Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Po bardzo dłuuugiej podróży dotarliśmy do Phnom Penh. Kilka godzin postoju w Bangkoku wykorzystaliśmy by zobaczyć bajecznie kolorowy targ kwiatowy i popatrzeć z łodzi na panoramę miasta od strony wody. W Phnom Penh zdążyliśmy tylko zjeść kolację w restauracji z pięknym widokiem na rzekę i zmęczeni poszliśmy spać.
Okazuje się, że zmiany klimatu dotarły tez do Kambodży - choć pora deszczowa powinna się skończyć z końcem października to mogliśmy obserwować tropikalną ulewę - na szczęście w czasie kolacji. Następnego dnia wspięliśmy się na niewielkie wzgórze z pagodą mitycznej założycielki Phnom Pengh - Pani Pengh. Potem zwiedziliśmy Pałac Królewski ze słynną Srebrną Pagodą, gdzie
spotkaliśmy pracujących polskich konserwatorów zabytków. Uwaga dla Pań - król Kambodży ma 63 lata i nadal jest kawalerem. Potem zapoznaliśmy się z tragicznym okresem historii Kambodży wizytując muzeum ofiar reżimu Pół Pota i Wzgórza Śmierci.
Po wizycie w Muzeum Narodowym potrafimy już bezbłędnie ocenić każdą rzeźbę i powiedzieć, czy powstała ona w okresie przed angkorskim, angkorskim czy po angkorskim - na te trzy główne okresy dzieli się historia Kambodży. Następnego dnia wczesna pobudka i 6 godzin drogi przez malownicze pola kwiatów lotosu, pola ryżowe, gaje palmowe i wioski, w których jedynym
okazałym budynkiem jest miejscowa pagoda.
Przed nami - Angkor Wat.
