Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
4.30 to nieludzka godzina nawet na wycieczce objazdowej. Jednak przy stracie całego dnia z naszego programu musimy go trochę nadgonić. Zatem chcemy wstać bardzo wcześnie by ruszyć przez Segou do Djenne. Dzisiaj jest poniedziałek, a to właśnie na poniedziałku zależy nam szczególnie, bo wtedy wokół największego glinianego meczetu na świecie odbywa się targ poniedziałkowy. Zgodnie zajmujemy miejsca w samochodzie, na zewnątrz jeszcze długo będzie ciemno, nikt nie kwapi się do rozmowy, zatem zapadamy w sen. Zmieniamy pozycje, przekładamy głowy i podusie. A czas mija, kilometrów ubywa. Droga dość monotonna, na szczęście dla nas asfaltowa, i tylko dzięki temu uda się nam dotrzeć do Djenne by móc zdążyć zobaczyć i meczet i targ.
Śniadanie w Segou, niegdyś ważne miasto, pozostało tu kilka domów w stylu kolonialnym. My jednak zatrzymujemy się przed wejściem do ukwieconej restauracji, jemy w ogrodzie, jest bardzo przyjemnie, i nader francusko na śniadanie: bagieta, kawa z mlekiem, dżem i soczek. Atrakcją jest miód z baobaba, próbujemy i wypada bardzo pozytywie.
Przed dalszą drogą chcemy przejść się dosłownie 100 metrów by dotrzeć do portu na Nigrze, a tu ku naszej uciesze wielki ruch. Łodzie przypływają i odpływają. Kolorowo ubrane kobiety zajmują miejsca w łodziach by dać się przewieźć na drugi brzeg do swojej wioski. Obok wypełniony, a może nawet przepełniony lokalny prom. Na samym brzegu suszone ryby, suszące się cegły, rozładowany piach, wielkie worki z bawełną i zbożem. Dzieje się. Po lewej na pastwisku w oczekiwaniu na kolejne zlecenia osiołko – taxi. Po prawej wielkie kartony z wystającymi z nich bagietkami.
Nagle niespodziewanie stajemy się świadkami akcji udzielania pierwszej pomocy, ku naszemu podziwowi, wszystko przebiega bardzo sprawnie, ludzie są bardzo życzliwi, pomagają sobie wzajemnie i dzięki szybkiej interwencji wszystko kończy się szczęśliwie.
Czas nagli zatem opuszczamy Segou wiedząc, że jeszcze 300 km przed nami. Krajobraz nadal suchy sahel afrykański, krzewinki i krzewy, pojedyncze drzewa. Robimy nawet dwa postoje na zdjęcia, jeden na toaletę, jeden na zimne napoje. Zjeżdżamy wreszcie z trasy asfaltowej podążając za znakiem wiodącym do Djenne. Tu jednak najpierw kolejka na prom. Przepłynął właśnie na drugą stronę i czeka na rozpakowanie. Wokół nas pojawia się nagle mnóstwo dziewczynek z biżuterią, potem docierają także ich mamy i babki. Rozbawia nas najbardziej oferowany nam masowo bursztyn, który w żaden sposób go nie przypomina.
Wreszcie czas na nas by wjechać na prom. Idzie to bardzo sprawnie, w hotelu przed wjazdem do miasteczka posiłek w biegu. Takich kanapek, gdzie w bagietce włożony jest omlet i frytki jeszcze nie widzieliśmy, ale taka kanapa na dobre rozwiązuje problem głodu, który już nam zaczął dokuczać.
Jest 15:30 a my wchodzimy przed meczet, idziemy na taras pewnego budynku skąd idealnie widać meczet. Robimy zdjęcia, poznajemy historię tego miejsca. Aż żal schodzić z tarasu, ale ostatecznie przekonuje nas wizja spaceru po targu, bo jutro już go tu nie będzie, zatem na dół i aparaty w dłoń. Przeciskamy się przez wąskie ścieżynki pomiędzy sprzedawcami owoców i warzyw, potem trafiamy do sekcji z koszykami i używanymi rzeczami. Obok na ziemi porozkładane są wielkie maty z używanymi butami. Nasz miejscowy przewodnik pracujący tutaj jako nauczyciel języka angielskiego wyłapuje z tłumu swoich uczniów, a częściej są to bardzo urodziwe i charakterystyczne dziewczyny, które poproszone przez swojego nauczyciela chętnie pozują nam do zdjęć.
Targ jest wielkim festiwalem kolorów, spotykają się to co tydzień kobiety z różnych plemion, które ubrane w swoje bardzo barwne szaty i piękne turbany siedząc na ziemi tworzą wielki dywan z żywych kwiatów. Żywiołowo gestykulują, śmieją się, opowiadają sobie różne historie, kiedy nas widzą niektóre zasłaniają się dyskretnie, inne wręcz przeciwnie chętnie pozują do zdjęć, są i takie, które coś do nas krzyczą, ale na pewno się na nas nie gniewają.
Mężczyźni są w innej części targu, w ich rękach mięso, kosze, masło shea. Więcej ich po stronie kupujących niż sprzedających. A najwięcej jest tu dzieciaków, te najmniejsze na plecach u swoich mam albo śpią, albo ciekawie łypią ślipkami. Te trochę większe samodzielnie spacerują już po targu, często mając pod opieką młodsze rodzeństwo i wreszcie podlotki, które paradują pomiędzy straganami by się pokazać i zaprezentować. Uczymy się rozróżniać przedstawicieli poszczególnych plemion. Ich ozdoby i dekoracje, dla nas czasem bardzo zaskakujące są ich atrybutami.
Mimo zmęczenia ciekawość zwycięża i ani nam na myśl nie przyszło by zakończyć dzień po jednej rundzie wokół placu, zatem idziemy na kolejne kółko przez targ. Potem jeszcze wchodzimy w miasteczko, które w całości wykonane z gliny stanowi przepiękny przykład architektury glinianej. Nasz przewodnik zdradza nam tajemnice budowniczych i uczy rozróżniać poszczególne style. Czasami zapach jest nie do zniesienia, rynsztok płynący tu przez środek każdej ścieżki o tej godzinie w 30 stopniach nie może pachnieć, raczej wręcz przeciwnie.
Ludzie są nas bardzo ciekawi, przychodzą się przywitać, dzieciaki chętnie pozują do zdjęć, kobiety pozdrawiają nas ciekawie wyglądając z ram drzwi i okien.
Jednak dzień chyli się ku końcowi to i my powoli zmierzamy do auta i do hotelu. Jak dobrze wreszcie usiąść, za nami długi dzień. Kiedy tak czekamy w kolejce na wyjazd z miasteczka za wypakowanymi po niebo ciężarówkami, za osiołkami wracającymi z pustymi wozami do domów, za motorkami, które korzystając z okazji wpychają się w każdą wolną przestrzeń by jak najszybciej wydostać się z zakurzonej kolejki, natychmiast przy oknie pojawia się pan z imbrykiem i nalewa nam herbaty: takiej lokalnej afrykańskiej z wielką pianką.
W hotelu czekają na nas przestronne pokoje i ciepła woda. A kolacja w bardzo nastrojowym ogrodzie, wśród kwiatów. Wcześniej udało się nam spotkać właścicielkę i chwilę z nią porozmawiać. I to na tarasie hotelu a właściwie na dachu z widokiem na Djenne i meczet. Historia jej życia godna scenariusza filmowego.
Pyszna kolacja i soki lokalnej roboty, nad nami rozgwieżdżone niebo, cykady i absolutna cisza.
Tak spełniają się marzenia!
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "