Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dzisiaj wysypiamy się dłużej niż wczoraj. I tak nikt z nas nie doczekał do śniadania, bo wszyscy grasowaliśmy już wcześniej z aparatami. Hotel o tej porze dnia wygląda jeszcze inaczej niż wczoraj, poza tym korzystamy z kawałka niebieskiego nieba i białych chmurek.
Śniadanie na słodko, przyjdzie się nam z tym pogodzić, mocna kawa i dżemy własnej roboty. Głosy podzielone co do smaków i typowania najlepszych: powidła z tamaryndowca to mój faworyt, chociaż kwaśny smak aż skręca, Krzysztof woli gujawę, a Sławkowi smakuje mango. Posileni wpisujemy się do książki gości, trochę to przykre, że nie było tu ostatnio zbyt wielu gości, ostatni wpis to 28 grudnia 2015. Nie do pomyślenia, takie miejsce i takie pustki. Jednak sytuacja polityczna robi swoje. Wczoraj podczas spaceru po targu natknęliśmy się tylko na 3 turystów z USA i jednego samotnego pana, którego nie zagadywaliśmy. Szkoda żegnać się z takim miejscem, ale tyle jeszcze przed nami.
Zaczynamy od powrotu do Djenne, chcemy przekonać się na własne oczy, że dzisiaj będzie tam pusto i cicho. Trafiamy akurat na dzieciaki idące do szkoły. Potwierdzają się słowa przewodnika, który zapewniał nas, że wszystkie dzieci w Djenne maszerują do szkół.
Na samym placu rzeczywiście jest inaczej. Po straganach i przekupkach nie został ślad, za to mnóstwo śmieci wśród których rajcują sobie kozy. Kompletnie sobie nic nie robią z naszej obecności, zatem sesja owszem i będzie ale z kozami, jak się okazuje nie tylko, bo za chwilę pojawiają się dzieciaki, które chętnie pozują do zdjęć. Czasem mamy wrażenie że nawet za chętnie, bo chwilowo ciężko nam uchwycić w obiektywie sam meczet, a przecież jest największy, przez to że maluchy zapychają kadr swoimi główkami. Ale zarówno my jak i one mamy mnóstwo radości.
Wyjeżdżamy kawałek za miasto, spotykamy naszego przewodnika z wczoraj, zapewne pędzi do pracy. Miło się z nami wita i jedzie dalej, my za to maszerujemy na przełaj przez pola i łąki do stanowiska archeologicznego. Chcemy zobaczyć na własne oczy pozostałości miasta założonego tutaj i zamieszkiwanego na długo przed Chrystusem. Ku naszemu zdziwieniu mimo ważności tego miejsca nie ma tu specjalnych zabezpieczeń ani wielkich tablic informacyjnych. Skorupy liczące zapewne setki lat, kości ludzkie, fragmenty glinianych skarbców to wszystko tak sobie leży, wystaje z ziemi, każdy po tym stąpa i tego dotyka. Jakoś dziwnie nam z tym, ale oswajamy się z otoczeniem.
Po wizycie w wiosce wymarłej, czas na wioskę żywą, już wczoraj upatrzyłam sobie tę, która mi się spodobała. Ma typowe dla lokalnych plemion spichlerze, piękne zagrody, i cudny mały gliniany meczet. Wprawdzie nasz opiekun ma odmienne zdanie co do urody tego miejsca, stawiam na swoim. Idziemy na spacer pośród spichlerzy, jedna z rodzin wychodzi przed wejście do swojego obejścia, pozdrawia nas i pyta o stan w turystyce mając nadzieję, że wraca do normy. Od słowa do słowa udaje się nam wprosić najpierw na ich podwórko a potem do kuchni, a stamtąd już blisko do sypialni i tak zobaczyliśmy całe obejście.
Panie jeszcze długo odprowadzają nas wzrokiem, jedna z nich otrzyma wielki karton z ubrankami dla dzieciaków, dumnie nieść go będzie na głowie dla swojej rodziny. Z pewnością tam się bardzo przyda: jeden ojciec, dwie matki i żony jednocześnie i 12 dzieciaków.
Przy naszym samochodzie czeka już na nas zgraja dzieciaków, my jednak jeszcze zaglądamy na drugą stronę wsi by podejść bardzo blisko meczetu. Dzięki uprzejmości miejscowych zostaniemy wpuszczeni nawet do środka. Mamy namiastkę tego jak może wyglądać meczet w Djenne.
Przebijamy się przez tłum dzieci i dorosłych, rozdajemy gumki, lizaki, cukierki i długopisy i jedziemy dalej. Kolejny postój to Mopti. Zaczynamy od posiłku: obiad i pyszna ryba z Nigru. Zajadamy, robimy małe zakupu pamiątkowe, potem woda i czas na rejs po Nigrze.
Mamy łódź tylko dla nas, konkurencji w postaci innych turystów żadnej. Dzięki temu wpływamy sobie do zakola w porcie, gdzie z pokładu naszej łodzi możemy dokładnie przyjrzeć się całemu ruchowi przeładunkowemu.
Płyniemy dalej, zatrzymamy się w dwóch wioskach. Pierwsza z nich robi na nas wielkie wrażenie, to typowa wioska nomadów, plemię Bazo, które zajmuje się rybołówstwem akurat tutaj znalazło dobre miejsce na założenie swojej osady. Widzimy jak sklecone są chatki, na czterech patykach rozpięte duże płachty folii i plastiku, trochę siana. Gotuje się tutaj na pseudo paleniskach przed wejściem do domu. Teraz napotykamy popołudniową kąpiel, dzieciaki w mydlinach siedzą w wielkiej misce mają kolana pod samą brodą. Nasi panowie przymierzają się do ubijania zboża, mnóstwo zdjęć. Na brzegu trwa praca, połów kolektywny, wyciąganie sieci, strzepywanie rybek z sieci.
Nikt nas nie przegania, nikt nam nie przeszkadza, możemy szaleć fotograficznie i jesteśmy jeszcze mile pozdrawiani przez miejscowych. Wielu z nich podobnie jak my im, oni nam, chce zrobić zdjęcia, blondynki jak zwykle w cenie, ładnie się im komponujemy z ich wymyślnymi czarnymi fryzurami.
Czas na drugą wioskę, tym razem dla porównania już stacjonarną. Jest także co oglądać, w środku wioski stoi piękny gliniany meczet, a wokół wraz z nami gromadzi się coraz więcej i więcej gapiów, dominują oczywiście dzieciaki, które ciekawskie wpychają sie nam w obiektyw by za chwilę ze śmiechem chcieć się zobaczyć na wyświetlaczach naszych aparatów.
Czas na nas, Niger zaraz utonie w ciemnościach, jeszcze godzina i będzie zachód słońca.
Docieramy do brzegu już po ciemku, wsiadamy do autka i jedziemy do hotelu. Biegiem kąpiel i mycie włosów, jutro wybywamy do Krainy Dogonów i warunki się nam z hotelowych zmienią na hostelowe.
Potem jeszcze pyszna kolacja, ryba po raz drugi i naleśniki. Żyć nie umierać.
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "