Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Iran 10-21.04.2013

Maciej: Isfahan


18-04-2013

MACIEK:

Mało kto wie, że Plac Nahsze Dżahan (obecnie Imama Chomeiniego) w Isfahanie jest drugim co do wielkości placem świata. Wchodząc na niego przenosimy się w XVI wiek, kiedy to Szach Abbas Wielki przeniósł stolicę Persji do Isfahanu.
Olbrzymi plac ze wszystkich stron jest szczelnie otoczony wspaniałymi budowlami: pałacem szacha, olbrzymim  
i przepięknym  Wielkim Meczetem Królewskim ( obecnie oczywiście Meczet Imama), prywatnym meczetem rodziny królewskiej  i dwoma rzędami kamienic kupieckich pełnych dywanów, obrusów, perskich miniatur, złota i biżuterii
a także owoców, przypraw, słodyczy (słynny Isfahański gaz - rodzaj pianki z pistacjami).
Wiele z tych rzeczy znalazło się w naszych torbach, nie uszczuplając zbytnio naszych zasobów finansowych. Zagranicznych turystów jest w Iranie bardzo mało a potrzeby dewizowe Irańczyków - ogromne, stąd kurs dolara jest tak wysoki, że dla turysty Iran jest krajem tanim.
Początkowo plac służył jako boisko do gry w polo, potem jako miejsce parad i defilad, dziś jest eleganckim deptakiem z centralnym oczkiem wodnym, dużą ilością żywej o tej porze zieleni, alejkami spacerowymi. Nie ma żadnych, poza konnymi dorożkami, pojazdów.
Od strony północno-zachodniej do Placu Imama przylega bazar - tam też spędziliśmy trochę czasu. W przylegającej do placu restauracji w stylu irańskim (z wielkimi łożami, na których po zdjęciu butów siada się w kucki) zjedliśmy kolejny pyszny posiłek.
Po południu przez park (dla mieszkańców w większości pustynnego kraju jakim jest Iran zieleń jest dobrem niezwykle cennym) udaliśmy się do Pałacu 40 kolumn (20 z nich jest prawdziwych, 20 - odbitych w wodzie) a następnie do Ósmego Raju - położonego w centrum klasycznego perskiego parku pawilonu, w którym szach spędzał czas z wybrankami z haremu.
Wieczorem spacerowaliśmy po przepięknym Moście 33 Przęseł jak zwykle budząc życzliwe zainteresowanie wśród Irańczyków i uczestnicząc w kolejnych sesjach fotograficznych.
Jeżeli ktoś jeszcze zastanawia się nad tym, czy jechać do Iranu jest jeden powód, dla którego powinien zrobić to koniecznie, o czym zaświadczy każdy z naszych uczestników. Ten powód nazywa się zurhane.
Jest to rodzaj siłowni czy sali gimnastycznej, gdzie na niewielkiej przestrzeni kilkunastu mężczyzn w różnym wieku wykonuje siłowe ćwiczenia pod kierunkiem siedzącego na  podwyzszeniu morszeda, walącego rytmicznie w bęben i dzwonki i recytującego bądź śpiewającego poetyckie, natchnione teksty. Ćwiczący wymachują maczugami, robią pompki, kręcą piruety podobne do tańca derwiszy, od czasu do czasu wchodzą w dialog z moszedem i sobą nawzajem.
Wszyscy długo w nocy przeżywaliśmy ten występ a Andrzej i Krzysiek postanowili wprowadzić zurhane do Polski a z czasem założyć międzynarodową federację tego sportu. Ale póki co coś takiego można zobaczyć tylko w Iranie.

Pojechali i napisali: