Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Bhutan 29.03-13.04.2014

Wyjazd z Thimphu


09-04-2014

Opuszczamy Thimphu. Ale jeszcze zaglądamy do fabryki papieru. Robiony ręcznie jest specjalnością Bhutanu, kupujemy kilka drobiazgów i korzystając z okazji zaglądamy do sklepu z maskami i malowidłami. Oczywiście nie tylko oglądamy ale tez kupujemy a najpierw targujemy. Krótka wizyta w muzeum medycyny naturalnej i naprawdę opuszczamy stolicę. Droga asfaltowa i gładka – duża zmiana, kilometrów tylko 65. Szybko docieramy do miejsca gdzie mamy piknikowy lunch. Przy okazji podziwiamy akcję wyciągania ciężarówki, która stoczyła się ze zbocza. Wpadamy do hotelu jak po ogień, przebieramy się pakując na trekking i ruszamy kawał za miasto blisko jednej z przełęczy skąd rozpoczynamy strome podejście pod klasztor żeński. Jest pusto, nie ma tu ani jednego turysty, miejscowych też brak. Mamy maszerować około 1,5 godziny. Narzucamy chyba dobre tempo,a może w obawie przed jutrzejszym długim trekkingiem zbieramy się w sobie i idziemy bardzo szybko i docieramy do klasztoru już po godzinie. Temperatura spada, ruszaliśmy przy 23 stopniach, teraz jest już tylko 11 a za chwilę nawet tylko 8. Ale my póki co wieszamy flagi modlitewne. Nasz przewodnik dziarsko wspina się po skałach gdzie montuje jeden koniec linki przedłużonej o flagę Szczecina Uli i Krzysia a potem wskakuje na drzewo i po jego suchych i niewielkich konarach dociera całkiem wysoko by tam przywiązać drugi koniec. Jest bardzo wietrznie, więc kolorowe flagi momentalnie zaczynają powiewać na wietrze spełniając szereg naszych intencji. Oczywiście by tradycji dopełnić są jeszcze modły i rzucanie ryżem.

W klasztorze jesteśmy jedyną grupą, która dzisiaj dotarła na zwiedzanie. Mniszki częstują nas gorącą herbatą i ciasteczkami. Wymieniamy je na betel, który sprawia im tutaj wielką radość.
Najpiękniejsze przeżycie jeszcze przed nami. Kiedy mamy już opuścić klasztor okazuje się, że mniszki zbierają się w świątyni na modły. Pozwalają nam zostać i przy chórze mantrowania możemy teraz w pełni delektować się atmosferą buddyjskich nauk.
Chyba wszystkim się tu bardzo podoba, klimat wyjątkowy, sytuacja bardzo spontaniczna przez to nader ujmująca. Jola ma łzy w oczach, Oli się bardzo podoba. Opuszczamy miejsce w zadumie i ciszy. Nasze flagi na tle nadal jeszcze niebieskiego nieba trzepoczą.

Pojechali i napisali:

PFR