Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Japonia 12-23.04.2015

Wiersz: "Esta, z Estą, z Estą razem" autorstwa Macieja B. Japonia 2015


01-05-2015

Esta, z Estą, z Estą razem

podróżujmy pełnym gazem

W gronie miłym świat zdobywać

Tak przygodę się nazywa

Dziś nasz sen się w pełni ziścił 

Bo byliśmy w Kraju Wiśni

Tej co w kwietniu tak rozkwita

Usta pełne są w zachwytach

Te zjawiska niesłychane

Ferii barw niespotykanej

zmysły nasze poruszyły

pięknem swoim nasyciły

Ukoiły ciało, duszę

Są niezwykłe przyznać muszę

 

Krótka będzie to rozprawa

Tak zaczęla się wyprawa

Na Okęciu był .. punkt zero

Poznaliśmy się dopiero

Grupa nasza tu powstała

Nowa przyjażń zawiązała

Pierwsza była tam Marysia

Potem Marian się tam przysiadł

A z Marianem Ola była

Do nich Ela dołączyła

Ledwo chwila upłynęła

Znów się grupa powiększyła

Pojawili się Maćkowie

Nie że razem... tak to powiem

Jeden z Kasią, drugi z Gosią

Na wyprawę  mocno  cieszą

Wszyscy pięknie się witali

Wcale długo nie czekali

Lista Esty się zamknęła

I Marysię tez objęła

 

Podróż szybko nam minęła

Czas nam troszkę przesunęła

To był problem głównie nocny

Lek na sen był nam pomocny

Ranne ptaszki z nas się wzięły

Nocne sowy gdzieś zniknęły

Lecz nie dla nas te problemy

My przygodę przeżyć chcemy

Tokio to początek był atrakcji

Piękny prolog tych wakacji

Sunshine Hotel był przystanią

Nie narzekam dzisiaj na nią

Lecz pokojów gabaryty

Nie wzbudziły mych zachwytów

Nic to jednak nie znaczyło

Nie o komfort nam chodziło

Trzy dni w Tokio niebywałe

Tutaj wcale się nie chwalę

Były wiśnie i świątynie

Tutaj czas inaczej płynie

Ueno, no i Asakusa

Dla turysty to pokusa

Hitem była degustacja

Tej tradycji fascynacja

Stroje piękne nas zdobiły

Uroczystość uświetniły

Marian mistrzem naszym  został

Pierwszą czarkę do rąk dostał

Spełnił piękne swe zadanie

Zdobywając wszem uznanie

W Tokio było nam bombowo

Było ciepło, lecz deszczowo

Parasole - przyrząd  mały

Na ulicach królowały

A wieczorem - to tradycja

Wspólna była to kolacja

Nie w hotelu, ale w mieście

W różnych miejscach oczywiście

Trzecia noc najkrótsza była

Bo Marysia załatwiła

Co w pamięci nam zostanie

„tuna fish „ licytowanie

A na koniec coś pysznego

Takie sushi- że kolego

Nigdzie tego nie spróbujesz

Tylko w Tokio je skosztujesz

Syci, śpiący, pełni wrażeń

Dalej trwał ten ciąg wydarzeń

Och ! Zapomnialbym już prawie

O niezwyklej wagi sprawie

Że już w Tokio dołączyła

Po stolicy prowadziła

Zawsze z przodu , zawsze z flagą

W szybkim tempie, lecz z rozwagą

Wszystko pięknie objaśniła

Z charakteru Ach przemiła

To Midori – anioł stróż!

Bez niej nigdzie – ani rusz

Tokio  rano opuszczamy

Małym busem wyruszamy

Celem naszym – Matsumoto

Wciąż z uśmiechem, wciąż z ochotą

Slonko wreszcie zaświeciło

Wielką frajdę nam sprawiło

Tutaj dumnie dodać muszę

Wielką górę „ z kapeluszem”

Było nam zobaczyć dane

Zdjęcia zrobić niesłychane

Tak! To góra Fuji święta

Każdy z nas o niej pamięta

To nie koniec był wydarzeń

To wycieczka pełna wrażeń

Wielkiej sztuki dotknęliśmy

Wiedzę swą poszerzyliśmy

O kimonach malowaniu

O jedwabiu farbowaniu

Wielkie twórcy to nazwisko

To – Kubota – mówi wszystko

W Matsumoto było miło

Wieczór wspólnie znów spędziło

Rano dalej - znowu busem

Dotarliśmy krótkim szusem

Do pałacu przepięknego

Na sześć pięter wysokiego

Dumnie stoi ze swym dachem

Wzbudzał tylko Ochy! Achy!

To  Unsesco skarb uznany

Przez miliony odwiedzany

Dalsza droga – zaskoczyla

To Japonia inna była

Były wioski i miasteczka

Cmentarze, no i rzeczka

I zapory wielkie były

Swym wymiarem zaskoczyły

Pola ryżu , domki małe

Ten krajobraz dopełniały

Dalszy etap – Takayama

Ani -taka , ani - jama

Śliczne było to miasteczko

Urokliwe jak ciasteczko

Domki i uliczki małe

Ach ! Jak one urzekały

W jednym z takich domków małych

Rzędy flaszek równo stały

Tam Midori nas zabrała

I do sake namawiała

Ile tam rodzajów było

Mi w pamięci się … rozmyło

Tak weseli, , mówiąc głośniej

Wieczór minął nam radośnie

Noc  minęła, znowu dzionek

Dalej ruszać trzeba w drogę

Dzień się zaczął na targowo

Było bardzo kolorowo

A w południe wielka zmiana

Rzecz się stała niesłychana

Był samolot , był też bus

Teraz pociąg, no i już!

