Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Kambodża i Birma 3-24.11.2015

Przeprawa do Kalaw


10-11-2015

Jesteśmy już w miejscowości Kalaw; jutro ruszamy na trekking przez góry do jeziora Inle. Kalaw to miasto wybudowane przez kolonistów brytyjskich, którzy uciekali tu przed skwarem birmańskiego lata. Mamy domki malowniczo położone na wzgórzu wśród zieleni, z przepięknym widokiem na położone w kotlinie miasto i otaczające je góry. Ale po kolei.
W Yangoon po zakończeniu zwiedzania i opuszczeniu hotelu poszliśmy na późny obiad. Przewodnik zaprowadził nas do miejscowej restauracji, która może nie wyglądała najlepiej ale jedzenie było bardzo smaczne. W trakcie obiadu zaczęło padać. Ucieszyliśmy się myśląc, że przeczekały go przy stole. Ale desz nie przestawał padać. W pewnej chwili zrobiło się oberwanie chmury. Woda zaczęła płynąć głębokim strumieniem a po pół godzinie - wlewać się do restauracji. Po chwili mieliśmy ją do pół łydek. Autobus stał kilkaset metrów od wejścia i nie mógł po nas wrócić jednokierunkową ulicą. Nie było rady - po kolana w wodzie zaczęliśmy się przedzierać w jego kierunku. W międzyczasie autobus pojechał po nas dookoła ale utknął w korku. Gdy w końcu do niego dotarliśmy okazało się, że całe miasto stoi. Tymczasem zbliżała się pora odjazdu naszego nocnego autobusu do Kalaw. Gdy widać już było, że nie zdołamy dotrzeć na czas naszemu przewodnikowi udało się dodzwonić na dworzec i umówić z kiekowcą na stacji benzynowej już po drodze. Do końca nie byliśmy pewni, czy mimo tej zmiany zdążymy, bo kierowca powiedział, że może czekać tylko 15 minut a dla nas przejazd przez każde skrzyżowanie był wielką niewiadomą. Ale udało się - szybko
przeładowaliśmy bagaże i ruszyliśmy w drogę.

W Kalaw byliśmy o 3.30 w nocy. Lokalny przewodnik zabrał nas do hotelu. 3 rodziny " relaksowaliśmy się" w recepcji, po czym udaliśmy się na śniadanie i zwiedzanie lokalnego targu. O 9 wróciliśmy trochę odespać a po południu zwiedzaliśmy Kalaw. Dzień zakończyliśmy oglądaniem zachodu słońca a potem świateł Kalaw z tarasów naszych domków.

Pojechali i napisali: