Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Zgodnie z prognozami miało dzisiaj lać od rana, a tu za oknem idealna przejrzystość, widać z okien szczyty i to ośnieżone i póki co szybciej nam do śniegu niż do deszczu. Jest zimno, pewnie jakieś 3 stopnie, bardzo rześko. Maszerujemy na śniadanie, jak zwykle tutaj na słodko. Ale do włoskiego albo francuskiego mu daleko… Wypatrzyliśmy także jaja z woreczka, pewnie z Chin. Ale pocieszamy się płatkami, muffiny i kawa americano. Ruszamy najpierw do centrum informacji turystycznej by potwierdzić dostępność punktów, które wybraliśmy sobie na dzisiaj. Pani miła, ale ostra, rzeczowo wyjaśnia nam dokąd warto i co należy zobaczyć. Wybieramy najciekawsze opcje i zostajemy jeszcze w Parku Jasper. Ruszamy nad Jezioro Maligne. Po drodze pogoda w kratkę, jak wjedziemy pod chmurę deszczową leje, zaraz z niej wyjeżdżamy by mieć piękne słońce i tak kilka razy. Widoki alpejskie, narciarze wśród nas odnajdują tu kawałek Austrii, inni Szwajcarii. Trasa bardzo malownicza, oczywiście szukamy niedźwiedzi, podobno Park Jasper to dobre miejsc na ich oglądanie. Po drodze jednak mulaki, samice karibu i gęsi. Zawsze coś. Na samym parkingu mamy jeszcze do kompletu wiewiórki, jezioro bardzo ładne, nie kusimy się na rejs wybieramy za to szlak pieszy nad jeziorko Moose położone w lesie. Tuż przy nas maszeruje sobie piękna sarenka i wcale się nas nie boi. Już w samochodach trafiamy na korek ze światłami awaryjnymi, to znaczy pewnie, że coś jest przy drodze. Wysiadamy pomni nakazu pani, że odległość pomiędzy misiem a nami powinna wynosić 10 autobusów czyli około 100 metrów. I widzimy kolejnego misia do tego mamę z trzema kuleczkami malutkimi czarnymi obok. Cudo, maluchy rozkosznie bawią się biegając pod nogami mamy, ta pieszczotliwie je popycha pyskiem i wygrzebuje co smaczniejsze kąski. Gdyby nie pisk jednej z bardzo przejętych pań byłoby nam dane pewnie delektować się tym widokiem dłużej, ale niedźwiadki przestraszone obcym sobie dźwiękiem uciekły na drzewo. I ku naszemu zdziwieniu wlazły bardzo wysoko i sprawnie niczym niejedna małpka. Siedzą sobie teraz na gałęzi obserwują nas z góry, a mama ułożyła się pod drzewem i odpoczywa. Czyli doliczamy do listy zdobyczy kolejne cztery niedźwiadki. Kolejny przystanek to Kanion Maligne, tu jest trochę marszu po specjalnych podestach, dochodzimy do czwartego mostu, wąwóz wydrążony przez wodę i piasek oraz powietrze ma piękne kotły erozyjne i jest naprawdę głęboki. Gdzieniegdzie leży jeszcze śnieg. Sporo tego tuptania i robi się nam 13.00. Po lekkim śniadaniu odczuwamy głód, idziemy na poszukiwanie lunchu. Pada na Chińczyka jedynego w Jasper, ale to nie najlepszy wybór. Jedzenie nijakie. Musimy jednak zadowolić się tym co jest. Mini zakupy w sklepiku i narada wojenna co dalej. Ponieważ Góra Robson najwyższy szczyt Gór Skalistych i tak leży na naszej trasie przejazdowej postanawiamy udać się w stronę naszej kolejnej miejscowości. Jasper żegna nas w pełnym słońcu. Jest niedziela, spory ruch, słońce grzeje coraz mocniej, na miejscowym skwerze przed centrum turystycznym rozkładają się pierwsi spragnieni mocnego słońca tubylcy i turyści. My jeszcze szybko robimy roszady w samochodach i teraz mamy jedno auto z samymi dziewczynami i jedno tylko z chłopakami. Od razu raźniej, można sobie muzyki posłuchać jakiej się chce, i pogadać swobodnie. A w perspektywie trasa 430 kilometrów, czyli będzie w sam raz czasu na pogaduchy. Jesteśmy na terenie kolejnych dwóch parków, więc musimy kontrolować prędkość, ale jedzie się dzisiaj nadzwyczaj dobrze. Nagle przed samochodem Krisa, który prowadzi kolumnę na samej drodze pokazuje się jakiś wielki zwierz. Podjeżdżamy bliżej, mamy wilka, piękny szary, bardzo wysoki w kłębie, nie można go pomylić z żadnym innym. Przystanek przy Mount Robson kończy się kawą i rozprostowaniem nóg, bo sam szczyt tonie w gęstych chmurach mimo pięknej pogody na dole, widać góry są kapryśne. Docieramy do Kamloops dość późno, choć i tak zmiana stanu dała nam jedną godzinę oszczędności. Teraz mamy już 9 godzin różnicy i jeszcze dłużej jest jasno. Idziemy w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, najpierw Chińczyk, ale po dzisiejszych doświadczeniach jesteśmy sceptyczni, poza tym w sali obok Orły bo tak nazywa się Klub Seniora ma potańcówkę i kilka osób w wieku bardzo podeszłym, tupta na parkiecie w rytm country pod skrzydłami rozportartymi wypchanego wielkiego orła… Hindus właśnie zamknął lokal, pizza nas nie przekonuje, może kanapki – już nieczynne, no dobrze niech będzie pizza. I to tylko w opcji na wynos, gości nas znowu Wacek, u którego w pokoju mamy fastfoodową kolację. Jutro Vancouver.
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"