Ale jaki ! Dech zapiera

Uświadamiam sobie teraz

I z zachwytu oniemiałeś

Biały , z dziobem obustronnym

W srodku bardzo był przestronny

No i pędził przez kraj wiśni

Tej prędkości nie wymyślisz

Choćbyś myślał- tak czy owak

Pendolino niech się schowa

 Jest jak strzała ten Shinkansen

Tracisz w nim poczucie czasu

Hiroshima – etap czwarty

Został wtedy tak otwarty

Hotel, prysznic, i kolacja

Ale była to atrakcja

Szóste piętro, gorąco było

Na dużym blacie się tam smażyło

I gruby kucharz nas obsługiwał

Na piwie mocno oszukiwał

Ale coś ci powiem bracie

Bardzo zwinny był na  blacie

To danie – długą nazwę miało

I choć z kapusty się składało

Całkiem wybornie smakowało

I nasze brzuszki zapełniało

Rankiem – ważne wydarzenie

Niosło z sobą czasu brzemię

Lekcja historii to ważna była

W pamięci naszej mocno wryła

A dalej statkiem popłynęliśmy

Wyspę z świątynią pozwiedzaliśmy

I bramę Tori co w wodzie stała

Skarbem ludzkości słusznie została

Wieczorem znów się mocno śmialiśmy

Z drużyną rugby zapoznaliśmy

Jak nasze uda bicepsy mieli

Do zdjęć stawali i  mili byli

Dwa dni minęły, czas ruszać dalej

Środkiem transportu znów była kolej

Tak dotarliśmy aż do Osaki

Znów mocno lało – dla niepoznaki

Spacer po centrum wciąż z parasolem

W mokrych bucikach i z mokrym czołem

Centrum to było wręcz wyjątkowe

Gastronomiczne i  rozrywkowe

Knajpa za knajpą i bar za barem

Wszystkie kusiły świeżym towarem

Sklepów też było zatrzęsienia

Ich wszystkich nazw tu nie wymienię

Pomimo deszczu i wielkiej słoty

Nic nie odbierze nam tej ochoty

By zwiedzać dalej, poznawać „nowe”

Odwiedzać miejsca wciąż wyjątkowe

A takim była - powiem Ci

Świątynia Buddy – Toda JI

Gmach to był wielki i z drewna cały

W srodku zaś Budda niebywały

To była Nara – miasto stołeczne

W ujęciu już tylko historycznym

Potem stolicą to było Kyoto

Wyruszyliśmy doń z wielką ochotą

Pierwszy nasz spacer to był zwiadowczy

Pomimo deszczu to krok stanowczy

Kompleks dworcowy – aż tchu nam brakło

Architektura – to nas urzekło

Późnym wieczorem wspólna kolacja

Czernych krów Kobe to degustacja

Pierwsza w Japonii , pierwsza na świecie

Takie to miejsce – teraz już wiecie

Nasze oceny tego nie zmienią

Że krowy Kobe bardzo się cenią

Deszcze minęły,  świat nasz pojaśniał

Czas Kyoto zwiedzać – to sprawa jasna

Piękne świątynie, ogrody zen

Jakże cudownie zaczał się dzień

Swiątynia Buddy, shintoistyczna

Lekcja historii to fantastyczna

Las bambusowy to cud natury

Bambusy rosną jak długie rury

Spacer w tym lesie – to jest przeżycie

Jak prześlę zdjęcia – to uwierzycie

A po południu dalszej zwiedzanie

Potem pamiątek poszukiwanie

Wreszcie jesteśmy w Gijon – dzielnicy

Wspólna wędrówka po ważnej ulicy

Tam nadszedł czas na pożegnanie

Żegnaj Midori ! Ty pozostaniesz

W naszej pamięci na długi czas

Będzie wspominać Cię każdy z nas

Potem był teatr , muzyka i śpiew

Gejsza , aktorzy, radość i gniew

 

Dobiega końca ta eskapada

I podsumować ją dziś wypada

Było nam pysznie, było nam miło

Czas wśród przyjaciół cudnie upłynął

Nowe przyjażnie się zawiązały

A te już starsze się powzmacniały

Z biurem podróży co się zwie Esta

Każda wycieczka to wielka fiesta

Musimy przejść  do sprawy sedna

Myśl naszą skupia osoba jedna

Co z nami była , nas prowadziła

Zawsze z uśmiechem coś doradziła

Była nam siostrą, kumplem i mamą

O każdej porze , a zwłaszcza rano

Zawsze wiedziała co , gdzie i kiedy

Korzystaliśmy z jej wielkiej wiedzy

Marysiu droga !

Dałaś od siebie nam tak bardzo wiele !

Za to dziękują Ci przyjaciele

Ola i Ela i Kasia też

Marian też scisnąć Ciebie chce

Gosia, Marysia i Maćki dwa

Każdy całusa chce Tobie dać

Dwa słowa ważne wypowiem zaraz

Arigato ! i Sayonara!

Aby frajdę sprawić Wam

Pisał dla Was Maciek -san

Pojechali i napisali: