Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Japonia 12-23.04.2015

Tokio 1 dzień


13-04-2015

Punktualnie o godzinie 13:00 spotkaliśmy się z grupą na lotnisku w Warszawie, by już wspólnie odprawić się na długo wyczekiwany lot do Japonii! Prognozy są zachęcające. Podobno właśnie teraz cała stolica państwa wschodzącego słońca kwitnie. Przekonacie się już niedługo, czy tak naprawdę jest gdy umieścimy pierwsze zdjęcia w Internecie. Loty przebiegły sprawnie. Załatwianie formalności imigracyjnych na lotnisku w Tokio zajęło nam 5 minut, podobnie szybko poradziliśmy sobie z odbiorem bagażu i wymianą pieniędzy. Wszędzie napotykaliśmy pomocników, którzy informowali nas co mamy robić, gdzie mamy stanąć i czekać. Mamy dobry kurs wymiany: 117 jenów za 1$. W hali przylotów usłyszeliśmy zaraz ESTA, ESTA here! Podeszliśmy do dwóch Japonek, które po krótkim czasie oczekiwania na transfer odprowadziły nas do stanowiska odjazdu autobusu do Tokio. Kierowca i jego asystenci zapakowali nasze bagaże w kilka sekund, a ja byłam wypraszana z miejsca załadunku, gdyż z przyzwyczajenia przeliczam liczbę bagaży, co przez Japończyków nie jest najlepiej odbierane. Im trzeba ufać, bezwzględnie! W końcu to kraj uchodzący za jeden z najbezpieczniejszych na świecie. Z początku w autobusie z nami jechało tylko kilku obcokrajowców, więc pozwoliłam sobie na krótkie wprowadzenie dotyczące stolicy Japonii. Jednak na kolejnym przystanku wszedł pan zajmujący się informowaniem o obowiązkowym zapinaniu pasów w autobusie, a za nim kilkunastu kolejnych turystów. Poddałam się więc i grzecznie usiadłam na swoim miejscu obok Pana Japończyka, cierpliwie oczekując przyjazdu do hotelu. Jechaliśmy 90 minut. Aura w Tokio niezbyt sprzyjająca, 13 stopni i deszczowo, jednak my w wyśmienitych humorach. Udaliśmy się do pokoi na 29 piętrze hotelu wieżowca na szybką kąpiel, po czym o 21:00 spotkaliśmy się w celu spaceru na wspólną kolację. Restauracje hotelowe były już zamknięte, jednak nasz hotel łączył się z 3 innymi budynkami, w jednym z nich znajdowało się spore centrum handlowe, w którym jedynymi otwartymi obiektami były właśnie lokalne knajpki z japońską kuchnią. Każdy z nas znalazł coś dla siebie. Większość wybrała bar z automatem, w którym wybierało się najpierw spośród 4 obrazków zup ramen, którą wybieramy, następnie wciskało się przycisk wyboru, wrzucało pieniążki i otrzymywało bilecik. Ten bilecik przyjmowała od nas obsługa i w błyskawicznym tempie na naszych stołach pojawiły się zupy ramen z różnymi dodatkami. Bazą były plastry wieprzowiny, cebula dymka, pędy bambusa oraz jajko gotowane. Wszyscy dzielnie jedli pałeczkami, popijając do tego niezliczone ilości wody, stosując się oczywiście do zasady, że osoba obok nas napełnia nam szklankę, a my się odwzajemniamy. Dwie osoby wybrały się na odkrywanie restauracji sushi z widokiem na całe miasto na 29 piętrze wieżowca. Jutro dowiemy się jakie wrażenia. Tymczasem pozdrawiamy już z naszych japońskich pokoi z kraju kwitnącej wiśni i udajemy się na spoczynek, w celu regeneracji przed jutrzejszym całodziennym zwiedzaniem! Oyasuminasai! (Dobranoc!)

Pojechali i napisali: