Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Przed nami ostatni dzień naszego pobytu na Alasce. Opuszczamy naszą najpiękniejszą jak dotąd lodżę, niestety nie było tu miejsca na dwie noce i ruszamy w poszukiwaniu przygód. Najwcześniej wybrali się Boguś, Maciek i Wacek, którzy wczoraj po nieudanej próbie wypłynięcia na rafting od razu zarezerwowali sobie w mieście wypad na grubą rybę. Udało się nawet wykupić rejs na łososie i halibuty, a że słyszeliśmy od naszych Przyjaciół z Jamirami tylko dobre rzeczy o halibutach grzechem byłoby teraz nie skorzystać z takiej okazji. Popsuła się pogoda, może tylko rano, ale o 4:40, tak wcześnie musieli wyruszyć po raz pierwszy od dwóch tygodni było jeszcze szaro i chmury niczym gęste obłoki z waty cukrowej przykrywały szczelnie ośnieżone szczyty najbliższych gór. I tyle o grupie numer jeden, na oceanie zasięgu nie ma, wyprawa zaplanowana na 12 godzin zobaczymy się dopiero popołudniem. O 9.30 po porannej kawce i małym śniadanku rusza grupa II, tak się składa że mamy akurat auto z sześcioma miejscami więc logistycznie jesteśmy przygotowani na wszystko. My zakładamy rejs po fiordach i to tych najbardziej znanych w Parku Narodowym Kenai Fiords. Docieramy na miejsce panie z informacji proponują nam 7 godzinny rejs, który w dużej mierze ma być powtórką rejsu, który odbyliśmy już w Valdez. Pogoda w porcie niestety nie lepsza niż rano, i chociaż opuszczaliśmy lodżę w pełnym słońcu to tutaj raczej pochmurno i zimno. Jednak Ania i Kris, którzy nie byli na rejsie w Valdez, bo pływali kajakami kuszą się na rejs, my we cztery dziewczyny dezerterujemy. W tym czasie kawka w Stabucksie, jedyny jaki jest w mieście znajdujemy w centrum handlowym w wielkim sklepie spożywczo-chemicznym i delektujemy się kawką pośród pieluch, mokrych chusteczek, itd. Tu spotykamy się z pozostałymi uczestnikami naszej wycieczki, którzy wykwaterowali się ciut później z lodży i teraz robią ostatnie zakupy. Nie mają żadnych wielkich planów na dzisiaj, postanowili odpocząć. My wpadamy jeszcze na chwilę na mały spacer do miasta, by znaleźć pamiątki z Alaski, ale mamy zbyt wielkie oczekiwania. Sklepików sporo, ale każdy z nich oferuje to samo. Beata za kierownicą jedziemy w poszukiwaniu naszej lodży na ostatnią noc. Zajmujemy pierwsze gotowe pokoje i ogłaszamy krótką sjestę. Chyba pogoda wie, że jutro wracamy do kraju, idealna jak dotąd dzisiaj postanowiła się popsuć. Leje jak z cebra i jest bardzo zimno. Na szczęście jak to w górach i do tego na Alasce taka aura szybko mija i chwilę po 16 kiedy ruszamy po odbiór naszytego Koleżeństwa do Seward świeci piękne słońce, szczyty widoczne jak na dłoni a dla nas jakby całkiem nowa trasa.
Najpierw panowie wędkarze, dumni z siebie bardzo, połowy fantastyczne. Byli we trójkę sami na łodzi, pan kapitan zadbał o dobre miejsca, i mimo ziąbu na łodzi, mimo choroby morskiej Maćka połowy bardzo obfite. Dwojakiego rodzaju ryby jadalne: halibuty i rockfish zostały zabrane do portu. Teraz w reklamówce mamy świeżusieńkie filety z rybek dla całej grupy i nazwę lokalu, który mamy znaleźć a w którym ta ryba zostanie przygotowana. Zanim jednak odbierzemy zadowolonych z rejsu Anię i Krisa pierwsze zdjęcia i nagrania kamery z połowu. Chłopaki nawyciągali się mnóstwo ciężkich halibutów, rekordową rybę wyjął Boguś, już teraz mówią o posiniaczonych udach lub pachwinach, w zależności od techniki opierania wędki przy wyciąganiu ryby i zakwasach w rękach. Mieli także jednego małego rekina, który wylądował w wodzie i jedną wielką płaszczkę, tej także darowywano życie. Nie obyło się bez elementów zaskoczenia, kiedy to największy halibut nie tylko został nadziany na harpun ale jeszcze dodatkowo zastrzelony, czytaj i rozum dosłownie zastrzelony przez pana kapitana z broni, którą miał w kieszeni… Po prostu USA.
Ania i Kris zauroczeni rejsem, niestety brak słońca spowodował, że zmarzli i to mocno, bo prawie nie chowali się pod podkład tylko dzielnie korzystali z widoków na otwartym powietrzu. Widzieli bardzo dużo humbaków, foki, maskonury, pingwiny, wydry, orły. I udało im się podpłynąć bardzo blisko do czoła lodowca. Zdjęcia cudne. Zaraz wrzucimy ich przegląd do galerii.
Póki co jednak w restauracji wybieramy opcję z rybą na głębokim tłuszczu z sosem tatarskim, a drugą jej połowę z grilla. Ucztujemy przy suto zastawionym stole, genialny halibut, przepyszny i bardzo świeży. Dogadzamy sobie, nie mogliśmy wymyśleć lepszej kolacji pożegnalnej. Czas na powrót do lodży, część ryby niezjedzonej przez nas w restauracji zabraliśmy dla naszej czwórki, która czeka w lodży, na wynos. Mają okazję skosztować połowu.
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "