Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Floryda 19.07-08.08.2016

Cirque Soleil w Orlando


03-08-2016

Jak dobrze mieć ze sobą Jubilata. Przyspieszamy trochę urodziny Maćka i od rana świętujemy. Zmienia to oczywiście także nasze plany, my wiedzieliśmy o tym wcześniej wybierając dla Niego prezent urodzinowy, ale dzielnie milczeliśmy w zmowie.

Teraz wszystko wyszło na jaw. Czyli najpierw śniadanie, potem jeszcze chwila na basenie, pakowanie i droga do Tampy. Tu mamy do zobaczenia zoo. Wyczytałam, że należy do jednego z 5 najlepszych w Stanach. Zatem nie ma co się zastanawiać trzeba to sprawdzić. Docieramy jak się okazuje za późno by móc zobaczyć wszystko, ale mamy na tyle czasu by swobodnie przejść wybiegi zwierzaków i ptaków zamieszkujących Florydę, i rzeczywiście poza aligatorami, wężami, ptakami udaje się nam z bliska zobaczyć jelonki zamieszkujące Key West i pantery, przed którymi ostrzegały znaku przydrożne. Nie chciało nam się w to zbytnio wierzyć, teraz nie mamy wyjścia.

Przerwa na mini placu zabaw, gdzie dzieciaki maja mnóstwo atrakcji od karuzeli, po zjeżdżalnie, kręciołki, fontanny, zabawy wodne. Szaleją, całe mokre i szczęśliwe wreszcie dają się wyciągnąć na spacer po terytorium afrykańskim. Tu w małej i krótkiej kolejce czekamy na mini pociąg, którym odbywamy safari po poszczególnych wybiegach. Świetna forma zwiedzania z dzieciakami. I dużo lepsza okazja do zdjęć.

Potem jeszcze spacer by z bliska zobaczyć okapi, a ja nie mogę doczekać się by wypatrzeć trzewikodzioba. Jeśli nie wiecie o jakim ptaku mowa, zerknijcie do galerii ze zdjęciami albo odnajdźcie go w internecie, warto. Wielki, o nietypowym upierzeniu jest wizytówką kilku krajów Afryki równikowej. Ja czatowałam na niego wielokrotnie robiąc przymiarki w Ugandzie. Niestety zamieszkuje trudno dostępne tereny porośnięte papirusem, jest bardzo płochliwy i nie lubi ludzi. Podglądanie wymaga wielu zabiegów mocno uzależnionych od warunków pogodowych i czasowych. Nigdy mi się nie udało zobaczyć go w jego naturalnym habitacie i dlatego tym bardziej chcę go wypatrzeć dzisiaj. Zarażam entuzjazmem rodzinę i stoimy przed klatką wpatrując się w piękny papirus. Ani widu ani słychu, tupiemy z niecierpliwości, podglądamy, z góry, z doły, kląskamy, nawołujemy, nic. Cisza jak makiem zasiał, poza nami nie ma nikogo.

Z niedowierzaniem odchodzę tracąc już nadzieję, że będzie mi go dane zobaczyć. Oddalamy się by obejrzeć słonie i żyrafy. Potem czas na mini przekąskę i kiedy już mamy opuszczać Afrykę wracamy na chwilkę do klatki z trzewikodziobem. Tym razem jest - stoi wprawdzie daleko ale wyraźnie widać jego majestatyczną sylwetkę. Patrzy na nas dumnie, nawet podlatuje do klatki bliżej, słabe są zdjęcia bo musiałam ominąć drobne oka siatki ale i tak widać go doskonale. Wielka radość, rodzina przygląda mi się podejrzliwie, jeden ptak a tyle radości.

Nie mamy zbyt wiele czasu bo przed nami droga do Orlando a tam o 18 przedstawienie Cyrku Soleil. To właśnie rzeczony prezent urodzinowy. Nigdy jeszcze nie byliśmy na ich przedstawieniu, tu w Orlando są u siebie, grają w Disneyu. Zobaczymy jak i czy nam się spodoba.

W bagażniku samochodu mam na wieszakach stroje galowe i choc temperatura nie zachęca by wkładać długie spodnie i eleganckie falbanki to chciałabym jakoś podkreślić to wyjście, nie tylko dlatego, że to urodziny, ale specjalny cyrk, pełna gala, dużo atrakcji i oczywiście cena wcale nie niska. Mamy jednak chwilę przed spektaklem, idziemy na lody i by poznać okolicę. Coraz mniej we mnie zapału do przebieranek, kiedy widzę klapki, szorty i koszulki na ramiączkach innych widzów. Będziemy z pewnością wyglądać na „obcych” w odświętnych strojach. Zostajemy w zestawie wakacyjnym. To też nauczka na przyszłość.

Punktualnie o 18:00 zaczyna się show i to przez wielkie S. Z wielkim rozmachem, mnóstwem świateł, specjalnymi mechanizmami do podnoszenia i opuszczania trapów, sceny, poszczególnych elementów. Olek wprawdzie boi się trochę orkiestry na żywo, która jest bardzo głośna, potem niektóre gagi dwóch klaunów wydają się mu zbyt agresywne, ale z każdą minutą nabiera więcej odwagi i z zaciekawieniem ogląda poszczególne numeru. Jesteśmy zachwyceni, dwugodzinne show warte każdych pieniędzy i z pewnością bardzo udany pomysł na prezent urodzinowy.

A teraz jedziemy do Palm Coast na błogie lenistwo przez kolejny tydzień.

Pojechali i napisali:

PFR