Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Toskania na talerzu 11-18.10.2014

Toskania na telerzu - dzień 2


12-10-2014

Pobudka łaskawie bo około 8, w końcu dzisiaj niedziela. Jednak już przed ósmą pachnie kawą taką prawdziwą z kawiarki i spienione mleczko. Jesteśmy we Włoszech. Umawiamy się na wspólne śniadanie na tarasie o 9:00. Humory wyborne, w menu śniadaniowym królują sery i owoce.

Zbieramy się do drogi. Przed południem zaplanowaliśmy zwiedzanie Arezzo. Spacerujemy po mieście, zwiedzamy kilka kościołów, wspinamy się po stromych uliczkach urokliwego miasta. Jak na wycieczkę kulinarną przystało tematy o gotowaniu dominują. Wymieniamy się przepisami i poradami jak przygotować wiele rzeczy. Dzisiaj było o wątróbkach, rybach na surowo, mulach. Szukamy inspiracji na wieczorne menu, które zgodnie uzgodniliśmy, znowu przygotujemy wspólnie w naszej willi. Rąk do gotowania nie brakuje, a zapasy wina mobilizują by raczyć się przysmakami włoskimi już na miejscu.

Zanim jednak kolacja mamy zamówiony lunch w jednej z restauracji polecanych przez Tomka w Anghiari. Mamy tu zarezerwowany stolik, i to bardzo dobre posunięcie bo południe w niedzielę to czas rodzinnych obiadów. Karta dań obfituje w wiele przysmaków rodem z Toskanii i Umbrii. Minęliśmy dzisiaj granicę pomiędzy Toskanią a Umbrią. Andrzej wybiera nam pyszne wino. Wśród przystawek królują bruschetty z wątróbką – pyszne. Asiunia wybiera bruschettę z grzybami – też fenomenalna. Ola wybiera sałatkę z grzybów, wyglądają niczym nasze kozaki lub czerwone łebki, pokrojone w cienkie paseczki skropione sokiem z cytryny, polane oliwą i posypane pietruszką smakują wybornie. Czas na drugie dania, mięsna sekcja zamawia eskalopki z sokiem z cytryny i truflami. Małgoś wybiera talerz grillowanych mięsiw z warzywami. Monia i Asia decydują się na godne polecenia domowej roboty ravioli z szałwią i masłem. Andrzej i Magda wybierają ravioli z truflami, te okazują się z mięsnym nadzieniem i choć smakują wybornie, to zdecydowany smak mięsa zmusza Magdę do wymiany ich na tagliatelle z grzybami, które zamówił sobie Tomek. Ola wybiera zupę krem z fasoli, podaną z czerwoną surową cebulą i oliwą. Deser i kawę przekładamy na wizytę w Cortonie.

Miasto zmusza nas do ostrej wspinaczki pod górę, położone jest uroczo. Kościoły, place, piękne ogródki na dachach. Spacerujemy, oczywiście raczymy się lodami włoskimi: czekolada, mascarpone z figami w karmelu, truskawka (lepszą ma Grycan), pyszna cytryna i bacci czyli czekolada z orzechami.

Czas na powrót do domu z przerwą na zakupy. Dzisiaj szef kuchni proponuje risotto z grzybami oraz mule w sosie winnym. Nie protestujemy. Udaje się nam go namówić na zabaione.
W sklepie zakupy idą nam dużo sprawniej niż wczoraj.
Dzisiaj nauczyliśmy się jak smakuje dojrzałe khaki, które zastąpić może marmoladę, że każdy odcinek drogi zajmuje w Toskanii 40 minut, że białe wino należy pić póki jest jasno, a wieczorem należy przestawić się na wino czerwone.

Kończę i biegnę gotować by mnie nic nie ominęło.
W kuchni już brzęczą garnki i butelki, zaczyna pachnieć czosnek.

Pojechali i napisali: