Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Kolejne urodziny na trasie, tym razem Jubilatem jest Rafał. Zaczynamy świętować od śniadania, miejsce dla Rafała wysypane kwiatkami, gromkie sto lat i prezent. I to nie koniec urodzinowych atrakcji. Opuszczamy nasz hotel dość wcześnie. Pierwsze ruiny na dzisiaj bardzo blisko, Becan to stanowisko, które sąsiaduje z Chicanna i jest w wielu miejscach bardzo do niej podobne, jednak i tu jak wszędzie dotąd znajdujemy rzeczy osobliwe, odróżniające to miasto od pozostałych. Przyjemnie jeszcze, słońce za chmurami, można by się nabrać myśląc, że zacznie padać. Ale już około 9.30 kiedy opuszczamy stanowisko, niebo robi się niebieskie i przebijają się przez chmurki pierwsze promienie słońca.
Autobus i długi przejazd, zmierzamy nad Zatokę Meksykańską, po drodze Frida. Część z nas zna już ten film, ale z chęcią go sobie przypomina, dla pozostałych to premiera. Świętujemy nadal urodziny Rafała. Potem toaleta i dobra kawka i jesteśmy gotowi na kolejne ruiny, tym razem Edzna. Nikt nie spodziewał się miasta aż tak wielkiego i rozległego. Każdy z nas kiwa z podziwem głową widząc jeden i drugi plac, wielką pięciopiętrową piramidę, ozdoby, maski, glify. Poznajemy historię tego miejsca i zwiedzamy.
Popołudniem docieramy do Campeche. Ładne, kolorowe miasto kusi nas by wyjść na spacer. Mamy nadzieję na małe zakupy ale musimy wstrzymać się do jutra albo pojutrza, tutejsze sklepiki proponują raczej artykuły dla miejscowych a nie dla nas. Ale spacer bardzo przyjemny choć mocno wieje od morza.
Kolacja z balonikami, gwizdkami i kolorowymi serpentynami oczywiście nadal urodzinowo. Tym razem nasza przewodniczka postanowiła podkreślić meksykański charakter urodzin.
