Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Iran 10-21.04.2013

Isfahan


15-04-2013

ESTERA:

Opuszczamy Yazd. Podobało się nam tu bardzo, ale w zapowiedziach Isfahan, na który wszyscy czekamy, podobno jedno z najładniejszych miast Iranu. Droga mija nam szybko, każdy już wypracował sobie swój własny system, najpierw najczęściej słuchamy Maćka – teraz także, potem krótka drzemka, podjadanie, czytanie i najczęściej docieramy na miejsce. Dzisiaj także mamy mały przystanek. Miejscowość maleńka, a do zobaczenia najstarszy meczet w Iranie. Piękny, duży cały z cegły z nietypowym minaretem. Jest dopiero południe ale i tak postanawiamy skusić się na lunch.
Te decyzje przychodzą nam bardzo szybko, panuje całkowita demokracja w grupie. Przy wyjeżdżaniu z parkingu nasz kierowca zawadza o wysoki krawężnik i musimy podgiąć trochę uszkodzoną blachę, która i tak trze oponę. Dobrze się składa, my na lunch a panowie kierowcy w tym czasie walczą z usterką. Lunch w stylowej restauracji – podejrzewamy, że jedynej w miasteczku. Zupa bardzo smaczna, porównać ją można do naszego rosołu wymieszanego z zupą warzywną i pęczakiem. A na drugie ryż z rodzynkami i do tego mięsko, bardzo krucha wołowina. Pychota. Na sam koniec herbata i posileni jedziemy dalej. Dzisiaj wyjątkowo dużo kontroli policyjnych. Nas nie dotykają, ale panowie kierowcy odziewają specjalnie na tę okoliczność marynarkę a nawet i kurtkę i z saszetką pełną dokumentów idą się meldować i stemplować na specjalnych posterunkach.
Isfahan wita nas około 16.00, mieszkamy w najlepszym hotelu w mieście, specjalnie na życzenie Maćka kontrahent zmienił nasze miejsce zakwaterowania. Już samo wejście do recepcji tłumaczy nam wybór pilota. Jest pięknie. Dostajemy karty do pokoi i umawiamy się za chwilę na kawę. Aby dotrzeć do pokoi musimy wyjść na ukwiecone patio, lewkonie, bratki, róże, fontanny z wodą pomiędzy, stawki. Pokoje w bocznym skrzydle, rozpoznajemy szybko gdzie co jest i biegniemy na kawę. Pyszna, aromatyczna, prawdziwa. Jola przynosi do tego chałwę, i mamy deser marzeń.
Nie marnujemy czasu i wybieramy się na spacer do miasta. Lokalizacja hotelu to jego kolejny atut, kilka kroków i udaje się nam dotrzeć nad rzekę do mostu 33 przęseł, dziewczyny odnajdują bazar i robią zakupy, inni odwiedzają okoliczne sklepiki i spacerują główną ulicą handlową.
Część z nas odkrywa także pyszną herbatę w patio naszego hotelu pośród kwiatów. Pijemy czarną, miętową, cynamonową, do tego płatki cukru, nugat, małe ciasteczka. Pyszności.
Przed kolacją prezentacja tkania dywanów perskich. Pan dwoi się i troi by nas zaciekawić i oczywiście nakłonić do zakupów. Robi to w bardzo urokliwy sposób i nawet odnosi mały sukces. Dywany są rzeczywiście piękne.
Wieczorem kolacja, idziemy pieszo, to niewielki dystans z naszego hotelu. Wybór dań różnoraki.
I zmęczeni ale głodni miasta idziemy spać.

Pojechali i napisali: