Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Wstajemy gotowi do drogi. Za oknem rzeka, ale nie ma hipopotamów, słychać wprawdzie ich porykiwanie gdzieś z daleka ale żadnego nie widać. Za to nad nami ciemne chmury i za chwilę pada rzęsisty deszcz. Nie jest to ulewa i po kilku minutach niebo się przejaśnia i tyle było deszczu. Przestraszeni jednak deszczem właściciele przenieśli nas na śniadanie do jadalni pod dachem. Zasiadamy przy gigantycznym drewnianym stole i zajadamy się smakołykami.
Zerkamy przy tym na zegarek, bo dzisiaj przed nami dwa konkretne terminy, których musimy się trzymać. Najpierw jedziemy do ośrodka ze zwierzętami, które zostały znalezione w parku lub ocalone z sideł. Kłusownictwo to nadal wielki problem w pobliskim Parku Krugera.
Podczas krótkiego wstępu przekonujemy się, że człowiek potrafi być bardzo okrutny. Nie oszczędzają nas, mamy pogadankę wygłoszoną przez bardzo charyzmatycznego czarnoskórego Oskara, który podaje przykładów bez liku i przekonuje nas do swoich bardzo racjonalnych poglądów. Basia już nie może się doczekać spaceru po ośrodku, tym bardziej, że w najbliższej dużej klatce wypatrzyła dwie małe i urocze hieny.
Zanim jednak ruszymy na spacer zostajemy podzieleni na dwie grupy i maszerujemy. Na sam początek oglądamy ptaki, po raz pierwszy z tak bardzo bliska mogę zobaczyć sępy. Te tutaj to znajdy, często kaleki z połamanymi skrzydłami, ofiary zetknięcia z liniami wysokiego napięcia. Dzisiaj możemy je pokarmić surowym mięskiem. Mają swój porządek i hierarchię, pojedynczo lądują na ramionach wybrańców uzbrojonych w specjalne rękawice i wydziobują mięsko. Basia i Maciek karmią stwory nawet dwa razy, mnie zachodzi jeden taki od tyłu i dziobie chcąc upolować sznurowadła.
I tak mam więcej szczęścia bo kończy się na wyrzuceniu dziurawych skarpetek, a mój sąsiad zostaje ranny bo sęp upodobał sobie jego białe skarpetki i dziobał trafiając skutecznie w łydkę.
Po sępach kociaki, najpierw lamparty, te najczęściej padają ofiarą kłusowników lub farmerów, ponieważ zapuszczają się do wiosek i porywają skutecznie zwierzęta gospodarskie. Tutejsze okazy to wielkie piękne koty, z zaleczonymi ranami z przeszłości czekają na dzień kiedy zostaną zwrócone naturze. Obok lwy, dwie pary, rodzeństwo, które znalezione przed 6 laty bez matki trafiło do ośrodka, teraz to imponujących rozmiarów koty, które w locie łapią przygotowane dla nich smakołyki, kiedy tak patrzą nam prosto w oczy i ich nosy prawie stykają się z naszymi budzą wielki respekt.
Basia pełna zachwytu ale i odwagi stoi tuż przy siatce i z zachwytem obserwuje zwierzaki z bliska. Jest tylko niepocieszona, że nie może nakarmić ich samodzielnie ani ich pogłaskać. My jednak jesteśmy bardzo zadowoleni, że nie ma takiej opcji.
Gepardy i hieny zamieszkują boksy obok, a na samym końcu para starych lwów przeniesionych tu przed pół rokiem ze znanej mi lodży Tshukudu. Rzeczywiście imponujących rozmiarów zmierzają ku nam. Szczególnie nieufnie przygląda się nam lwica, potężna, stara i bardzo okazała wodzi wzrokiem za Basią. Przewodnik uprzedza, że nie lubi dzieci i nie trzeba długo czekać, mimo wielu lat, które spędziła na codziennych spacerach z ludźmi codziennie rano, także z moimi poprzednimi grupami startuje do Baśki. Maciek chwyta Baśkę odsuwając od płotu, nie obywa się bez łez, bo Basia się przestraszyła bardziej Taty niż lwicy, ale akcja była bardzo szybka. Za swą wybranką wstawia się także sam pan lew, który groźnie pomrukuje teraz patrząc na chlipiącą i wtuloną w ramiona Taty Basię.
Oczywiście pomiędzy lwicą a Basią był jeszcze płot, ale reakcja była błyskawiczna.
W drodze do wyjścia mamy jeszcze góralki, serwala, karakala, i nieznane nam dotąd ratele miodeżerców.
Popołudnie zaplanowaliśmy na wizytę u hipopotamicy Jessiki ale niestety nie uda się nam zdążyć na jej porę karmienia, zatem przekładamy ten punkt programu na pojutrze.
Jedziemy najbardziej na północ, w okolice bramy do Parku Krugera.
Trochę na łeb na szyję ale udaje się nam dotrzeć na czas by rozważyć rejs po rzece Olifants. Niestety nie damy rady już nic zjeść przy stoliku, zatem dzisiaj biwakowo, kanapki na kolanie w samochodzie. Najedzeni gnamy do portu, Droga tam wymaga wiele samozaparcia i wiary, że dobrze jedziemy. Z granic miasta wjeżdżamy niemal na teren wielkiej fabryki wydobywającej fosforany, kopalnia chce nas wręcz połknąć, upewniamy się, że jedyna droga prowadzi pomiędzy wielkimi hałdami, wyrobiskami, z prawa i lewa widać spychacze, wielkie kopary, tory kolejowe, zatrzymany przez nas samochód z czarnymi pracownikami kopalni utwierdza nas tylko, że tak jest to jedyna droga do „waterboat”.
Kiedy asfalt zamienia się w szutry a końca nie widać, decydujemy się na telefon na podany numer, pan tylko uspakaja i zapewnia, że na nas poczeka a przed nami już tylko kilkaset metrów i będziemy na miejscu.
I rzeczywiście zgodnie ze wskazówkami mijamy wszystkie punkty przy drodze i za chwilę docieramy do przystani. Tu już czeka na nas łódź, pan kapitan i niewiele ludzi na pokładzie.
Już po pierwszych kilku minutach wiemy, że to był trafny wybór, powoli zbliża się godzina simby, najlepsza pora na safari i najwięcej zwierzaków pojawia się przy rzece w poszukiwaniu jedzenia i wody.
Teraz tylko możemy wyliczać co widzieliśmy: słonie, całe stado z kilkumiesięcznymi maluchami, żyrafy, krokodyle, kudu, koby, bawoły, guźca, mnóstwo ptaków, a na samym końcu rodzinkę hipopotamów.
Wracamy już po zachodzie słońca. Jest ciemno o tej porze roku zmrok zapada szybko a zaraz potem robi się naprawdę ciemno wokół. W miasteczku wybieramy się na kolację, Basia zachwycona bo jak dotąd w każdej restauracji mamy kącik do zabaw dla dzieci i menu dla dzieci.
Nasza lodża leży za miastem, jedziemy według wskazówek, płot pod prądem, wewnątrz jeszcze 2 kilometry ale na końcu mamy królewski pokój i piękne rozgwieżdżone niebo nad nami. Po raz pierwszy widać dzisiaj tak bardzo jasno Krzyż Południa. Szkoda, że nie widać już całego terenu, który zapowiada się bardzo okazale.
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"