Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Wietnam i Laos 8.11-2.12.2013

Przelot do Danang, transfer do Hue i zwiedzanie Cytadeli Cesarskiej


20-11-2013

Zamówiony budzik hotelowy zadzwonił bezlitośnie o 3:30 w nocy sygnalizując, że pora wstawać. Lot do Danang mieliśmy na tyle wcześnie, że musieliśmy wyjechać z hotelu punktualnie o 4:30. Udało się. Otrzymaliśmy paczki śniadaniowe na drogę, po raz ostatni spojrzeliśmy na ulice Hanoi owiane nocną aurą i dojechaliśmy do lotniska. Tu pożegnanie z naszym niezastąpionym kierowcą, oraz po odprawie bagażowej również pożegnanie z wyjątkowym przewodnikiem – Kenem: ostatnie uściski, podziękowania i ruszyliśmy w kierunku bramki. Samolot doleciał do Danang punktualnie o 7:30. Tam czekała już na nas nowa przewodniczka: 25 letnia Szu, która swoim wietnamskim wdziękiem zauroczyła wszystkich, a szczególnie panów.

Przed nami 2 godzinki drogi do Hue, w którym mieliśmy spędzić 2 noce. Zaczęliśmy jednak od kawy w jednej z kawiarni przy wybrzeżu. Ziarna kawy mielono nam na poczekaniu, jak zwykle poprosiliśmy o dodatkową gorącą wodę, gdyż tu przygotowywali najpierw sam napar z mlekiem kondensowanym, a my według uznania dolewaliśmy do niego wody. Usiadłyśmy z Szu obok siebie, by uzgodnić plan dnia, po czym nagle cała nasza grupa zaczęła nam robić zdjęcia, śmiejąc się do rozpuku z niesamowitego kontrastu między nami: wysoka/niska, ruda/kruczoczarna, niebieskie oczy/ciemnobrązowe oczy, długie włosy/krótkie włosy itd. Nie da się ukryć, że w naszej grupie jest również sporo blondynek, więc ciężko w Azji nie zwrócić na siebie uwagi.
Gdy nadszedł czas płacenia, otrzymaliśmy informację, że obok nas siedzi właściciel kawiarni,  który w ramach powitania nas u siebie w geście gościnności bierze na siebie koszty kawy. Zrobiło nam się bardzo miło. Wielokrotnie podziękowaliśmy po czym szybkim krokiem wróciliśmy do autobusu, gdyż tego dnia co jakiś czas padał deszcz.
Na trasie do Hue  słuchaliśmy opowieści Szu na temat jej prowincji oraz różnic między centralnym i północnym Wietnamem. Jechaliśmy również najdłuższym tunelem w południowo-wschodniej Azji – 6,8 km. Ok. 11:30 zameldowaliśmy się w hotelu, a po chwili sjesty ruszyliśmy najpierw na lunch. Dziś degustowaliśmy lokalnej zupy Bho: wywar na bazie wieprzowiny lub wołowiny z dodatkiem trawy cytrynowej, kiełków fasoli i chili.
Program na dziś był wyjątkowy, gdyż zwiedzaliśmy  zabytek wpisany na listę dziedzictwa narodowego UNESCO: cytadelę królewską, na terenie której znajdowało się niegdyś zakazane miasto, architektonicznie podobne do tego w Pekinie, Niestety dzisiaj możemy oglądać tylko 25% tej budowli, która niegdyś była rezydencją cesarza i jego rodziny. Mimo to miejsce potrafi zauroczyć i porusza wyobraźnię. Odwiedziliśmy również świątynię poświęconą 13 Cesarzom Dynastii Nguyen. Szu opowiedziała nam historię życia każdego z Cesarzy, co wzbogaciło nam zwiedzanie. Nie wspomniała tylko o królu nr 4 i nr 12, ponieważ ich grobowce mieliśmy oglądać następnego dnia.
Popołudniu udaliśmy się na tradycyjny targ Dong Ba, gdzie spacerowaliśmy działem warzywno – owocowym, następnie przez tekstylia, zegarki i gospodarstwo domowe. Dziś kupiliśmy głównie świeże owoce, by jutro wrócić tu na dłuższe zakupy.
Ok. 19:00 udaliśmy się wynajętym busem na kolację do restauracji Mandarynów zlokalizowanej na terenie Cytadeli cesarskiej. Kolacja wykwintna, dania dekorowane niczym arcydzieła mistrzów. Przed degustacją każdej potrawy najpierw była sesja zdjęciowa. Do tego świeżo wyciskane soki i każdy był oczarowany ucztą smakową.
Po kolacji wróciliśmy do hotelu. Żegnając się z Szu udaliśmy się do pokoi by odespać niedospaną, poprzednią noc. Na szczęście w hotelu było już spokojnie, gdyż wcześniej odbywały się tu dwa wesela: jedno na 400, drugie na 600 osób.

Pojechali i napisali: