Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Przed nami dzisiaj wielki dzień – idziemy na goryle. Najpierw jednak wiele próśb do nieba o pogodę, niestety przynajmniej raz dziennie pada a dzisiaj chcielibyśmy żeby akurat nie padało, bo przed nami wspinaczka po i tak trudnych zboczach nieprzeniknionego lasu Bwindi. Budzimy się i z pewnością każdy z ciekawością ale i niepokojem wygląda przez okno by sprawdzić pogodę. Na nasze szczęście i ku naszemu zadowoleniu ściana lasu którą podziwiamy z naszych okien budzi się do życia, a nad nią już pierwsze promyki słońca.
Oddychamy z ulgą przynajmniej start będzie bez deszczu.
Szykujemy się do wyjścia, ponowna kontrola wszystkich niezbędnych rzeczy, śniadanie, lunch na wynos. I jeszcze raz nerwowo upewniamy się, że w plecakach wszystko co najpotrzebniejsze.
Wreszcie gotowi przejeżdżamy do centrum, gdzie zbierają się wszyscy chętni na dzisiejszy spacer. Tłoku nie ma bo liczba pozwoleń wydawanych na wejście do goryli jest ściśle kontrolowana i należy rezerwacje robić z dużym wyprzedzeniem, i wprawdzie mówi się, że w listopadzie mniejszy ruch turystyczny i łatwiej o dobre ceny i możliwość wejścia na szlak z marszu, jednak dementujemy te plotki. Taniej jest ale niewiele, co i tak w sumie kosztuje dużo, a z marszu nikogo nie przyjmują bo listy są pełne.
Nas jest o dwójkę za dużo by móc wejść na szlak w jednej grupie, dlatego Ania i Alina zostają przesunięte do 7 osobowej grupy międzynarodowej. Wyruszamy na szlak, my pieszo, Dziewczyny jadą kawałek samochodem.
Spotkamy się za 5 godzin.
U nas na początku dość mokro, ziemia rozmiękła od nocnego deszczu rozjeżdża się nam pod stopami, mostek, rzeczka, i zaczynamy wspinaczkę pod górę. Na szczęście wydeptana ścieżka i to na tyle szeroka, że idzie się nam całkiem wygodnie, co nie umniejsza jednak naszemu zmęczeniu. Zerkamy na zegarki kontrolując czas ile już się skrobiemy górę. Widoki na wioskę coraz ładniejsze, cały czas czekamy na sygnał od tropicieli, którzy przed dwoma godzinami wyruszyli na zwiady czy namierzyli już zwierzaki. Robimy co kilkadziesiąt metrów postoje by uformować kolumnę i złapać oddech.
Jednak wyczekiwanie na spotkanie z gorylami dodaje nam skrzydeł i ruszamy dzielnie przed siebie. Zaczyna padać, ale póki co to mały deszczyk, las tonie w chmurach, atmosfera wydaje się być bardzo tajemnicza i magiczna.
Z małego deszczu robi się całkiem spory deszcz, ubieramy nasze kurtki, spodnie, ochraniacze, rękawiczki. Dobrze, że szlak wiedzie pod koronami wysokich drzew, które teraz stanowią dla nas naturalną ochronę nad naszymi głowami.
Wreszcie spotykamy na ścieżce dwóch tropicieli którzy potwierdzają dobre wiadomości, rodzinka goryli siedzi i je sobie liście niedaleko stąd. Czyli przed nami najtrudniejszy odcinek trasy, bo z przygotowanej ścieżki musimy wejść w gęsty las, nasz przewodnik toruje nam drogę wycinając umiejętnie maczetą drogę, która jak tylko ją przejdziemy na nowo się zamyka i znika.
Ostatni postój, dostajemy jasne wskazówki co nam wolno, a czego nie, zostawiamy nasze kije, a ja w prześwicie pomiędzy drzewami widzę już pierwszego goryla.
Nasza rodzinka liczy 13 członków i jest pierwszą, którą w Bwindi przystosowano do obcowania z ludźmi, przez chwilę obawiam się obserwując teren, że będzie nam jednak w tym ciemnym gąszczu drzew i bardzo ciasnej plątaninie krzewów trudno wypatrzeć goryle… Nic bardziej mylnego, nasi przewodnicy znakomicie znają swoich podopiecznych, rozpoznają goryle z daleka, każdego przedstawiają nam po imieniu i pozwalają sobie a zarazem nam podejść na na pewno mniej niż regulaminowe 7 metrów.
Ze zdziwieniem patrzymy jak wycinają gałązki i liście, które częściowo zakrywają ciała goryli uniemożliwiając nam jednocześnie zrobienie dobrych zdjęć. Ileż cierpliwości mają te zwierzaki, że wydają się nie zauważać ani nas ani nagłego poruszenia wokół nas. Chyba intuicyjnie dawkują nam emocje, pozwalają się nam zbliżyć na zaledwie 2-4 metrów, pozują, zajadają liście, a kiedy uznają, że dość podziwiania wstają i znikają w tak gęstych gałęziach, że nawet dla naszych przewodników od razu stają się poza zasięgiem. Ale myliłby się ktoś, kto by podejrzewał, że to już koniec oglądania, bo bardzo płynnie jesteśmy kierowani w górę lub w dół a tam już kolejny członek dużej grupy czeka na nas. Najwięcej emocji budzi oczywiście sam silverback, który siedzi sobie pomiędzy krzewami uformowawszy wcześniej niczym gniazdko siedzisko i zajada się liśćmi, siedzi mało korzystnie bo tyłem do nas i z rzadka odkręcą głowę, ale to jak zaprezentuje się nam na koniec i tak czyni go gwiazdą naszego spotkania z gorylami, Zanim jednak on to bardzo wiele czułości i pięknej matczynej troski pokazuje nam gorylica z małym. Najpierw widzimy małe gorylątko, które na czubku krzewu zajda się liśćmi, będąc w bezpiecznej kryjówce przed nami. Robimy zdjęcia i wyczekujemy co stanie się dalej. Nagle pojawia się matka, widzimy jej spory tułów oraz głowę wystające ponad krzew. Kiedy ta coraz dalej sięga po liście nagle mały spada i ostatkami sił zawisa na gałęzi.
I wtedy z pełną czułością i delikatnością matka sięga po niego i przytula do siebie. To piękny moment. Kiedy po sesji z kilkoma innymi gorylami nasi przewodnicy zabierają nas na nowo do silverbacka jesteśmy oniemiali ze szczęścia. Wielki goryl, 19 latek, siedzi sobie na polanie, pod drzewem i objada się liśćmi. Umiejętnie ściągą je z małych gałązek i konarów. Ustawiamy się w półkolu i robimy zdjęcia oraz pasiemy wzrok tą piękną sceną.
Jest cudnie, goryl jest na tyle spokojny, że pozwala nam nawet zrobić sobie indywidualną sesję zdjęciową z nim samym za naszymi plecami. Przewodnicy nie protestują czyli nadal jest bezpiecznie.
Wybija magiczna godzina, to limitowany czas zapewniany każdemu podczas spaceru. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i podekscytowani. Było pięknie, goryle to z pewnością największa atrakcja Ugandy i marzenie każdego nas.
Teraz przed nami tylko droga na dół. Jest po deszczu bardzo ślisko i stromo. Powoli ale większość z nas zalicza upadek.
Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Jest ciepło, przysiadamy na ławeczkach w lesie na lunchu. Wszystko smakuje wybornie. Przeglądamy na gorąco pierwsze zdjęcia. Super. Na parkingu spotykamy się z Dziewczynami, które wróciły 15 minut przed nami. Równie zadowolone, ich grupa liczyła nawet 15 członków i siedziała na polanie skąd był na nie piękny widok.
Wszyscy umęczeni, brudni ale zadowoleni wracamy do lodży na odpoczynek i krótką kąpiel. Potem wspólnie jedziemy do miasteczka na małe zakupy. Kończymy to wizytą w lokalnej organizacji zrzeszającej śpiewające i tańczące dzieciaki. Przytupy, piosenki pełne energii i pozytywnej mocy. Rozdajemy przywiezione z Polski prezenty i wracamy na kolację do lodży. Znowu jemy bardzo smacznie i stale rozmawiamy o gorylach. Z pewnością będziemy dzisiaj o nich śnić!
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"