Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Mali, Burkina Faso, Benin 23.01-09.02.2016

Truskawki w Afryce Zachodniej


31-01-2016

Postanawiamy nadrobić nasze muzeum, którego nie udało się nam zobaczyć wczoraj. Długa kontrola paszportowa zupełnie pokrzyżowała nam plany. Zatem rano wyjeżdżamy z miasta by dotrzeć do niewielkiej miejscowości położonej na północ od stolicy. Tutaj samo otoczenie nie zapowiada najlepszego muzeum w kraju, ale jak się okazuje nasze obawy są zupełnie bezzasadne bo po otwarciu jednej z sal z eksponatami już wiemy, że warto było. Piękny zbiór drewnianych masek, ozdób, biżuterii i akcesoriów pogrzebowych to dopiero wstęp do bardzo bogatej kolekcji prywatnej tutejszego adwokata i naukowca.

Jesteśmy pod wrażeniem pomysłowości i wielu sal z różnymi obiektami. Mamy przewodnika, który nas zgrabnie przeprowadza przez poszczególne sale, na koniec trafiamy do małych chatek przedstawiających przykłady architektury w Burkina. To bardzo dobry początek jeśli chodzi o zrozumienie całego kraju.

Wracamy do stolicy na targ z rękodziełem. Ouaga jest miejscem, gdzie zawsze jesienią odbywa się wielki targ z rękodziełem z całej Afryki, część tych straganów jest czynna cały rok. Znajdujemy pojedyncze pamiątki: obrus, figurki z brązu, maski. A potem spotykamy się w położnej na środku palcu restauracji i jemy lunch. Wybór bardzo prosty bo jest tylko jedno danie: ryż z warzywami i wołowina. Smakuje zresztą bardzo dobrze. Tak posileni zasiadamy w naszym aucie i przed nami przejazd do miejscowości Fada n’Gurma. Dość daleko, ale zamierzamy zdążyć przez zmrokiem, początkowo trasa jest bardzo dobra i drogi ubywa dość szybko. Nogi i tak nam cierpną dlatego wymuszamy krótki postój na kawę. Odbywa się teraz szukanie straganu przydrożnego z kawą i może piwem. W jednym jest piwo ale nie ma kawy, w drugim wręcz odwrotnie, zatem wybór jest bardzo prosty siadamy tam gdzie jest kawa a piwo nam pani doniesie.

Zanim kawa pojawi się na stole penetrujemy okolicę „kawiarni”. Szybko napotykamy panią z marchewkami na głowie, Ewa czyni zakupy. Potem  zbliżają się dzieciaki, które chcą cukierki i bardzo dokładnie się nam przyglądają. Wreszcie znamy już wszystkich dookoła, Krzysiek robi sobie zdjęcia z panią od wrzącej wody.

Z nowymi siłami zbieramy się do drogi. Jak na złość droga z dobrej zmienia się w koszmarną, do tego ścigamy się z zachodem słońca. Nasz kierowca robi nagłe skręty by omijać możliwie najlepiej jak się da dziury w nawierzchni. Dodatkowym utrudnieniem są wielkie ciężarówki z pewnością przeładowane pewnie czasem nawet trzykrotnie, które teraz w ślimaczym tempie ciągną do granicy. Tabuny kurzu tylko ograniczają widoczność. Jesteśmy wszyscy obtłuczeni a drogi jeszcze kawał. Niestety jest już bardzo ciemno, z naprzeciwka jedzie sporo aut, które oślepiają nas długimi światłami.

W hotelu nie ma ciepłej wody, ale zamawiamy wiadro z wrzątkiem i spotykamy się na kolacji. Trochę wędrujemy po placu z naszym stolikiem, jest już ciemno, nie ma świeczek a my mamy rybę na talerzach. Musimy widzieć co jemy. Znajdujemy jarzeniówkę przymocowaną do drzewa i tam przenosimy nasze stoliki.

Ryba pyszna, na deser naleśniki, też pyszne. A my dodajemy sobie jeszcze zakupioną po drodze papaję.

Nabieramy odwagi i coraz częściej robimy zakupy na targowiskach. Dzisiaj w południe przed opuszczeniem stolicy spodobały się nam truskawki, zaczynaliśmy od pytań, czy w ogóle sezon na truskawki i gdzie będziemy mogli je umyć, a skończyło się na tym, że niemyte zjedliśmy od razu w samochodzie tak były pyszne i truskawkowe.

Taks sobie gadamy i siedzimy, przeszkadza nam trochę dość głośno włączony wielki telewizor, ale czego się nie robi dla atmosfery.

Dobranoc Burkina Faso!

Pojechali i napisali:

PFR