtejszych krajobrazów. Co niektórzy zamówili sobie Caipirinhę na drogę i sącząc powoli tego jakże typowego dla Brazylii drinka opowiadaliśmy sobie o życiu mieszkańców Parati, o możliwościach zakupu bądź dzierżawienia wyspy i o historii. Podpłynęliśmy do jednego półwyspu, by tam zjeść obiad w jednej z lokalnych restauracji. Dziś po raz pierwszy podczas wyprawy grupa miała okazję spróbować maniok w różnych postaciach – smakował najbardziej ten przyrządzony w formie frytek. Była też i ryba, sos krewetkowy oraz feijoada – czyli sos z ciemnej fasoli.Gdy ruszyliśmy w dalszy rejs, podziwialiśmy kolorowe rybki, żółwie wodne, poszukiwaliśmy czerwonych małp i relaksowaliśmy się na łodzi.
Wróciliśmy do hotelu po 17:00, by nareszcie zameldować się w pokojach, skorzystać z ostatniej szansy na zakupy i nacieszyć się małym, urokliwym miasteczkiem. O 20:00 spotkaliśmy się ponownie wspólnie na kolacji pożegnalnej. Zamawianie kolacji trwało rekordowo długo, ale udało się – wzięliśmy ryby, owoce morza, steki, zupy – każdy co innego. Do tego dobre wino/ piwo i szampan – toast za tej wyjazd, za kolejne i podziękowania. W tle ballady gitarowe z solistą śpiewającym po portugalsku o miłości i życiu. Długo siedzieliśmy jeszcze przy kolacji, co niektórzy zainteresowali się oryginalnymi obrazami rozwieszonymi w restauracji, malowanymi przez artystę z San Paolo, udało się nawet jeden obraz zakupić . Najedzeni i zadowoleni wróciliśmy do hotelu.

Pojechali i napisali: