Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Toskania na talerzu 11-18.10.2014

Toskania na talerzu - dzień 6


16-10-2014

Cóż po nocnych perypetiach nie wyspaliśmy się zbytnio. Ale zamiana i tak była na lepsze. Żadnych komarów (pomijając 1 małą sztukę u Oli), czyściutko i cieplutko. A dzień zaczynamy od śniadania. Oczywiście żałujemy, że nie mieszkamy w willi bo nie możemy sobie przygotować go sami, ale po kilku dniach miła jest odmiana. Kawka, herbata, pieczywo, kanapki.

Póki co nad Florencją słońce, ale złowrogie chmury widać po prawej. My jedziemy do miasta, parkujemy blisko centrum i dzielnie kroczymy na spotkanie z naszą przewodniczką po mieście. Dość szybko pogoda ze słonecznej zamienia się na deszczową, Santa Croce, Palazio Vecchio, tu już leje. Chowamy się do wnętrz. Na szczęście to żaden wielki deszcz, po kilku minutach ustaje i po deszczu ani śladu, tylko pojedyncze kałuże zdradzają niedawny deszcz.

Duomo, San Lorenzo, kaplice Medici.

Czas wolny. Idziemy na Mercato Centrale. Tu robimy lekki rekonesans i zaraz znajdujemy coś dla siebie. Sekcja owoce morza zajada się szaszłykami z kalmarów, ośmiornic i krewetek. Białe wino pomostem łączy także sekcję pizzy. Pyszna, krojona na kawałki z warzywami, serami, wędliną. I mamy jeszcze inną sekcję pizzy, bardziej okrągłej na cienkim cieście. Sekcja wegetariańska wybrała dzisiaj fasolę i ziemniaki zapiekane w piecu.

Teraz czekamy na Szefa, który ugania się pod nami pośród straganów by zrobić zakupy na nasze Warsztaty kulinarne. Dzisiaj po wczorajszych perypetiach musimy zmienić plany i zamiast gotowania w willi gotujemy w prywatnej kuchni szefa Tomka.

Menu bardzo wystawne. Jest nas ósemka, każdy dostaje jakieś zadanie. Oli przypadają w udziale figi, chodziły za Nią od dawna. Teraz robi je z ricottą, polane miodem z kasztanowców. To jedno z dań. Drugie zadanie przypada Magdzie, która musi poradzić sobie z bakłażanem. Należy go umyć oraz pokroić a potem uwędzić. Naprawdę. Metoda budzi nasze największe zainteresowanie, sposób okazuje się bardzo prosty i na pewno wykorzystamy go w domu. Magda wyczarowuje pyszne danie. W tym samym czasie Małgoś mierzy się z pomidorkami, bazylią i burratą. Ser podobny do mozarelli tylko bardziej wyrazisty rozpływa się wręcz na talerzu.

W kuchni zostali Basia, która przygotowuje zielony kalafior, Estera, która uczy się wprawnie obierać melona i kroić ser kozi. Asiunia i Andrzej biorą się za karczochy, które będą przygotowane po żydowsku.

Oczywiście wszyscy podglądamy, by niczego nie stracić. Na wielkie wejście czeka Monia, która mianowała się Królową tuńczyka. Musi go najpierw pokroić i też uwędzić.

Pachnie wybornie, w kuchni mieszają się przeróżne smaki, na stole coraz więcej dań i coraz bardziej kolorowo.

Zasiadamy wreszcie do uczty. Po sześciu dniach gotowania i wieloletnim doświadczeniu kucharzenia w domach udaje się nam przygotować kilkudaniową ucztę w zaledwie 70 minut. Teraz mamy czas by się delektować. Każda próbowana potrawa smakuje świetnie, na stole dodatkowo różne oliwy oraz sos klonowy, który w zamiarze miał być podany do tuńczyka, został jednak wykorzystany do fi g z serem. Objedzeni i opici ruszamy na sjestę do hotelu. Po krótkim odpoczynku czas na spontaniczną wyprawę do Florencji, i tym razem spacer nocą. Kończymy go na Moście Złotników, a potem szukamy małego miłego baru, w którym na zakończenie coś pysznego i lody zza rogu.

Pojechali i napisali: